Reklama
Rozwiń

Trudny parytet z piłką u nogi

FIFA z mistrzostw świata kobiet chce uczynić imprezę podobną do męskiego mundialu. Ale droga do równouprawnienia jest jeszcze daleka.

Publikacja: 21.06.2015 20:55

Hope Solo – bramkarka reprezentacji USA w ojczyźnie jest już gwiazdą, jej autobiografia była bestsel

Hope Solo – bramkarka reprezentacji USA w ojczyźnie jest już gwiazdą, jej autobiografia była bestsellerem, może dlatego, że piłkarka miała trudne życie. Fot. Kevin C. Cox

Foto: Getty Images/AFP

Na odbywających się właśnie w Kanadzie mistrzostwach świata kobiet stadiony zwykle są zapełnione, średnia widzów w fazie grupowej wyniosła 25 tysięcy, a mecz otwarcia drużyny gospodarzy z Chinami oglądały w Edmonton 53 tysiące kibiców. Obraz ten jest jednak nieco wypaczony. Impreza odbywa się w kraju, który gwarantuje sukces.

– Tutaj jesteśmy bardziej popularne niż zespół panów. Ludzie rozpoznają mnie na ulicy, proszą o autografy. Mam indywidualnych sponsorów – chwali się czterokrotna uczestniczka kobiecego mundialu, gwiazda reprezentacji Kanady Christine Sinclair.

Według danych FIFA kobiet grających w piłkę nożną na świecie jest 30 milionów. Profesjonalną licencję posiada 4,8 miliona, z czego 2,2 miliona w Kanadzie i USA. Piłka nożna kobiet na świecie rozwija się dynamicznie, ale nierównomiernie, trudno mówić o globalizacji. Stąd na mistrzostwach zdarzają się jeszcze wyniki dwucyfrowe – Niemcy rozgromiły Wybrzeże Kości Słoniowej 10:0, a Szwajcaria – Ekwador 10:1.

Paryż przeciera szlak

W historii sześciu dotychczasowych mundiali medale zdobywało zaledwie siedem krajów, złote – cztery (dwukrotnie USA i Niemcy, Norwegia i obrończynie tytułu Japonia). Od lat dominują te same reprezentacje. Powiększenie liczby uczestników turnieju z 16 do 24 drużyn wydaje się więc sztucznym zabiegiem, ale światowa i krajowe federacje wykonują mnóstwo podobnych manewrów, by zbliżyć kobiecy futbol do męskiego.

Kluczem do zdobycia nowego rynku dla piłki nożnej mają być przede wszystkim pieniądze. Za kilka milionów franków szwajcarskich FIFA uruchomiła specjalny program, który wspomaga wszelkie projekty szkoleniowe, wyposaża lokalne drużyny piłkarskie w sprzęt sportowy, popularyzuje dyscyplinę w szkołach.

Są kraje, gdzie nie trzeba stosować dotacji, np. w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, w mniejszej mierze w państwach skandynawskich. Tam piłka nożna kobiet broni się sama.

W innych krajach istnieją różne formy mecenatu. Popularne stało się formowanie drużyn kobiecych pod marką wielkich męskich klubów. Silne sekcje mają Bayern Monachium, Wolfsburg, Arsenal Londyn, Manchester City, Olympique Lyon, Paris Saint -Germain.

W Paryżu jeszcze niedawno piłkarki dorabiały w klubowym butiku na Polach Elizejskich, dziś rozdają tam autografy. Odkąd właścicielem klubu zostali Katarczycy, budżet zespołu wzrósł z kilkuset tysięcy euro do 6 milionów. Dwa lata temu to właśnie PSG dokonał pierwszego gotówkowego transferu w historii francuskiej kobiecej piłki. Za Marie-Laurie Delie paryżanie zapłacili Montpellier 60 tys. euro.

Hope – córka gangstera

W rozwój futbolu angażują się przede wszystkim krajowe związki piłkarskie. Holenderska federacja dotuje każdy z klubów subwencją w wysokości 80 tysięcy euro rocznie, ale efekty w tym przypadku są marne. Mistrzostwa kraju kuleją, zespoły się nie rozwijają.

Francuska federacja przekazuje każdemu klubowi 5 tysięcy euro na sezon oraz zwrot kosztów na dojazdy na mecze i zgrupowania, wprowadziła też kontrakty federalne dla wyróżniających zawodniczek mających status amatorski.

