Reklama

Nowe wraca z nadzieją

Widzew i Górnik mają piękną historię, bogatych sponsorów i oddanych kibiców. Znów zagrają w ekstraklasie.

Aktualizacja: 29.07.2010 22:33 Publikacja: 29.07.2010 22:25

Mecz Widzewa z Górnikiem w czerwcu 2010 roku

Mecz Widzewa z Górnikiem w czerwcu 2010 roku

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Spadek dla obu drużyn był szokiem, bo przyszedł, gdy pojawiły się pieniądze. Nowe w obu klubach zaczęło się w połowie 2007 roku. W Łodzi dobrodziej nazywał się Sylwester Cacek i wcześniej przez bank Dominet wspierał koszykówkę.

Szukał drużyny z tradycjami i spróbował najpierw w Zabrzu, ale się wycofał. Wtedy spojrzał na Widzew, czterokrotnego mistrza Polski. Cacek, chociaż pochodzi z Piaseczna i kibicuje Legii, przejął udziały. Zapłacił 10 mln złotych, przewidywał, że liczba kibiców wzrośnie czterokrotnie, dlatego czuł się skrzywdzony, gdy klub ukarano za przestępstwa poprzednich właścicieli.

Ale decyzje PZPN były nieubłagane: degradacja za korupcję, a potem jeszcze na rok pozostanie w czyśćcu. Choć w sezonie 2008/2009 Widzew w I lidze nie miał sobie równych, w ekstraklasie zastąpiła go Korona Kielce.

Cacek się nie poddał i stworzył drużynę, z którą Paweł Janas wywalczył awans. Teraz drużynę przejął Andrzej Kretek. Przed nowymi wyzwaniami udało się zespół wzmocnić.

– Chcieliśmy sprowadzić trzech zawodników i to nam się udało. Najbardziej znany w tym gronie jest oczywiście Rafał Grzelak. Nie wykluczamy jednak kolejnego transferu – mówi prezes Widzewa Marcin Animucki.

Reklama
Reklama

Właśnie rozpoczęte drugie stulecie klubu i lepsze czasy zwiastuje nowy stadion, choć sprawa jego budowy się przeciąga. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, prace ruszą wiosną.

– Gotowy jest projekt, teraz władze miasta muszą podjąć kluczowe decyzje – tłumaczy prezes Animucki. Remont zmusiłby drużynę do grania poza miastem. Plany, by grać w Kutnie, nie wypaliły. – Zawsze możemy się zdecydować na remont etapami, co wiązałoby się z jego wydłużeniem – mówi prezes.

Co jakiś czas odzywa się przeszłość. PZPN nie przyznał klubowi licencji w pierwszym terminie, pytając, czy Widzew wystąpi na drogę sądową z żądaniem odszkodowania za degradację.

– Potwierdziliśmy, że nie zamierzamy kierować sprawy do sądu, bo byłoby to sprzeczne ze statutem PZPN. Po tym zapewnieniu licencję dostaliśmy bez problemu – wyjaśnia prezes.

W Zabrzu ze spadkiem było inaczej. Dobrobyt skończył się na początku lat 90., gdy górnictwo wycofało się ze sponsorowania klubu. Górnik coraz częściej balansował na granicy utrzymania, ale nie spadał z ekstraklasy. Dlatego kiedy pojawiła się firma Allianz, wszyscy myśleli, że sukcesy przyjdą same. Nowy właściciel wyznaczył termin zdobycia mistrzostwa Polski na 2012 rok.

Rok w pierwszej lidze dał nadzieję, że Górnik będzie silniejszy, choć po rundzie jesiennej było nerwowo. Przedstawiciel Allianz Michael Mueller zwołał wówczas konferencję prasową. Padły gorzkie słowa.

