Reklama
Rozwiń

Był kapelan, jest sierżant

Po spokojnym i uprzejmym Cesare Prandellim reprezentację Włoch przejął wrzaskliwy i surowy Antonio Conte.

Publikacja: 30.08.2014 02:42

Był kapelan, jest sierżant

Foto: ROL

Piotr Kowalczuk ?z Rzymu

15 lipca, narzekając na stres i brak motywacji, niespodziewanie zrezygnował z prowadzenia Juventusu, a 14 sierpnia zgodził się objąć włoską reprezentację, co oczywiście budzi podejrzenia, że sprawa była z góry ukartowana. Pierwszy egzamin czeka Contego już 4 września w Bari, gdzie Włosi zagrają towarzysko z Holandią, a drugi – pięć dni później w Helsinkach w meczu o punkty w kwalifikacjach do mistrzostw Europy 2016.

Włosi, wicemistrzowie Europy, ponieśli druzgocącą klęskę na mundialu w Brazylii. Po fatalnej grze polegli w meczach z Kostaryką i Urugwajem i nie wyszli nawet z grupy. W efekcie charyzmatyczny trener Cesare Prandelli wziął całą odpowiedzialność na siebie i złożył nieodwołalną rezygnację.

W związku z tym, że Carlo Ancelotti trenuje Real Madryt, a Fabio Capello Rosję, kandydatów na następcę było dwóch: Conte i Roberto Mancini. Obaj ze znakomitą przeszłością piłkarską i trenerską. Futbolocentryczny naród i media przyjęły wybór Contego z entuzjazmem.

Kapitan Niezłomny

W okresie bezkrólewia wszyscy podkreślali, że skoro eksperyment z Prandellim, który był dla piłkarzy bardziej wyrozumiałem ojcem, cierpliwym wychowawcą i kapelanem niż wymagającym szefem, nie powiódł się, reprezentacji potrzebny jest nie jego klon Mancini, ale wrzaskliwy, surowy sierżant z predylekcją do musztry, forsownych ćwiczeń i żelaznej dyscypliny, czyli Conte.

Antonio jako piłkarz był tytanem pracy i zawsze harował na boisku jak wół. Gdy grał w Juventusie, mówili o nim Kapitan Niezłomny. Zdobył z klubem jako piłkarz pięć tytułów mistrzowskich i puchar Ligi Mistrzów (1996). Był wicemistrzem świata i Europy.

Trzy lata temu wrócił do Juve jako trener. Zamienił ośrodek treningowy w Vinovo w koszary i dokonał cudu. Rozbitą, zdezorientowaną drużynę (dwa razy z rzędu kompromitujące siódme miejsce w Serie A) przemienił w machinę wojenną, która przez trzy ostatnie sezony rozjeżdżała ligowych rywali jak walec drogowy. Juventus Contego był zespołem pozbawionym wdzięku, za to do bólu skutecznym.

Właśnie takiego cudownego przemienienia reprezentacji oczekują od Contego kibice i sportowe media. Włosi już nie chcą drużyny, która skrupulatnie przestrzega kodeksu etycznego, walczy z mafią, korupcją i angażuje się w niezliczone akcje charytatywne. Chcą sukcesu.

Bohaterowie ?z internetu

Po mundialowej klęsce weterani: kapitan Gianluigi Buffon i Daniele De Rossi (mistrzowie świata z 2006 r.), narzekali na beztroską postawę i brak zaangażowania młodszych graczy, którzy stracili kontakt z rzeczywistością, bo żyją w swoim wirtualnym świecie iPodów, Facebooka i Twittera. Z wyraźną aluzją do Mario Balotellego, największego włoskiego rozczarowania turnieju w Brazylii. Padły nawet słowa o „bohaterach wykreowanych w internecie, którzy na boisku i na treningu nimi nie są".

Inni krytycy zarzucali, że ośrodek Włochów na brazylijskim mundialu bardziej przypominał luksusowy dom wypoczynkowy z przebierającymi się ciągle żonami i narzeczonymi niż miejsce, w którym piłkarze trenują i szukają skupienia przed meczem. Wszyscy oczekują, że sierżant Conte zrobi z tym porządek, a zwłaszcza uporządkuje to, co piłkarze mają w głowach. Tak, jak to zrobił w Juventusie.

W prasie sportowej już pojawiły się rady, by Conte nie budował zespołu jak Prandelli wokół „Balo" i pokazał czarnoskórej nadziei włoskiego futbolu, że na grę w reprezentacji trzeba zasłużyć.

Znawcy metod wychowawczych Contego w klubach, w których z takim sukcesem pracował (Bari, Atalanta, Siena i Juve), spodziewają się, że nowy selekcjoner, podobnie jak jego idol Jose Mourinho, będzie się starał zbudować solidarną więź między piłkarzami reprezentacji, wprowadzając psychozę oblężonej twierdzy: wszyscy są przeciw nam.

Tak właśnie, ciągle szukając wyimaginowanych wrogów, Mourinho zbudował potężny Inter. Conte, wchodząc celowo w konflikt z mediami, arbitrami, kolegami trenerami, również selekcjonerem kadry Prandellim, przemienił Juve z zastraszonej, zakompleksionej zbieraniny graczy w drużynę herosów, którzy pójdą w ogień jeden za drugim, a przede wszystkim za charyzmatycznym trenerem.

Dziennikarze już płaczą, że teraz, po czterech latach sielanki z zawsze uprzejmym, dyspozycyjnym i uśmiechniętym Prandellim, przyjdzie im stawić czoło Contemu, który wyprowadzony z równowagi bardziej szczeka, niż mówi, i potrafi wbić żurnalistom śmiertelnie zatrutą złośliwością szpilę. Jak domyśla się komentator sportowy „La Repubblica": „Nastaną czasy żarliwej złości i marsowych min".

Na razie Conte cieszy się jednak ogromnym kapitałem zaufania u gorzko zawiedzionych grą reprezentacji dziennikarzy i fanów.

„Człowiek odrodzenia futbolu" – zatytułowała „Gazzetta dello Sport", a w środku guru włoskiej myśli futbolowej Arrigo Sacchi stwierdził, że Conte jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, bo rozumie, że w futbolu najważniejszy jest system gry, jak u Niemców, a nie indywidualności („Nie darmo Ronaldo wyjechał z mundialu z niczym"). Co więcej, Conte będzie koordynatorem wszystkich włoskich reprezentacji, a więc juniorów, U-20 i U-23. Ma to zapewnić pierwszej drużynie graczy już wdrożonych w system.

Puma zapłaci

Jeśli coś budzi wątpliwości, to kontrakt Contego - nagrody za awans do finałów Euro 2016 we Francji, za awans o pięć miejsc w rankingu FIFA etc. Conte może zarobić w ciągu dwóch lat 10 mln euro, a więc o wiele więcej niż jego poprzednicy (Prandelli brał 1,7 mln euro rocznie). Nawet bez tych premii Conte stanie się drugim najlepiej opłacanym selekcjonerem piłkarskim na świecie - po Capello, któremu Rosjanie płacą 8,3 mln euro rocznie.

Nie chodzi jednak o wysokość kontraktu, lecz o to, że połowę tej sumy wyłoży sponsor squadra azzurra – Puma. Niemiecka firma sponsoruje również wielu włoskich piłkarzy, m.in. Balotellego, Buffona, Chielliniego czy Verrattiego, a także talenty, które już wkrótce mogą do squadra azzurra trafić (Perin, Astori, Romulo czy Gabbiadini).

Natychmiast pojawiły się więc obawy, że szczodry sponsor może się w zamian domagać wpływu na powołania do kadry, a może nawet na to, w jakim składzie będą grały włoskie reprezentacje.

Antonio Conte

Nowy selekcjoner reprezentacji Włoch. Zanim został trenerem, był kapitanem i ikoną Juventusu Turyn. Przez 13 lat zdobył z nim 15 trofeów, w tym pięć tytułów mistrzowskich oraz puchar Ligi Mistrzów (1996) i UEFA (1993). Sukcesy odnosił też w kadrze – wicemistrzostwo świata (1994) i Europy (2000). Karierę zakończył w 2004 r. Prowadził drugoligowe zespoły, w 2009 r. awansował do Serie A z Bari, ale odszedł do Atalanty, a później do Sieny. W 2011 r. wrócił do Turynu i już w debiutanckim sezonie wywalczył z Juventusem pierwszy z trzech tytułów mistrza Włoch.  Europy jednak nie podbił i w lipcu zrezygnował z posady.

Piotr Kowalczuk ?z Rzymu

15 lipca, narzekając na stres i brak motywacji, niespodziewanie zrezygnował z prowadzenia Juventusu, a 14 sierpnia zgodził się objąć włoską reprezentację, co oczywiście budzi podejrzenia, że sprawa była z góry ukartowana. Pierwszy egzamin czeka Contego już 4 września w Bari, gdzie Włosi zagrają towarzysko z Holandią, a drugi – pięć dni później w Helsinkach w meczu o punkty w kwalifikacjach do mistrzostw Europy 2016.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Jagiellonia Białystok poznała rywala. Legia już go ograła
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku