Wrócili do siebie jak starzy kochankowie. Najpierw długo ze sobą byli, a potem postanowili spróbować, czy z kimś innym nie będą bardziej szczęśliwi. Rozstali się na długich pięć lat, ale w końcu do siebie wrócili – w najbardziej odpowiednim momencie – i dziś widać, że byli sobie przeznaczeni.
Nie trzeba robić generalnego remontu ani przemalowywać ścian. Po prostu Antonio pewnego dnia wrócił do domu i przestawił kilka mebli. Teraz zarówno Conte, jak i klub dyplomatycznie milczą na temat tego, kto był inicjatorem rozstania i komu bardziej zależało na powrocie. Nie mają do siebie żalu, widocznie tak musiało być.
Conte skończył karierę w 2004 roku, po 13 latach gry w Juventusie. Wprawdzie na piłkarza wychowali go w rodzinnym Lecce, ale to Turyn stał się jego domem i dziś mówi, że biało-czarne pasy to jego ukochane barwy. – Dla mnie Juventus to coś więcej niż klub. Wierność tym barwom jest absolutna, a bierze się z wielu wspaniałych momentów, które razem przeżyliśmy – podkreśla.
Ma co wspominać: pięć tytułów mistrza Włoch, wygrana Liga Mistrzów, zdobyty Puchar UEFA, Puchar Interkontynentalny. To była naprawdę wielka drużyna, a Conte był jednym z najważniejszych jej zawodników.
Uczucie to jedno, ale gdy w 2004 roku do klubu przyszedł Fabio Capello, nie potrzebował Contego na ławce rezerwowych. Sam zawodnik raczej też nie chciał wtedy zostać w klubie jako np. trener grup młodzieżowych. Dla niego to byłaby strata czasu.