Z Rzymu Piotr Kowalczuk
Z włoską piłką nie jest najlepiej. Mistrzowie świata z 2006 roku w mundialach w RPA i Brazylii nie wyszli z eleminacyjnej grupy. Wicemistrzostwo Europy pomiędzy obu turniejami (2012 r.) dziś uznaje się za wybryk natury i zasługę sprzyjaącego układu gwiazd. Równie źle idzie włoskim klubom. Co prawda 5 lat temu Inter wygrał Ligię Mistrzów, ale w finale z Bayernem nie zagrał żaden Włoch. Dziś mediolańskie potęgi, Inter i Milan, nic nie znaczą nawet w Italii (8 i 11 miejsce w tabeli). Co prawda Napoli i Fiorentina dotarły do półfinału LE, ale zdaniem rozkapryszonych sukcesami Włochów tam za karę grają ci, którym nie udało się zakwalifikować do LM.