Reklama

Głowa Wasilewskiego, udo Piszczka

Marcin Wasilewski strzelił bramkę Manchesterowi United, Łukasz Piszczek nie dokończył meczu z Bayerem. Chelsea zremisowała z Manchesterem City.

Publikacja: 01.02.2015 18:57

Marcin Wasilewski – pierwszy od prawie 23 lat polski piłkarz, który zdobył gola w Premier League

Marcin Wasilewski – pierwszy od prawie 23 lat polski piłkarz, który zdobył gola w Premier League

Foto: AFP

Była 80. minuta spotkania na Old Trafford, gdy Marcin Wasilewski wyskoczył do dośrodkowania i strzałem głową zdobył gola dla Leicester. Kiedy 19 sierpnia 1992 roku Robert Warzycha pokonał Petera Schmeichela, chyba nikt nie przypuszczał, że na kolejną bramkę polskiego piłkarza w Premier League przyjdzie nam czekać tak długo. Dokładnie 8200 dni.

Everton, w którym grał Warzycha, zwyciężył wtedy w Teatrze Marzeń 3:0. Leicester do trafienia Wasilewskiego przegrywał 0:3. Więcej goli kibice już nie zobaczyli, nie przeżyli również takich emocji jak we wrześniu. Jeszcze pół godziny przed ostatnim gwizdkiem United prowadzili 3:1 i wtedy zdarzyło się coś, co trudno wytłumaczyć. Stracili dwie bramki z gry, dwie z rzutów karnych i przegrali 3:5, kończąc mecz w dziesięciu (czerwona kartka Tylera Blacketta).

Dziś waleczny beniaminek z Leicester zamyka tabelę, a drużyna Louisa van Gaala próbuje odrabiać straty do Chelsea (10 pkt) i Manchesteru City (5 pkt), które w sobotę podzieliły się punktami (1:1). Oba gole w Londynie padły tuż przed przerwą. Najpierw Loic Remy, zastępujący zawieszonego Diego Costę, wykończył akcję kolegów, kilka minut później David Silva wepchnął z bliska do bramki piłkę po strzale Sergio Aguero. Frank Lampard, który przez 13 lat był idolem kibiców ze Stamford Bridge, wszedł na ostatni kwadrans. Witały go i żegnały brawa, tu wciąż się pamięta, jak wiele zrobił dla Chelsea.

– Jestem dumny ze swoich zawodników, byli lepsi niż gospodarze, tylko oni chcieli zwyciężyć. Jeśli będą tak grać dalej, łatwiej będzie obronić mistrzostwo – stwierdził Manuel Pellegrini. Co na to Jose Mourinho? Można się tylko domyślać. Portugalczyk, który nerwowo reagował na decyzje sędziego, kontynuuje swoją wojnę z mediami – znów nie pojawił się na konferencji prasowej.

Liverpool powinien odżyć po powrocie Daniela Sturridge'a, efekty widać było już w meczu z West Hamem (2:0), gdy młody angielski napastnik po pięciu miesiącach leczenia kontuzji wszedł na boisko w drugiej połowie i ustalił wynik.

Na ławkę Arsenalu wrócił Wojciech Szczęsny, a David Ospina ponownie nie puścił bramki (5:0 z Aston Villą). Tak jak Łukasz Fabiański, który zachował czyste konto w wyjazdowym spotkaniu Swansea z Southampton, wygranym 1:0.

Runda rewanżowa Bundesligi nie musi być wcale nudna. Nawet jeśli i tak na końcu triumfować będzie Bayern. Już w piątek Wolfsburg pokazał, że mistrzów Niemiec da się pokonać. Wcześniej nie udało się to nikomu. Strzelić Bawarczykom czterech goli też nie. Tyle Manuel Neuer stracił przez całą jesień. I pomyśleć, że poprzednio Bayern przegrał w kwietniu, z Borussią Dortmund, gdy był już pewny tytułu.

Reklama
Reklama

Borussia jest dzisiaj w zupełnie innym miejscu – walczy o utrzymanie. Rok zaczęła od remisu w Leverkusen (0:0). – To krok w dobrym kierunku. W strefie spadkowej nie ma miejsca na piękny futbol. Ostatnia pozycja w tabeli? Wcale się tym nie przejmuję. Najważniejszy jest postęp w grze – tłumaczył Juergen Klopp. Kłopotów mu nie ubywa. Do przeziębionego Jakuba Błaszczykowskiego dołączył po pierwszej połowie Piszczek. Doznał kontuzji uda, raczej nie zagra w środę z Augsburgiem.

Real Madryt rozbił u siebie 4:1 Real Sociedad, trenowany przez Davida Moyesa. Ale zanim Królewscy umocnili się na pozycji lidera, wróciły koszmary z przegranego 2:4 spotkania w San Sebastian. Gościom wystarczyło kilkadziesiąt sekund, by zdobyć gola. Obawy przed kolejną wpadką trwały jednak tylko chwilę, bo do wyrównania szybko doprowadził James Rodriguez, a potem trafili jeszcze Sergio Ramos (przed przerwą) i Karim Benzema (dwukrotnie po przerwie).

Gareth Bale, zastępujący na lewym skrzydle zdyskwalifikowanego Cristiano Ronaldo, zmarnował dwie okazje i znów został przez część kibiców wygwizdany. – To prawda, że powinien się zachować lepiej, ale asystował przy bramce Benzemy na 3:1 i pracował dla drużyny – bronił Walijczyka Carlo Ancelotti.

Piłka nożna
Wróciła Liga Mistrzów. Król z Paryża i wielu pretendentów do tronu
Piłka nożna
Były mistrz świata zagra w Pogoni Szczecin. Transfer, jakiego w Polsce jeszcze nie było
Piłka nożna
Wieczór dubletów. Pierwsze bramki Roberta Lewandowskiego, pewne zwycięstwo Barcelony
Piłka nożna
Piłkarskie transfery w Ekstraklasie. Takiego lata jeszcze nie było
Piłka nożna
Droga Polski na mundial 2026. Kto może być rywalem w barażach?
Reklama
Reklama