Reklama

Z Łęcznej do Paryża

Kiedy trzy lata temu Katarzyna Kiedrzynek przyszła do Paris Saint-Germain, była trzecią bramkarką w drużynie. Po kolejnych dwóch sezonach stała się jedną z najlepszych zawodniczek na tej pozycji na świecie.

Publikacja: 10.03.2016 17:20

fot. Roger Gor (CC BY 3.0)

fot. Roger Gor (CC BY 3.0)

Foto: Wikimedia Commons

Jesienią ubiegłego roku lifestylowy dodatek magazynu „L'Equipe" zaprosił na sesję zdjęciową bramkarzy Paris Saint-Germain. Fotoreportaż miał ukazać sportowców drugiego planu, noszących przy tym podczas meczów dość standardowe stroje, z zupełnie innej strony – jako atrakcyjnych młodych ludzi potrafiących się dobrze ubrać.

Do zdjęć ustawili się Kevin Trapp z męskiej drużyny piłkarskiej, Thierry Omeyer, jeden z najlepszych na świecie bramkarzy w piłce ręcznej i... Katarzyna Kiedrzynek. Pozując na tle makiety boiska piłkarskiego w płaszczu Bossa, sukience z kolekcji Alexandra Wanga, pokazała, jak lublinianka z Kalinowszczyzny odważnie i bez kompleksów wkroczyła w wielki świat paryskiego sportu i – przy okazji – mody.

Chciała strzelać bramki

Piłkarką nożną została przez przypadek. Nie mogło być inaczej. W Polsce ta dyscyplina dopiero się rozwija, nie ma zorganizowanych naborów do drużyn, klubów posiadających sekcję piłki nożnej kobiet jest kilkadziesiąt, licencjonowanych zawodniczek kilka tysięcy, sukcesów reprezentacji brak. A parę lat temu, kiedy mała Kasia zaczęła się interesować tą dyscypliną, było jeszcze gorzej.

Na sport była jednak skazana, a od jej wyboru i inwencji zależało, który wybierze. Wychowywała się bowiem w rodzinie sportowców. Ojciec był piłkarzem, bramkarzem lubelskich klubów. Starsza siostra też została bramkarką, ale piłki ręcznej. Pewien kierunek został więc wytyczony. W Lublinie szczypiorniak był popularny, w mieście istniała silna sekcja kobieca w Monteksie, młoda Katarzyna wzięła się za tę dyscyplinę. Oczywiście została bramkarką. Ona jednak w przeciwieństwie do siostry uwielbiała także grać z chłopakami w nogę. Wychodziła na boisko między blokami i na podwórku piłkę także kopała, a nie tylko nią rzucała. Tam wypatrzył ją Jan Puchala, trener osiedlowego klubu Kalina, mającego swą siedzibę w środku Kalinowszczyzny.

Puchala wskazał jej dalszą drogę i wysłał do sekcji Motoru Lublin. Przyszła zawodniczka PSG powoli koncentrowała się tylko na futbolu. Pozostała jeszcze sprawa wyboru pozycji na boisku. – Wolałam grać w ataku, strzelać bramki, każdy jako dziecko tak chce – mówiła po latach. Ojciec i trenerzy przekonali ją do tego, że najlepiej sprawdzi się w bramce.

Reklama
Reklama

– Dostrzegłem ją podczas meczu Pucharu Polski. Byliśmy już niezłą drużyną, a Motor bardzo słabą. Graliśmy na tym samym poziomie – w III lidze – wspomina trener Górnika Łęczna Mirosław Staniec. – Ten mecz wygraliśmy 4:0, ale powinniśmy zakończyć go wynikiem dwucyfrowym. Motor wyszedł z honorem tylko dzięki bramkarce. To była Kasia.

Górnik w tym sezonie awansował z III ligi. Potrzebował dobrej bramkarki. Rozpoczęły się zakończone powodzeniem negocjacje. 16-letnia Katarzyna Kiedrzynek przeniosła się do Łęcznej. – Dopisało jej przy tym szczęście, bo graliśmy w tym czasie w Parczewie sparing z reprezentacją do lat 16. Mimo że wystawiliśmy ją tylko na 45 minut, wpadła w oko trenerowi kadry. Od tego momentu była regularnie powoływana do reprezentacji Polski, przeszła wszystkie szczeble młodzieżówki aż do pierwszej drużyny – opowiada kierownik drużyny Górnika Andrzej Banaszkiewicz.

Dobra gra nogami

W Łęcznej szybko wywalczyła sobie miejsce w pierwszej jedenastce. Zaprocentowały osiedlowe gierki z chłopakami i miraż o strzelaniu goli. Podczas gdy inne bramkarki nie były w stanie wykopać piłki z 5 metrów poza połowę boiska, Kiedrzynek nie miała z tym elementem problemu, wyróżniała się zawsze grą nogami. Szybko też rosła aż do swoich obecnych 180 cm. Zrezygnowała ostatecznie z piłki ręcznej i poświęciła się futbolowi.

W Łęcznej sekcja piłkarek nożnych powstała w 2001 roku. Dziś to jedyny klub, który ma w ekstraklasie zespół męski i kobiecy. Obie drużyny występują pod jedną nazwą, ale mają inną osobowość prawną. Dla kibica nie ma to znaczenia.

Do ekstraligi Górnik awansował w 2010 roku, z Katarzyną Kiedrzynek w składzie. Zadomowił się w niej na dobre. Dziś walczy o mistrzostwo Polski z Medykiem Konin. – Bazę szkoleniową mamy najlepszą w Polsce, choć muszę przyznać, że Medyk doskonale rozwinął systemy skautingu i szkoleniowy. Próbujemy ich dogonić – mówi Banaszkiewicz.

Pierwsze medale mistrzostw Polski – brązowe – Górnik wywalczył w 2012 i 2013 roku. Duża w tym zasługa Kiedrzynek. Nie miała w Łęcznej lekko. Brakowało jej trenerów bramkarzy. Jeździła więc do Lublina, gdzie szkoliła się w szkółce Keeperteam założonej przez dwóch byłych bramkarzy Wisły Kraków Adama Piekutowskiego i Jakuba Wierzchowskiego. Cały czas korzystała też z rad Zygmunta Kalinowskiego, który pomagał jej jeszcze, gdy była zawodniczką Motoru. Kalinowski to rezerwowy bramkarz reprezentacji Polski podczas słynnego meczu z Anglią na Wembley w 1973 roku, były zawodnik Legii, Śląska Wrocław i oczywiście Motoru.

Reklama
Reklama

Stale występowała w reprezentacji Polski. W kadrze nabierała światowej piłkarskiej ogłady. Narodowy zespół był też dla niej oknem na świat.

Przełomowy dla kariery Kiedrzynek okazał się mecz z Rosją prowadzoną przez francuskiego trenera Farida Benstitiego. Szkoleniowiec rywalek dokładnie zapamiętał stojącą w bramce wysoką Polkę. Gdy pracował już w PSG, zażyczył sobie sprowadzenia tej zawodniczki do Paryża.

Problemu z transferem nie było. Przepisy kobiecej piłki dopuszczają możliwość darmowego przejścia zawodniczki poniżej 23 lat. W Łęcznej do dziś nie mogą zrozumieć tych zasad. – Za 16-letnią piłkarkę z Polski musimy płacić, a wielkie PSG za wschodzącą gwiazdę naszej piłki nie płaci nic. Trochę to niesprawiedliwe – żali się Banaszkiewicz. W 2013 roku Kiedrzynek podpisała pierwszy kontrakt z paryżanami.

Wygrać Złotą Piłkę

Przychodziła do zespołu, który budował silną drużynę kobiet. Wcześniej zawodniczki PSG miały status amatorski. W wielu przypadkach trenowały wieczorem, kończąc zajęcia koło 22, wracając do domu o 23 i wstając o 6 rano do pracy. Zarabiały po 500 euro, na wyjazdach nocowały w najtańszych hotelach, do dyspozycji miały jeden, dwa komplety strojów.