Za cztery lata Francja organizuje kobiecy mundial, tym też trzeba wytłumaczyć zastrzyk finansowy, jaki otrzymuje dyscyplina. Ruch w interesie widzą też sponsorzy i telewizje. Tegoroczny finał Ligi Mistrzyń FFC Frankfurt – PSG po raz pierwszy transmitowała publiczna stacja telewizyjna.

Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że sukces futbolu w wersji żeńskiej, jak każdej innej dyscypliny, uzależniony jest od medialności. Dlatego FIFA wprowadziła do ceremonii podsumowania sezonu kategorie kobiece – tytuł piłkarki roku wybrana zawodniczka otrzymuje podczas tej samej gali co Leo Messi czy Cristiano Ronaldo.

Niespodziewanie w poprzednim sezonie nominację w kategorii najładniejszej bramki roku (Nagroda im. Ferenca Puskasa) otrzymała Irlandka Stephanie Roche z klubu Peamount United. Nie dała rady pokonać Jamesa Rodrigueza i Robina Van Persiego, ale jej bramka, którą poprzedzało doskonałe przyjęcie piłki, drybling i strzał z półwoleja dowodzi, że futbol kobiecy potrafi być piękny.

Ma już też swoje gwiazdy. Amerykanka Hope Solo to czarny charakter tego sportu. Dwukrotna mistrzyni olimpijska jest córką mafiosa, którego prawdziwego nazwiska nie zdołała ustalić nawet policja. Miał on na koncie zabójstwa. Kiedy Solo wydała autobiografię, znalazła się ona od razu na trzecim miejscu bestsellerów „New York Timesa". Bramkarka stała się już celebrytką, brała udział w „Tańcu z gwiazdami". Wciąż zmaga się z demonami przeszłości, uczęszcza na terapię, ale na boisku tego nie widać, szczególnie w pojedynkach z napastniczkami. Nigdy nie odpuszcza. To prawdziwa liderka drużyny USA. W przyszłości pewnie zostanie trenerką.

„Myśl szkoleniowa" staje się poważnym problemem żeńskiego futbolu. W Kanadzie zaledwie osiem reprezentacji prowadzonych jest przez kobiety. Całe sztaby trenerskie tworzą mężczyźni. Nie podoba się to FIFA. Federacja zamierza wprowadzić parytet. W przyszłym roku na mistrzostwach świata kobiet do lat 17 w Jordanii każdy z zespołów powinien mieć w kadrze szkoleniowej i medycznej co najmniej jedną kobietę.

– Liczba kobiet-trenerów zmniejsza się zatrważająco. Chcemy zmusić kobiece reprezentacje, na razie na poziomie juniorskim, żeby wyszukiwały najlepsze kandydatki do tego zawodu – tłumaczy w „Guardianie" Moyda Dodd z komitetu technicznego FIFA.

Bariera do przeskoczenia

Dystans do nadrobienia w porównaniu z męskim futbolem pozostaje wciąż gigantyczny. Wystarczy porównać ubiegłoroczny mundial w Brazylii z obecnym w Kanadzie. Dyscyplina ta sama, ale płeć inna. Wpływy z mistrzostw, które zakończyły się zwycięstwem Niemców, wyniosły 791 milionów euro, a tegoroczne mistrzostwa kobiet to 55 milionów euro spodziewanych obrotów, o zysku na razie nikt nie mówi.

Mężczyźni mieli 14 sponsorów międzynarodowych i sześciu lokalnych, a kobiety – pięciu globalnych i trzech krajowych. Impreza z Brazylii transmitowana była do 220 krajów, przekaz z Kanady idzie do 124 państw. Do Brazylii zjechało 370 tysięcy VIP-ów, do Kanady 7 tysięcy.

Koszt wynajęcia loży dla 22 osób na siedem meczów na Maracanie wyniósł 680 tysięcy euro, a 18-osobowej na tyle samo spotkań w Vancouver (w obu przypadkach razem z finałem) – 44 860 tysięcy. Takich przykładów można podawać wiele.

FIFA nie może przeskoczyć pewnej bariery. W 2007 roku na mistrzostwach świata kobiet w Chinach wprowadziła pulę nagród. Wówczas wyniosła ona 5,8 mln dolarów, dziś doszła do 14 mln. To zaledwie cztery procent tego, co otrzymali uczestnicy piłkarskiego mundialu w Brazylii.

Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku