Od losowania par minął już prawie miesiąc. Wystarczająco długo, by zatęsknić za wielkim futbolem. Nawet jeśli kolejna część tego piłkarskiego spektaklu wygląda bardzo znajomo.
Real spotkał się z Atletico rok temu w finale. Dopiero w doliczonym czasie doprowadził do wyrównania, ale w dogrywce wykonał na sąsiadach egzekucję. – Takie dni czynią nas mocniejszymi – mówił wtedy Diego Simeone. Od tego czasu jego drużyna nie przegrała żadnego z sześciu meczów z Królewskimi. Zdobyła Superpuchar Hiszpanii, wyeliminowała ich z Pucharu Króla, dwukrotnie upokorzyła w lidze.
Ultimatum dla Ancelottiego
Ostatnia porażka – 0:4 na Vicente Calderon w lutym – bolała Real najbardziej. Była potwierdzeniem, że ze sprawnej machiny Carlo Ancelottiego zostało niewiele. Kulminacja nastąpiła jednak kilka tygodni później, gdy po rewanżu z Schalke (3:4) kibice wyjęli z kieszeni białe chusteczki, a prasa pisała o ćwierćfinale wstydu i kursie na dno. Choć się wydaje, że sytuacja została już opanowana (kwiecień zaczął się od trzech zwycięstw i odrobienia częściowo strat do Barcelony), Ancelotti otrzymał podobno od władz klubu ultimatum: zdobędzie tytuł lub wygra Ligę Mistrzów albo pożegna się z posadą.
– Dla mnie rywalizacja z tak świetnym trenerem jak Simeone to jednocześnie zaszczyt i problem. Bardzo go lubię i cenię – mówi Włoch. – Jedziemy po zwycięstwo, ale nie mamy obsesji na tym punkcie, bo równie dobrze awans mogą nam dać dwa remisy. Chciałbym przede wszystkim zobaczyć, że mój zespół walczy od początku do końca.
Łatwiej o tym myśleć, gdy zdrowi są Luka Modrić i James Rodriguez, kiedy do składu wraca po kontuzji Sergio Ramos, a Cristiano Ronaldo odzyskuje skuteczność (osiem bramek w czterech meczach). – Znów gramy szybciej i zyskujemy przewagę, a to w starciu z Atletico może być kluczowe – uważa Ancelotti.
Dla Massimiliano Allegriego najważniejsza jest odpowiedź na pytanie, czy zaryzykować i w podstawowym składzie wystawić Andreę Pirlo. Mózg Juventusu przez prawie dwa miesiące leczył uraz, ale wobec kontuzji Paula Pogby trener może nie mieć wyjścia. Rezerwowi skompromitowali się w sobotę w Parmie, przegrywając 0:1 z zamykającym tabelę Serie A bankrutem (0:1). – Przez te 90 minut prawie straciłem głos. Wszystko zrobiliśmy źle, nie wygraliśmy chyba ani jednego pojedynku. Zmiany w składzie nie są dla nas żadnym usprawiedliwieniem. Może ten wynik nami wstrząśnie – mówi Allegri, ale spotkania z Monaco się nie obawia. – To zupełnie inna historia.
W europejskich pucharach Juventus wygrał wszystkie dziesięć meczów z przeciwnikami z Francji, a od 2011 roku na swoim nowym stadionie doznał tylko jednej porażki.