W siedmiu pierwszych meczach w tym roku Śląsk wygrał tylko raz, z Cracovią i tylko tę drużynę wyprzedzał w tabeli ligowej wiosny. Piłkarze Oresta Lenczyka spuścili głowy, a trenerowi włączył się syndrom oblężonej twierdzy. Mówił o tym, że w Śląsku nie wszyscy ciągną wózek w jedną stronę, że pół miasta cieszy się, gdy Lenczyk przegrywa.
Rozgoryczenie trenera przelało się na drużynę. Trudno mówić, że potrafił zmotywować zespół, a gdy do Internetu przeciekło nagranie rozmowy trenera z prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem, w którym Lenczyk wytykał wady swoich zawodników, wiadomo było, że powietrze w szatni zgęstnieje jeszcze bardziej.
– Czas goi rany – mówił kilka dni temu Sebastian Mila. Wiadomo, że trener długo przepraszał piłkarzy przy zamkniętych drzwiach, ale nie wszyscy mu wybaczyli. Wiadomo też, że pozycja Lenczyka wcale nie była mocna. Środowisko huczało o tym, kogo pytano o to, czy nie przejąłby drużyny. Podobno Śląsk najbardziej chciał Leszka Ojrzyńskiego, ale tak się złożyło, że prowadzona przez niego Korona także walczyła o mistrzostwo i transfer trenera oczywiście był wykluczony.
Krytykować Lenczyka było łatwo. Miasto podobno zmęczyło się jego humorami, tak jakby nikt już nie pamiętał, że raptem w poprzednim sezonie trener ratował Śląsk przejmując go na przedostatnim miejscu po Ryszardzie Tarasiewiczu i doprowadzając na koniec rozgrywek do wicemistrzostwa. – Już wtedy mówili nam, że to szczyt, że jesteśmy drużyną, która osiągnęła sukces ponad stan – mówił Lenczyk.
Po części była to prawda. Śląsk ma przeciętny budżet i przeciętnych piłkarzy, którzy jednak potrafią stworzyć bardzo dobrą drużynę. Ale Franciszek Smuda nie powołał do reprezentacji na mistrzostwa Europy żadnego zawodnika mistrza Polski. Właśnie dlatego to, czego dokonał Lenczyk we Wrocławiu, trzeba cenić wyżej, niż gdyby Maciej Skorża wywalczył mistrzostwo z Legią, Mariusz Rumak z Lechem czy nawet Waldemar Fornalik z Ruchem. Wiosną piłkarzy Śląska przytłoczył trochę też wielki, nowy stadion. Lepiej grali na Oporowskiej, tam też była lepsza nawierzchnia.