Przed wylotem do Gruzji na rewanż z Olimpi Rustawi trener Jan Urban zarzekał się, że jego drużyna nie jedzie tam na wycieczkę. Jednak wynik 3:0 z pierwszego meczu właściwie rozstrzygnął sprawę awansu do kolejnej rundy. Wprawdzie Legii przyjdzie grać w kaukaskim upale, a do kadry gruzińskiego klubu dołączył właśnie kolejny Brazylijczyk, już piąty, ale czterech, którzy zagrali w pierwszym meczu, wielkiego wrażenia nie zrobiło. W awans nie wierzy trener Olimpi Varlam Kilasonia, który przyznaje otwarcie, że wyeliminowanie Legii byłoby ogromną sensacją.
Trener Urban nie przewiduje zmian w składzie. – Nie sądzę, żeby w Gruzji do drużyny wskoczył ktoś nowy. Zwycięskiego zespołu się nie zmienia – zapowiada. Być może tylko ktoś z dwójki Krzysztof Ostrowski – Miroslav Radović ustąpi miejsca w składzie Maciejowi Rybusowi. Mimo dobrych występów w sparingach żaden z nich nie przekonał trenera w meczu w Warszawie.
Ostatni raz piłkarze Legii byli w Gruzji pięć lat temu i to właśnie pogodę wskazywali jako główną przyczynę słabej postawy w spotkaniu z FC Tbilisi (1:0). Było w tym trochę racji, bo w rewanżu wygrali 6:0, a trzy gole strzelił Piotr Włodarczyk.
W przypadku awansu legioniści zagrają ze zwycięzcą dwumeczu Flora Tallin – Broendby Kopenhaga. Bliżej awansu są Estończycy, którzy nieoczekiwanie wygrali w Kopenhadze 1:0.
Pewni siebie są też piłkarze Polonii, którzy zagrają u siebie z Juvenes Dogana. Na wyjeździe drużyna Jacka Grembockiego wygrała 1:0 po golu obrońcy Daniela Kokosińskiego, nowego w zespole. Świetny mecz rozegrał wtedy bramkarz rywali Simone Montanari, który obronił kilka stuprocentowych sytuacji, ale jego koledzy bramek strzelać nie potrafią. Drużyna z San Marino składa się z amatorów i nikt nie wyobraża sobie, że zespół z Warszawy nie awansuje do trzeciej rundy.