Dla Szwajcarów eliminacje mistrzostw Europy nie rozpoczęły się najlepiej. W pierwszym meczu zespół prowadzony przez Vladimira Petkovicia przegrał 0:2 z Anglią. Jednak porażka 0:1 ze Słowenią w kolejnym spotkaniu była już dużym zaskoczeniem.
Zaczęły pojawiać się pytania, co stało się z drużyną, która w 1/8 finału tegorocznego mundialu była bliska sprawienia niespodzianki i wyeliminowania z turnieju późniejszego wicemistrza świata Argentyny? Trener Petković znalazł się w ogniu krytyki i musiał udowodnić, że potrafi sprawić, by na boisku znów pojawił się zespół, który kibice zapamiętali z Brazylii.
Okazja do poprawy nastrojów pojawiła się bardzo szybko. Pięć dni później Szwajcarzy grali z San Marino i zgodnie z planem zwyciężyli 4:0. Jednak wygrana z najsłabszą reprezentacją Europy nie mogła być probierzem jakości szwajcarskiej kadry.
W sobotę Szwajcarzy grali z Litwą, ponownie strzelili cztery bramki i nie stracili żadnej. Nie był to rywal z najwyższej półki, ale kibice oraz dziennikarze i tak zaczęli patrzeć na selekcjonera i jego piłkarzy bardziej łaskawym okiem.
Szwajcarskim bohaterem został ten, który prowadził kadrę do zwycięstw na mistrzostwach świata – Xherdan Shaqiri. 23-letni pomocnik zdobył dwie piękne bramki w meczu z Litwinami. Trafił także w spotkaniu z San Marino. Trudno sobie wyobrazić reprezentację bez niego.