Reklama
Reklama

– Myślałem, że najgorsze już za nami. Okazuje się, że teraz jest jeszcze gorzej. Jesteśmy poważną instytucją, która kieruje się w swym działaniu jakością. Piłkarze to też pracownicy grupy Allianz. Jeśli nie zmienią podejścia, to ich wymienimy. Nie będziemy dobrym wujkiem, który wysyła pieniądze, ani bankomatem. Wydatki będą kontrolowane – grzmiał Mueller.

Zmiany nadeszły szybko. Adam Nawałka został nowym trenerem, a prezesem – Łukasz Mazur. Dołączył do nich Tomasz Wałdoch w roli dyrektora sportowego. To były piłkarz Górnika, Bochum i Schalke. Wałdochowi w misji unowocześniania Górnika pomoże Michał Bemben, który wrócił na Śląsk po latach gry w Bundeslidze. – Znam go jeszcze z Bochum, on pokaże zawodnikom, jak na Zachodzie podchodzi się do obowiązków – tłumaczy Wałdoch.

Sprowadzenie Bembna i napastnika rezerw Bayernu Daniela Sikorskiego to pomysł Wałdocha, który zaznacza, że wszystkie transfery są konsultowane z trenerem Nawałką. – Jesteśmy w stałym kontakcie. Tych dwóch piłkarzy wymyśliłem ja, bo trener nie miał okazji ich poznać.

Górnik w lecie sprowadzał albo młodych zawodników (np. Michał Jonczyk), albo weteranów, jak Mariusz Jop i Piotr Gierczak. – Górnika nie było stać na wielkie transfery. Marzenia miałem śmielsze, ale jestem ze wzmocnień zadowolony – tłumaczy Wałdoch, który wierzy, że młodzi sobie poradzą. Był też ruch w odwrotną stronę. Zespół opuścili najmocniej krytykowani, których oskarżano o rozrywkowy tryb życia.

W obu klubach z niecierpliwością czekają na pierwszy mecz w ekstraklasie i ciężko im się przyzwyczaić do roli debiutantów. – Beniaminek – to brzmi dziwnie. Na pewno pierwszy sezon po powrocie do ekstraklasy będzie trudny, dlatego przede wszystkim chcemy się utrzymać. Myślę, że stać nas na zajęcie miejsca w środku tabeli – uważa Wałdoch.

Podobnie mówi prezes Widzewa Marcin Animucki. – Wiadomo, że długofalowym celem Widzewa jest gra w pucharach, ale w pierwszym sezonie może o to być trudno. Przede wszystkim chcemy grać widowiskowo, żeby kibice mieli przyjemność.

Spadek dla obu drużyn był szokiem, bo przyszedł, gdy pojawiły się pieniądze. Nowe w obu klubach zaczęło się w połowie 2007 roku. W Łodzi dobrodziej nazywał się Sylwester Cacek i wcześniej przez bank Dominet wspierał koszykówkę.

Szukał drużyny z tradycjami i spróbował najpierw w Zabrzu, ale się wycofał. Wtedy spojrzał na Widzew, czterokrotnego mistrza Polski. Cacek, chociaż pochodzi z Piaseczna i kibicuje Legii, przejął udziały. Zapłacił 10 mln złotych, przewidywał, że liczba kibiców wzrośnie czterokrotnie, dlatego czuł się skrzywdzony, gdy klub ukarano za przestępstwa poprzednich właścicieli.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Reklama
Piłka nożna
PZPN potwierdza: Jan Urban selekcjonerem, konferencja w czwartek
Piłka nożna
Eliminacje Ligi Mistrzów. Czy Lech Poznań może się bać wycieczki na Islandię?
Piłka nożna
Wszyscy go lubią. Nowym selekcjonerem reprezentacji Polski ma zostać Jan Urban
Piłka nożna
Chelsea wygrała klubowe mistrzostwa świata, ale się nie zatrzymuje. Na transfery wydała już fortunę
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Piłka nożna
Lech ma nowych piłkarzy, Legia ma Superpuchar Polski. Niespodzianka w Poznaniu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama