– Jurek? Sympatyczny i inteligentny introwertyk. Czy brał? Oczywiście. Od sędziów zawsze dostawał tzw. koszyk obserwatora, czyli dobry alkohol, kiełbasa plus szwajcarska czekolada. Czy pieniądze też? Nie wiem, ode mnie nie. Ale się mówiło, że musi współpracować z prokuraturą, skoro jeszcze nie został zabrany do Wrocławia. Może prokuratorzy uznali, że nie mówi im całej prawdy i wezwali go, żeby postraszyć. Na liście obserwatorów, którzy pojawiają się w bilingach „Fryzjera”, był ostatnim podpisywanym pełnym nazwiskiem – mówi „Rz” jeden z działaczy sędziowskich.
Od wczoraj szef polskich sędziów w latach 2000 – 2004 jest Jerzym G. Funkcjonariusze CBA przyszli rano do jego warszawskiego mieszkania. Prokurator Jerzy Kasiura nazwał
63-letniego byłego sędziego i obserwatora „największą tajemnicą „Fryzjera” i „kropką nad i”. Zapowiedział, że przesłuchanie będzie długie.
Trudno uwierzyć, że to pierwsze spotkanie G. z prokuratorami z Wrocławia. We wspomnianych bilingach numer telefoniczny G. był jednym z częściej wybieranych przez Ryszarda F. „Fryzjera”. Połączeń było ponad 200, prokuratorzy mają te informacje od dawna. Mało tego, G. był jedną z osób, które o korupcję oskarżył z nazwiska Piotr Dziurowicz w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” z 2005 roku. Sugeruje w nim, że G. mógł za łapówki wpływać na to, by mecze konkretnych drużyn prowadzili przychylni im sędziowie.
G. został szefem Kolegium Sędziów PZPN w 2000 roku, tym samym, w którym związek uznał „Fryzjera” za persona non grata. Odszedł w roku 2004 po skandalu podczas egzaminu sędziowskiego (było podejrzenie, że niektórzy zdający znali pytania). Jeden z działaczy, z którymi rozmawialiśmy, nazwał G. ostatnim brakującym elementem w puzzlach „Fryzjera”. Pozostali podejrzani zostali zatrzymani wcześniej: Krzysztof P., odpowiadający swego czasu za obsadę sędziowską, Wiesław K., były szef szkolenia sędziów, Wit Ż., członek zarządu PZPN i telewizyjny ekspert oceniający pracę arbitrów. Teraz wypadło na G., ale w to, że rzeczywiście będzie ostatnim z wpływowych zatrzymanych, jakoś trudno uwierzyć.