Bayern-Borussia: Święto piwa i piłki

Weekend, jakiego dawno nie było. Bayern – Borussia Dortmund to tylko jedna z propozycji.

Aktualizacja: 02.10.2015 11:14 Publikacja: 01.10.2015 21:09

Robert Lewandowski jest w tak kapitalnej formie, że jedno piwo podczas Oktoberfest mu nie zaszkodzi

Robert Lewandowski jest w tak kapitalnej formie, że jedno piwo podczas Oktoberfest mu nie zaszkodzi

Foto: PAP/EPA

Drogie panie, nie ma co ukrywać: lepiej od razu wybierzcie się na krótki wypad poza miasto. Ten weekend musicie spędzić same. Chyba że też doświadczacie futbolowej gorączki.

Sobota z punktu widzenia kibica będzie jeszcze w miarę spokojna: w gąszczu meczów jest jeden, którego przegapić nie wolno (Sevilla – Barcelona), ale już w niedzielę naprawdę trudno będzie odejść sprzed telewizora, a jeszcze trudniej dokonać dobrego wyboru.

Obejrzeć zawsze pełne emocji derby Liverpoolu czy sprawdzić, w jakiej formie przed końcem eliminacji Euro 2016 jest Arkadiusz Milik (Ajax – PSV Eindhoven)? Postawić na klasyk Premiership (Arsenal – Manchester United) czy na szlagier Bundesligi (Bayern – Borussia Dortmund) i liczyć kolejne gole Roberta Lewandowskiego? Włączyć derby Madrytu (Atletico – Real) czy następny odcinek bitwy o Francję PSG – Marsylia? Od dylematów głowa może rozboleć.

– To był najlepszy tydzień w moim życiu – przyznał Lewandowski po wygranym przez Bayern 5:0 meczu z Dinamo Zagrzeb. Pięć bramek wbitych Wolfsburgowi w dziewięć minut, dwie w spotkaniu z Mainz, wreszcie hat trick w Lidze Mistrzów. Polak otwiera klasyfikację strzelców i w Bundeslidze (dziesięć goli), i w kwalifikacjach do mistrzostw Europy (dziesięć). A w LM z trzema bramkami ustępuje tylko Cristiano Ronaldo (pięć).

„Te mecze zaczynają być nudne. Nie pytajcie już, co zdrowego do jedzenia dałam mężowi na śniadanie – tajne przez poufne" – zażartowała na Instagramie Anna Lewandowska. Wypada mieć nadzieję, że to samo przygotuje mu w niedzielny poranek, przed starciem z Borussią Dortmund.

Zbyt drogie bilety

Polski napastnik korzysta na nieobecności kontuzjowanych Arjena Robbena i Francka Ribery'ego, którzy często wolą sami wykończyć akcję, niż podać piłkę lepiej ustawionemu koledze. Ale Holender i Francuz wkrótce mogą nie mieć do czego wracać. – Z Douglasem Costą i Kingsleyem Comanem na skrzydłach gramy dużo lepiej. Robert i Thomas Mueller mają więcej miejsca w środku – zauważa Pep Guardiola. Bayern miażdży wszystko, co spotka na swojej drodze. Komplet punktów w siedmiu spotkaniach – w ligach wielkiej piątki drugiej takiej drużyny nie uświadczysz.

Borussia pod wodzą nowego trenera Thomasa Tuchela długo dotrzymywała Bayernowi kroku. Po znakomitym początku sezonu (11 zwycięstw we wszystkich rozgrywkach) dostała jednak w ostatnich tygodniach lekkiej zadyszki. Zremisowała na wyjeździe z Hoffenheim (1:1), zremisowała u siebie z beniaminkiem z Darmstadt (2:2), tracąc bramkę w 90. minucie. Nie zmienia się tylko jedno: Łukasz Piszczek wciąż siedzi na ławce rezerwowych.

Zamiast kolejnego polskiego starcia zobaczymy więc pojedynek snajperów: Lewandowskiego z tym, który w Borussii próbuje go zastąpić –Pierre'em-Emerickiem Aubameyangiem (dziewięć goli w lidze). Napastnik z Gabonu przyjedzie do Monachium wypoczęty, w czwartek nie grał w Lidze Europejskiej z PAOK Saloniki. Tuchel dał wolne także Ilkayowi Guendoganowi, Shinjiemu Kagawie, Matsowi Hummelsowi i Sokratisowi Papastathopoulosowi. Dwóch ostatnich czeka zadanie szczególne: zatrzymanie Lewandowskiego.

– Robert wszystko, czego się dotknie, zamienia w gole. Ciekaw jestem, kiedy on sam się tego wystraszy. Przejął moją rolę, ale jeśli tak ma to wyglądać do końca sezonu, nie mam nic przeciwko – przekonuje Mueller. W środę Guardiola zabrał piłkarzy na Oktoberfest, atmosfera w zespole jest znakomita.

Zupełnie inne nastroje panują w Londynie po porażce 2:3 z Olympiakosem. Arsenal pozostaje bez punktów w LM, a za chwilę czeka go droga przez mękę: dwumecz z Bayernem. Manchester United pokonał wprawdzie Wolfsburg, ale zwycięstwo 2:1 rodziło się na Old Trafford w bólach.

Tylko trzy wygrane angielskich klubów w ośmiu dotychczasowych spotkaniach LM – kibice poczuli, że produkt, za który płacą, nie jest wart aż takich pieniędzy. W weekend zamierzają protestować przeciw zbyt drogim biletom. Średnia cena wejściówki to równowartość 310 zł, a Arsenal akurat w tej klasyfikacji wiedzie prym (ok. 560 zł). W lidze po siedmiu kolejkach jest na swoim ulubionym miejscu – czwartym. United pierwszy raz od rozstania z Aleksem Fergusonem objęli pozycję lidera. Do bramki wrócił David de Gea, a Anthony Martial, najdroższy nastolatek w historii futbolu (50 mln euro), szybko się spłaca.

Cristiano po rekord

Sevilla z Barceloną dostarczyły niedawno emocji, rywalizując o Superpuchar Europy. Drużyna Grzegorza Krychowiaka odrobiła w Tbilisi trzy gole straty, doprowadzając do dogrywki, ale przegrała 4:5. Dziś już nie przypomina zespołu, który wiosną maszerował po triumf w Lidze Europejskiej. W Primera Division wygrała tylko raz, przed tygodniem z Rayo Vallecano (3:2). Barcelonę dopadła z kolei plaga kontuzji. W sobotę na pewno nie zagrają Leo Messi i Andres Iniesta, ale nie oznacza to wcale, że Katalończycy przyjadą się bronić. Odpowiedzialność na swoje barki bierze coraz częściej Luis Suarez.

Cristiano Ronaldo trafia w tym sezonie średnio w co trzecim meczu, ale jak już strzela, to seriami. Pięć bramek przeciw Espanyolowi, trzy z Szachtarem, dwie w Malmoe. 501 goli w karierze i wyrównany rekord Raula (323 bramki w barwach Realu) robią wrażenie, ale Portugalczyk nie ma dość. Derby z Atletico to świetna okazja, by jeszcze wyśrubować statystyki.

PIŁKARSKI WEEKEND W TV

Sobota: Sevilla – Barcelona (16.00, Eleven)

Niedziela: Everton – Liverpool (14.30, Canal+ Sport); Ajax Amsterdam – PSV Eindhoven (14.30, Polsat Sport Extra); Arsenal – Manchester United (17.00, Canal+ Sport); Bayern Monachium – Borussia Dortmund (17.30, Eurosport 2); Atletico – Real (20.30, Eleven)

Paris Saint-Germain – Olympique Marsylia (21.00, Eleven Sports)

Drogie panie, nie ma co ukrywać: lepiej od razu wybierzcie się na krótki wypad poza miasto. Ten weekend musicie spędzić same. Chyba że też doświadczacie futbolowej gorączki.

Sobota z punktu widzenia kibica będzie jeszcze w miarę spokojna: w gąszczu meczów jest jeden, którego przegapić nie wolno (Sevilla – Barcelona), ale już w niedzielę naprawdę trudno będzie odejść sprzed telewizora, a jeszcze trudniej dokonać dobrego wyboru.

Obejrzeć zawsze pełne emocji derby Liverpoolu czy sprawdzić, w jakiej formie przed końcem eliminacji Euro 2016 jest Arkadiusz Milik (Ajax – PSV Eindhoven)? Postawić na klasyk Premiership (Arsenal – Manchester United) czy na szlagier Bundesligi (Bayern – Borussia Dortmund) i liczyć kolejne gole Roberta Lewandowskiego? Włączyć derby Madrytu (Atletico – Real) czy następny odcinek bitwy o Francję PSG – Marsylia? Od dylematów głowa może rozboleć.

– To był najlepszy tydzień w moim życiu – przyznał Lewandowski po wygranym przez Bayern 5:0 meczu z Dinamo Zagrzeb. Pięć bramek wbitych Wolfsburgowi w dziewięć minut, dwie w spotkaniu z Mainz, wreszcie hat trick w Lidze Mistrzów. Polak otwiera klasyfikację strzelców i w Bundeslidze (dziesięć goli), i w kwalifikacjach do mistrzostw Europy (dziesięć). A w LM z trzema bramkami ustępuje tylko Cristiano Ronaldo (pięć).

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Polska - Chorwacja 3:3. Emocje zamiast punktów
Piłka nożna
Polska - Chorwacja 3:3. Nareszcie cieszyła ich piłka
Piłka nożna
Polska - Niemcy. Remis, który dał awans na mistrzostwa Europy do lat 21
Piłka nożna
Łączy nas Luka Modrić
Piłka nożna
Michał Probierz apeluje o cierpliwość. Jak Polacy zagrają z Chorwatami?