Wielka rodzina z Mediolanu

Gole Diego Milito dały Interowi pierwszy od 45 lat Puchar Europy

Publikacja: 24.05.2010 01:48

Puchar Europy w rękach kapitana Interu Javiera Zanettiego

Puchar Europy w rękach kapitana Interu Javiera Zanettiego

Foto: EPA

Najdłuższa misja europejskiego futbolu, najdrożej opłacona, znaczona kolejnymi zmarnowanymi szansami, dobiegła końca. Massimo Moratti na ramionach piłkarzy podniósł w górę puchar. Jose Mourinho, zapłakany, z piłką pod pachą i z flagą Portugalii, przedefilował przez boisko.

Moratti wreszcie dorównał ojcu, teraz może ze spokojnym sumieniem przekazać klub swojemu synowi. Miał 14 lat, gdy widział jak Angelo Moratti płakał z radości na trybunach w Wiedniu, po tym jak Inter pokonał w finale Real. W sobotę na stadionie Realu on sam wzruszał się razem ze wszystkimi Morattimi, których udało mu się zmieścić w loży honorowej.

Poświęcił 15 lat, by włoskie dzienniki mogły napisać po finale, że „mit Interu narodził się na nowo”. Wydał blisko miliard euro, przełykał upokorzenia, zwłaszcza wtedy, gdy z trofeami wracał do Mediolanu Milan. Ale teraz sukces smakuje wyjątkowo.

[srodtytul]Zmęczenie Włochami[/srodtytul]

Angelo Moratti i Helenio Herrera dali Interowi dwa Puchary Europy, w 1964 i 1965, ale nawet oni nie potrafili zdobyć w jednym sezonie wszystkich trofeów. Zrobili to dopiero Moratti junior i Mourinho: obywatel świata, poliglota i arogant równy Herrerze. A to wszystko w setną rocznicę urodzin wielkiego HH.

Herrerę też oskarżano o zabijanie futbolu, wytykano złe maniery, brak szacunku dla rywali (z zapowiedzią: „Wygramy bez wychodzenia z autobusu” jako najsłynniejszym przykładem). Więc może i wszystkie kontrowersje wokół Mourinho staną się z czasem tylko przypisami do opowieści o jednym z największych trenerów. Przed Portugalczykiem Puchar Europy zdobywali z dwiema drużynami tylko Ernst Happel i Ottmar Hitzfeld.

Rozdział „Inter” już się w tej opowieści zakończył. Portugalczyk ogłosił to tuż po dekoracji zwycięzców. Powiedział przed kamerami Sky Italia, że to był wspaniały czas w Interze, ale męczący we Włoszech, i teraz szuka nowego wyzwania.

[srodtytul]Kombajn z Argentyny[/srodtytul]

– Wygraliśmy wszystko, Superpuchar i Puchar Interkontynentalny nie są dla mnie ważne. Chcę być pierwszym, który wygra Ligę Mistrzów z trzema różnymi zespołami. A Real jest jedynym klubem, który się mną ostatnio interesował. Nie rozmawiałem jeszcze z nikim. Zacznę w poniedziałek – mówił. Na konferencji prasowej dziękował „wielkiej rodzinie Interu, od prezesa po magazyniera”. Niewykluczone, że z tej rodziny zabierze do Madrytu Luisa Figo, jako swojego asystenta, i Maicona.

Na San Siro, podczas fety po powrocie Interu, już Mourinho nie było. Ale po końcowym gwizdku w Madrycie nie uciekł z boiska jak w 2004 roku, gdy wygrał Ligę Mistrzów z Porto. Wziął swojego syna Jose na barana, potem zatrzymywał się przy każdym swoim piłkarzu, żeby go uścisnąć i podziękować.

Dla niego wszyscy byli bohaterami, choć kamery szukały tylko jednego z nich – Diego Milito. Gdy strzelał w 35. minucie pierwszą bramkę po podaniu Wesleya Sneijdera, w 70. drugą po samotnym rajdzie, gdy Mourinho zmieniał go w 90., by kibice mogli mu podziękować owacją na stojąco.

Milito – piłkarski kombajn z Argentyny, po trzydziestce, po zaledwie jednym sezonie w naprawdę wielkim klubie i jednym w Lidze Mistrzów. Zdobył dwa gole – numer pięć i sześć w tym sezonie LM – a mógł mieć też asysty przy bramkach Samuela Eto’o, Wesleya Sneijdera, Gorana Pandeva. Ale żaden z nich nie miał tyle zimnej krwi co on i przegrywali pojedynki z Hansem Joergiem Buttem.

Bayern był wobec siły Interu bezradny. Niby miał piłkę znacznie częściej, stwarzał sobie znakomite sytuacje, mógł wyrównać tuż po przerwie, gdy Thomas Mueller trafił w nogi Julio Cesara, i chwilę przed golem na 2: 0, kiedy obrońca zablokował strzał Miroslava Klose. Ale cały czas ten mecz był walką dorosłego z chłopcem. „Sam Arjen Robben nie poradzi przeciw wszystkim” – napisał „El Pais”. „Gdy pilnujący go Christian Chivu schodził z boiska, nie wiadomo było, czy bardziej jest czerwony ze zmęczenia, czy ze wstydu, że Robben tak go ogrywał. Ale Holender nie dostał za swój wysiłek żadnej nagrody”.

Sędzia Howard Webb za późno zaczął pokazywać kartki za brzydkie faule na Robbenie, niemieccy kibice go po meczu wygwizdali. Ale to nie Webb przegrał Bayernowi ten finał. Od niesamowitego Julio Cesara w bramce po Milito w ataku, Inter był lepszy. Samuel Eto’o znów zadziwiał skutecznością w roli obrońcy, Esteban Cambiasso był, jak zwykle, piłkarzem do delektowania się.

[srodtytul]Dziurawa tarcza[/srodtytul]

Gdy tylko Inter przyspieszał, okazywało się, że tarcza z Monachium jest dziurawa. Zwłaszcza tam, gdzie stali środkowi obrońcy Martin Demichelis i Daniel van Buyten. Tego drugiego Milito minął przed golem na 2:0 z łatwością nieprzystającą do Ligi Mistrzów. Przy pierwszej bramce zagubił się Demichelis. Wszystko działo się dla niego zbyt szybko. Bramkarz Julio Cesar podał piłkę do Milito, ten oddał ją Sneijderowi, a gdy dostał ją z powrotem, miał przed sobą tylko Butta. Sneijder pokazał tym wszystkim, których nazwał po odejściu do Interu „mafiozami z Realu”, że pomylili się, wyganiając go rok temu z Madrytu. W Mediolanie jest mistrzem szybkich zwrotów akcji, rozgrywania ataków tuż po przejęciu piłki. Raz, dwa, trzy – gol. To jest jego żywioł.

[srodtytul]Przez zaciśnięte zęby[/srodtytul]

„Rozbici o mediolański mur” – napisała o tym meczu „Sueddeutsche Zeitung”. Mało odkrywczo, ale co tu odkrywać. Finał był taki, jak wszyscy się spodziewali. Louis van Gaal o meczu opowiadał na konferencji prasowej przez zaciśnięte zęby. Dziennikarzom radził, żeby przeczytali jego książkę albo przyjechali do niego na korepetycje do Monachium, bo zadają niemądre pytania.

Ta porażka oznacza, że Niemcy nie będą mieli od 2011 roku czterech klubów w Lidze Mistrzów. Inter obronił czwarte miejsce dla Serie A, ligi w kryzysie organizacyjnym i finansowym, skazywanej od kilku lat na powolne gaśnięcie, ale chyba na wyrost, skoro wydała takiego mistrza. Rok temu finał należał do uskrzydlonych artystów z Barcelony, tegoroczny do natchnionych robotników jak Milito. Wtedy wszyscy się zachwycali wychowankami z La Masia, teraz wygrała drużyna z jednym Włochem, wprowadzonym na ostatnie trzy minuty Marco Materazzim. Ale nikt nie powie, że wygrała niezasłużenie.

[ramka]

Inter Mediolan – Bayern Monachium 2:0 (1:0)

Bramki: D. Milito (35, 70). Sędziował Howard Webb (Anglia). Widzów 80 tys.

Inter: J. Cesar; Maicon, W. Samuel, Lucio, C. Chivu (68, D. Stankovic); J. Zanetti, E. Cambiasso, W. Sneijder; S. Eto'o, D. Milito (90+2, M. Materazzi), G. Pandev (79, S. Muntari)

Bayern: H.-J. Butt; P. Lahm, D. van Buyten, M. Demichelis, H. Badstuber; A. Robben, M. van Bommel, B. Schweinsteiger, H. Altintop (63, M. Klose), I. Olic (74, M. Gomez), T. Mueller. [/ramka]

[ramka]

[b]Jose Mourinho - trener Interu[/b]

Jestem dumny, że trenuję Inter. Gdybym został trenerem Realu, też byłbym dumny, bo to wielki klub. Chce wygrywać. Tak jak Inter, nie tylko u siebie, ale w Europie. Nie rozmawiałem z Florentino Perezem. Kiedy będę? W poniedziałek. Wiem, że kluby dyskutują o tej sprawie (Mourinho ma jeszcze rok kontraktu w Interze – piw). Louis van Gaal próbował mnie sprowokować. Mówił, że Inter jest defensywny, gra gorszy futbol niż Bayern. To było inteligentne, chciał, żebyśmy ruszyli do przodu i żeby Bayern mógł grać z kontrataku. Ale ja też jestem inteligentny i pozostaliśmy sobą. Drużyną, w której odległości między piłkarzami są tak małe, jak tylko się da, i groźną w kontratakach. To nas uczyniło mistrzami Europy.[/ramka]

[ramka]

[b]Louis van Gaal - trener Bayernu[/b]

Takiego finału mogłem się spodziewać. To, że przegraliśmy, jest dla mnie niespodzianką, ale że Inter może wygrać właśnie w taki sposób, było do przewidzenia. Wiedzieliśmy, jak grają w takim ustawieniu, analizowaliśmy to. Wiemy, co potrafią Milito i Sneijder, jak świetnie się rozumieją. Po drugim golu było już po wszystkim. Dlaczego mimo niekorzystnego wyniku nic nie zmieniałem w naszej grze? Zapraszam do mnie do Monachium na rozmowę, po niej będzie jasne, ile zmieniłem. Oczywiście, po przegranym meczu łatwo powiedzieć: to dlatego, że brakowało nam Francka Ribery’ego. Ale bez niego graliśmy pół sezonu, bez niego wyeliminowaliśmy Juventus i Lyon. Brakowało nam go w Madrycie, ale byłoby brakiem szacunku wobec innych piłkarzy, gdybym powiedział, że to zdecydowało o wyniku.

Przegraliśmy, bo nie byliśmy w pełnej formie i nie mieliśmy szczęścia. Zwykle gramy przeciw drużynom, które blokują nasze ruchy, ale Inter robił to lepiej niż jakikolwiek inny zespół. Graliśmy otwarty futbol, bo chcę, by ludzie moje drużyny pamiętali. Pogratulowałem Jose. On jest pewien, że dobrze robi, wybierając taki styl, ja mam wątpliwości. Wygrywać tak, jak wygrywa Inter, jest łatwiej. Stworzyli trzy szanse, strzelili dwa gole. My mieliśmy więcej okazji. Gdyby Mueller wykorzystał swoją na początku drugiej połowy, to byłby inny finał.[/ramka]

[ramka]

[b]Massimo Moratti - właściciel Interu[/b]

Jose pięknie się cieszył z tego sukcesu, mam nadzieję, że to nie z poczucia winy, że nas zostawia. Mam nadzieję, że ta noc zostanie w naszych sercach jak ta sprzed 45 lat. [/ramka]

[ramka]

[b]Esteban Cambiasso - pomocnik Interu[/b]

Życzymy Mourinho wszystkiego najlepszego w przyszłości, a sami zaczynamy z nowym trenerem. Radość będzie trwała długo. Nie możemy się jej oprzeć, wygraliśmy wszystko. Ci, którzy mówili, że Inter umie wygrywać tylko we Włoszech, będą sobie musieli znaleźć nowy refren.[/ramka]

[ramka]

[b]Diego Milito - napastnik Interu, strzelec dwóch bramek w finale[/b]

Żyję we śnie. Nigdy nie odpuszczam, ale takiej radości jeszcze nie przeżyłem. Rok temu puchar zdobył mój brat Gabi z Barceloną, teraz ja. Nie znam słów, którymi mógłbym podziękować Mourinho. Za to, co zrobił dla mnie i drużyny, że dał nam prawdziwą tożsamość. Będę mu wdzięczny zawsze. [/ramka]

[ramka]

[b]Karl-Heinz Rummenigge - prezes Bayernu, były piłkarz obu finalistów[/b]

Inter był wspaniały i zasłużył na zwycięstwo, ale przed nami piękna przyszłość. Franck Ribery przedłużył kontrakt do 2015 r., finał w 2012 jest u nas na Allianz Arenie. Już o nim myślimy.[/ramka]

Najdłuższa misja europejskiego futbolu, najdrożej opłacona, znaczona kolejnymi zmarnowanymi szansami, dobiegła końca. Massimo Moratti na ramionach piłkarzy podniósł w górę puchar. Jose Mourinho, zapłakany, z piłką pod pachą i z flagą Portugalii, przedefilował przez boisko.

Moratti wreszcie dorównał ojcu, teraz może ze spokojnym sumieniem przekazać klub swojemu synowi. Miał 14 lat, gdy widział jak Angelo Moratti płakał z radości na trybunach w Wiedniu, po tym jak Inter pokonał w finale Real. W sobotę na stadionie Realu on sam wzruszał się razem ze wszystkimi Morattimi, których udało mu się zmieścić w loży honorowej.

Pozostało 94% artykułu
Piłka nożna
Bartosz Slisz zniszczył marzenia Leo Messiego. Niespodzianka w MLS, a w tle polski sędzia
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Piłka nożna
Liverpool nie do zatrzymania. Ani w Europie, ani w Anglii
Piłka nożna
Liga Narodów. Dlaczego Kylian Mbappe nie pomoże Francji?
Piłka nożna
Złota jesień trwa. Legia Warszawa i Jagiellonia Białystok podbijają Ligę Konferencji
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Piłka nożna
Zwycięstwo Legii z polityką w tle
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni