Reklama

Czy spłacą kredyty

W sobotę o 18.00 pierwsze w tym sezonie Gran Derbi: bez Mourinho, ale z Neymarem i Bale'em

Publikacja: 25.10.2013 02:05

Neymar, 57 mln euro

Neymar, 57 mln euro

Foto: AP

Zaczynamy nowy rozdział w rywalizacji Barcelony z Realem, już dawno nie było tak spokojnie. Po latach medialnych pojedynków Pepa Guardioli z Jose Mourinho i boiskowych gwiezdnych wojen przyszła chwila odprężenia.

Wciąż najmocniej świecą gwiazdy Leo Messiego i Cristiano Ronaldo, ale pod ich bokiem rosną być może nowi bohaterowie. Trudno wyobrazić sobie lepszy moment, by Neymar i Gareth Bale udowodnili, że są warci pieniędzy, jakie na nich wydano. Brazylijczyk kosztował 57 mln euro, skrzydłowy z Walii długo był przedstawiany jako najdroższy piłkarz świata, ale ostatecznie rekordu Ronaldo (94 mln) nie pobił – zabrakło trzech milionów.

Kosztował jednak wystarczająco dużo, by wypominać mu już, że nie spełnia nadziei. W obronę wziął go Johan Cruyff. – To niesprawiedliwe. Lubię oglądać tego chłopaka, dlatego boli mnie ta krytyka – przyznaje legenda Barcelony.

Bale zmagał się ostatnio z kontuzją, ale w sobotę ma zagrać od początku. Tak jak Neymar, który zdobył w lidze tylko dwa gole. – Nie czuję specjalnej tremy. Motyle w brzuchu są takie same jak przed innym spotkaniem – mówi 21-letni Brazylijczyk, który grę w ataku z Messim nazywa przyjemnym obowiązkiem.

Neymar i Bale nie będą jedynymi debiutantami w Gran Derbi. Na boisku powinni się pojawić także Isco i Asier Illarramendi, sprowadzeni do Madrytu latem z Malagi i Realu Sociedad, a na ławkach trenerskich usiądą Gerardo Martino i Carlo Ancelotti.

Reklama
Reklama

Barcelona po znakomitym początku sezonu wpadła ostatnio w lekki kryzys. W sobotę straciła pierwsze punkty, remisując bezbramkowo w Pampelunie z Osasuną. Pierwszy raz od stycznia 2012 roku nie strzeliła gola, nieskutecznością raziła też we wtorek, gdy grała na San Siro z Milanem (1:1). – Nie ma powodów do paniki – powtarzają jednak mistrzowie Hiszpanii.

Real ma za sobą udany tydzień. Wygrał i z Malagą (2:0), i z Juventusem (2:1), choć z pomocą sędziego, który na początku drugiej połowy niesłusznie ukarał czerwoną kartką Giorgio Chielliniego. W Lidze Mistrzów awans do fazy pucharowej jest już prawie pewny (komplet punktów mają jeszcze tylko Atletico, PSG i Bayern), a jeśli w sobotę Real pokona Barcelonę, dogoni ją w tabeli.

Kibice na Camp Nou nie zapomnieli o swoim poprzednim trenerze, walczącym z rakiem Tito Vilanovie. Przed meczem z Realem ułożą z kartonów napis „Forca Tito".Powstał również pomysł, by przyjąć brawami Ikera Casillasa, który w lidze – mimo odejścia Jose Mourinho z Madrytu – wciąż jest tylko zmiennikiem Diego Lopeza.

Platforma nc+ przygotowała dla widzów niespodziankę – trzy wersje komentarza: neutralny z Camp Nou (Rafał Wolski i Leszek Orłowski), probarceloński (Sergiusz Ryczel) i promadrycki (Piotr Laboga). Wyboru można dokonać poprzez ustawienie w dekoderze wersji językowej.

Derby Zagłębia Ruhry

Danie główne wjedzie na stół o godzinie 18, ale przystawka też wygląda smakowicie. Kto wie, czy nie przyniesie większych emocji. O 15.30 Schalke gra w Gelsenkirchen z Borussią Dortmund. A wiadomo, że gdy spotykają się te dwa kluby, temperatura gwałtownie wzrasta.

Wystarczy przypomnieć słowa Kevina Grosskreutza, który na pytanie, co zrobi, jak jego syn zacznie kibicować Schalke, odpowiedział kiedyś dziennikarzowi: Natychmiast oddam go do domu dziecka.

Reklama
Reklama

W ubiegłym sezonie Borussia przegrała obydwa mecze (po 1:2), a Robert Lewandowski za każdym razem strzelał bramkę. Czas na rewanż i kolejne polskie gole.

Schalke–Borussia, sobota, 15.30, Eurosport 2

Barcelona–Real, sobota, 18, Canal+ Sport

Zaczynamy nowy rozdział w rywalizacji Barcelony z Realem, już dawno nie było tak spokojnie. Po latach medialnych pojedynków Pepa Guardioli z Jose Mourinho i boiskowych gwiezdnych wojen przyszła chwila odprężenia.

Wciąż najmocniej świecą gwiazdy Leo Messiego i Cristiano Ronaldo, ale pod ich bokiem rosną być może nowi bohaterowie. Trudno wyobrazić sobie lepszy moment, by Neymar i Gareth Bale udowodnili, że są warci pieniędzy, jakie na nich wydano. Brazylijczyk kosztował 57 mln euro, skrzydłowy z Walii długo był przedstawiany jako najdroższy piłkarz świata, ale ostatecznie rekordu Ronaldo (94 mln) nie pobił – zabrakło trzech milionów.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Piłka nożna
Legia - Lech. Niespodzianki są dla Europy, dla Ekstraklasy zostaje nuda
Materiał Promocyjny
W poszukiwaniu nowego pokolenia prezesów: dlaczego warto dbać o MŚP
Piłka nożna
El Clasico. Wojciech Szczęsny obronił rzut karny, ale punkty zostają w Madrycie
Piłka nożna
W niedzielę Real – Barcelona. Madryt czeka na rock and rolla
Piłka nożna
Liga Konferencji. Kompromitacja mistrzów Polski na Gibraltarze
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Piłka nożna
Liga Konferencji. Legia łapie oddech, Jagiellonia wraca z tarczą
Materiał Promocyjny
Prawnik 4.0 – AI, LegalTech, dane w codziennej praktyce
Reklama
Reklama