Cztery drużyny, cztery różne cele. Arsenal chce obronić trofeum, Borussia Dortmund godnie pożegnać trenera Juergena Kloppa. Barcelona zamierza zrobić następny krok w kierunku potrójnej korony, a PSG powetować sobie kolejną nieudaną próbę podboju Europy.
Wydaje się, że zespół Laurenta Blanca czeka w sobotę najłatwiejsze zadanie, bo na podparyskim Stade de France zmierzy się z drugoligowym Auxerre. To starcie ma wyraźnego faworyta, inaczej niż mecz Borussii z Wolfsburgiem. – Ludzie mówią, że przewaga jest po naszej stronie, ale trzeba pamiętać, jak znakomitą drugą część sezonu mieli rywale – przypomina obrońca wicemistrzów Niemiec Timm Klose.
Choć Wolfsburg nie zdobył żadnego trofeum od 2009 roku, bardziej zmotywowana w Berlinie powinna być jednak Borussia. Jeśli wygra, nie będzie musiała się przebijać do Ligi Europejskiej przez eliminacje. – Chcę jeszcze raz wziąć udział w paradzie zwycięstwa na Borsigplatz – zapowiada Klopp. Czy Łukasz Piszczek, Jakub Błaszczykowski i ich koledzy zgotują trenerowi huczne pożegnanie, na jakie przez siedem lat pracy w Dortmundzie sobie zasłużył?
Wolfsburg, który do finału awansował dopiero po raz drugi, zagra w specjalnych koszulkach z małym zielonym sercem i numerem 19 w środku. W ten sposób uczci pamięć swojego byłego piłkarza, Juniora Malandy. 20-letni Belg zginął w styczniu w wypadku samochodowym.
Barcelona ma tę przewagę nad Athletikiem Bilbao, że spotkanie o Puchar Króla odbędzie się na jej stadionie. Miejsce wybrała hiszpańska federacja, bo kluby nie mogły się porozumieć w sprawie neutralnego terenu (Barcelona chciała grać w Walencji, Athletic w Sewilli) po tym, jak przyjęcia finalistów na Santiago Bernabeu odmówił Real.