Wraz z przyjściem Katarczyków do PSG sytuacja zmieniła się diametralnie. Piłkarki otrzymały kontrakty, nocują już w niezłych hotelach i nie muszą się martwić o piłkarski rynsztunek. Paryżanie dokonują też spektakularnych transferów, sprowadzają co roku reprezentantki krajów. Efektem tej polityki są cztery wicemistrzostwa kraju i finał Ligi Mistrzów w ubiegłym roku. Kiedrzynek gra w zespole zawodowym, mówi, że nie narzeka na zarobki, choć są nieporównywalne z męskim zespołem. W ubiegłym roku przedłużyła kontrakt do 2018 roku.

Aby osiągnąć taki status, najpierw musiała się w nowym dla siebie otoczeniu i kraju przepychać łokciami. Jej transferowi był przeciwny trener bramkarzy Jose Da Silva. Uważał, że w wieku 22 lat Polka nie zrobi już postępów, a miejscowe zawodniczki są lepsze. – Miała jeszcze wiele mankamentów, ale widziałem, jak bardzo jest pracowita, i szybko zauważyłem jej naturalne zdolności: grę w powietrzu, nogami, ogólną sprawność – mówił po pierwszych tygodniach w Paryżu zawodniczki z Lublina Benstiti. Wierzył, że ma w drużynie perłę.

Reklama
Reklama

Mimo to w pierwszym sezonie Kiedrzynek była trzecią bramkarką, nie jeździła na mecze nawet jako rezerwowa. Trudno jej było mieć nadzieję na to, że wygra rywalizację z reprezentantką Francji Karimą Benameur. Do tego uczyła się dopiero języka, poznawała nowy kraj i miasto. Wystąpiła tylko w sześciu spotkaniach. Nie załamała się.

Po roku, po szybkiej aklimatyzacji, została numerem 1. Benstiti zaczął stawiać na Polkę i nie zawiódł się. To ona położyła największe zasługi w awansie PSG do finału Ligi Mistrzów. Polkę uznano najlepszą zawodniczką półfinałowego dwumeczu z Wolfsburgiem i finałowego z FFC Frankfurt, choć w walce o trofeum paryżanki przegrały 1:2. UEFA wyróżniła zawodniczkę z Paryża, wybierając ją do drużyny gwiazd LM.

W wielkim PSG Kiedrzynek ma dziś niepodważalną pozycję. Nie tylko na wybiegu, jak w czasie sesji zdjęciowej dla „L'Equipe", ale przede wszystkim na boisku. Z drużyną walczy o to, by położyć kres panowaniu w lidze Olympique Lyon, który mistrzostwo Francji zdobył w ostatnich dziewięciu edycjach rozgrywek Division 1. PSG traci na sześć kolejek przed końcem sezonu trzy punkty do OL. Paryżanki grają także w Lidze Mistrzów. Wkrótce w ćwierćfinale zmierzą się z Barceloną. Ale kobieca wersja Barcy to nie ta sama drużyna co u mężczyzn. Faworytem jest klub francuski.

W Polsce trenerzy oczekują na powrót Kiedrzynek do reprezentacji kraju, w której nie gra z powodu dawnego konfliktu z selekcjonerem. Na gali „Piłki Nożnej", podczas której bramkarce wręczono tytuł najlepszej polskiej zawodniczki w 2015 roku, zapowiedziała, że czeka na powołanie. Dobre występy w kadrze mogą spełnić największe marzenie i życzenie lublinianki. W Święto Kobiet Kiedrzynek użyła na swoim profilu społecznościowym popularnej tego dnia formułki: „One day i will" i dopisała... wygrać Złotą Piłkę.

Piłka nożna
Przy Łazienkowskiej czekają na zbawcę. Legia kończy rok na dnie, niechlubny rekord pobity
Piłka nożna
Kacper Potulski. Strzelił gola Bayernowi, może wkrótce sprawdzi go Jan Urban
Piłka nożna
Czego Lech, Raków i Jagiellonia potrzebują do awansu w Lidze Konferencji?
Piłka nożna
Liga Konferencji. Z Armenii na tarczy, w Białymstoku bez kompleksów
Piłka nożna
Kibice Rayo Vallecano zaatakowani w Polsce. Co się stało na S8?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama