Pierwszy raz Katar zagra w finale poważnego turnieju seniorów. W piątek zmierzy się z Japonią w meczu o Puchar Azji i będzie faworytem. Piłkarze hiszpańskiego trenera Félixa Sáncheza Basa doszli do finału w Abu Zabi, strzelając 16 goli w sześciu meczach.
Imponują jednak nie tylko w ataku, ale także w obronie. Dotarli do decydującego meczu bez straty gola. A wszystko to na terytorium Zjednoczonych Emiratów Arabskich – jednego z czterech państw, które w 2017 roku ogłosiły blokadę Kataru i z którym Dauha ma wyjątkowo napięte stosunki, niemal na pograniczu wojny gospodarczej i dyplomatycznej. Wojny, która ma bardzo mocne futbolowe konotacje.
Reprezentacja ZEA była półfinałowym rywalem Kataru i przed własnymi kibicami została rozgromiona aż 4:0. Gdy piłkarze Sáncheza Basa cieszyli się po drugim golu, w ich kierunku zaczęły lecieć rzucane z trybun buty. O ile zachodniego widza może dziwić taka forma wyrażania niezadowolenia, o tyle na Bliskim Wschodzie ciskanie ze złością butami ma długą tradycję. Wystarczy wspomnieć słynną konferencję prasową George'a W. Busha z Bagdadu w 2008 roku, podczas której w ostatniej chwili zdążył się uchylić przed wycelowanym w jego głowę butem.
Reprezentacja Kataru miała problem, by w ogóle wziąć udział w mistrzostwach Azji. Jednym ze skutków blokady jest bowiem zakaz wjazdu obywateli tego państwa do Emiratów Arabskich. Aby umożliwić piłkarzom uczestnictwo w turnieju, oba rządy musiały się zgodzić na kompromisy, ale nie obyło się bez zgrzytów. Pięciu dziennikarzy z Kataru nie dostało zgody na przekroczenie granicy.
Rząd w Rijadzie obiecał, że każde podanie zostanie rozpatrzone indywidualnie i bez uprzedzeń, ale kibiców katarskich w ZEA jest jak na lekarstwo. Zaledwie 450 osób oglądało z trybun, jak gospodarze kolejnego mundialu rozbili 6:0 Koreę Północną w meczu grupowym.