Niedzielne spotkanie najlepszych drużyn Serie A, transmitowane do blisko 100 krajów, miało być wizytówką mocno słabującego ostatnio włoskiego futbolu. Niestety, zamiast pięknej gry było kopanie po kostkach, siedem żółtych kartek i trzy czerwone, w tym dla trenera Romy Rudiego Garcii. Wszystko z powodu grubych błędów sędziego Gianluki Rocchiego.
Nie bez racji „Gazzetta dello Sport" podsumowała występ arbitra tytułem „Rocchi horror picture show". Rocchi przyznał Juve niesłusznie karnego, a potem bardzo problematycznego drugiego. Na koniec uznał strzeloną zza pola karnego decydującą o zwycięstwie Juve bramkę Leonardo Bonucciego, choć Arturo Vidal na spalonym zasłaniał pole widzenia Łukaszowi Skorupskiemu.
We włoskim futbolu każdy powód jest dobry, by wywołać awanturę
Niestety, dzięki zdobyczom elektroniki błędy Rocchiego, a w przypadku karnych chodziło o centymetry, można było sobie obejrzeć w powtórkach telewizyjnych już kilkanaście sekund później, co wywołało awantury na trybunach i na boisku.
Szef futbolowego związku Carlo Tavecchio zapowiedział, że zwróci się do FIFA i UEFA z prośbą o zezwolenie na korzystanie przez arbitrów w Italii z powtórek tytułem eksperymentu (najpierw w Serie B), a Rocchi został odsunięty na miesiąc od prowadzenia meczów, co na dobrą sprawę powinno zakończyć spory. W futbolocentrycznej Italii to jednak niemożliwe.