Piotr Kowalczuk ?z Rzymu
15 lipca, narzekając na stres i brak motywacji, niespodziewanie zrezygnował z prowadzenia Juventusu, a 14 sierpnia zgodził się objąć włoską reprezentację, co oczywiście budzi podejrzenia, że sprawa była z góry ukartowana. Pierwszy egzamin czeka Contego już 4 września w Bari, gdzie Włosi zagrają towarzysko z Holandią, a drugi – pięć dni później w Helsinkach w meczu o punkty w kwalifikacjach do mistrzostw Europy 2016.
Włosi, wicemistrzowie Europy, ponieśli druzgocącą klęskę na mundialu w Brazylii. Po fatalnej grze polegli w meczach z Kostaryką i Urugwajem i nie wyszli nawet z grupy. W efekcie charyzmatyczny trener Cesare Prandelli wziął całą odpowiedzialność na siebie i złożył nieodwołalną rezygnację.
W związku z tym, że Carlo Ancelotti trenuje Real Madryt, a Fabio Capello Rosję, kandydatów na następcę było dwóch: Conte i Roberto Mancini. Obaj ze znakomitą przeszłością piłkarską i trenerską. Futbolocentryczny naród i media przyjęły wybór Contego z entuzjazmem.
Kapitan Niezłomny
W okresie bezkrólewia wszyscy podkreślali, że skoro eksperyment z Prandellim, który był dla piłkarzy bardziej wyrozumiałem ojcem, cierpliwym wychowawcą i kapelanem niż wymagającym szefem, nie powiódł się, reprezentacji potrzebny jest nie jego klon Mancini, ale wrzaskliwy, surowy sierżant z predylekcją do musztry, forsownych ćwiczeń i żelaznej dyscypliny, czyli Conte.