Eliminacje MŚ 2018: Polska gra z Danią

O miejsce w środku pola rywalizuje dwóch bardzo podobnych piłkarzy – Piotr Zieliński i Karol Linetty.

Aktualizacja: 04.10.2016 20:15 Publikacja: 04.10.2016 20:11

Karol Linetty (z lewej) i Piotr Zieliński czekają na swoje wielkie dni w reprezentacji

Karol Linetty (z lewej) i Piotr Zieliński czekają na swoje wielkie dni w reprezentacji

Foto: AFP

Dwa znaki zapytania przy ustalaniu składu na Danię dotyczą obsady środka obrony oraz pomocy. W normalnych warunkach pewniakiem do gry obok Kamila Glika byłby Michał Pazdan, ale stoper Legii na zgrupowanie nie dotarł w pełni zdrów. W poniedziałek wieczorem przeszedł badania, po których okazało się, że nie będzie odesłany do domu i zostanie na zgrupowaniu. Będzie jednak trenował indywidualnie. Dopiero w ciągu następnych kilku dni okaże się, czy będzie mógł zagrać przeciwko Danii w sobotę, czy ewentualnie będzie brany pod uwagę dopiero przy ustalaniu składu na mecz z Armenią w przyszły wtorek.

Dobre zmiany Natomiast w środku pomocy dylematy Adama Nawałki nie są związane ze stanem zdrowia kandydatów do gry, ale wyłącznie z ich jakością. Piotr Zieliński i Karol Linetty są odkryciami tej jesieni. Obaj latem zmienili kluby na lepsze – Zieliński przeprowadził się ze słabego Empoli do rywalizującego o mistrzostwo Włoch Napoli, a Linetty w końcu wyjechał z ekstraklasy i wylądował w Sampdorii Genua.

Istniały poważne obawy, czy obaj środkowi pomocnicy odnajdą się w nowych realiach i czy aby nie wylądują na długie miesiące na ławkach rezerwowych. Tymczasem obaj zaskakująco dobrze odnaleźli się w silniejszych klubach.

Linetty nie tylko wywalczył sobie pewne miejsce w podstawowej jedenastce Sampdorii, ale też stał się jednym z tych piłkarzy, którzy grają w pełnym wymiarze czasowym. Trener Marco Giampaolo w siedmiu meczach Serie A i jednym Pucharu Włoch zmienił go tylko raz – w ostatniej kolejce, przeciwko Palermo (1:1), Linetty zszedł w 64. minucie.

Zieliński na razie wchodzi głównie z ławki, ale rozegrał trzy pełne mecze (w tym dwa ostatnie z rzędu), zaliczył asystę i napisać, że rzucił sobie Neapol do stóp byłoby z całą pewnością przesadą, ale widać też wyraźnie, że wkrótce może tak się stać.

Były zawodnik Lecha Poznań jest piłkarzem nieco bardziej defensywnie nastawionym. Jeśli można mieć jakiekolwiek zarzuty do jego gry w Sampdorii, to właśnie, że zbyt mało angażuje się w ofensywę i kreowanie akcji. Wciąż najchętniej wybiera krótkie, bezpieczne podania. Nieszablonowe zagrania, drybling, szukanie przestrzeni to z kolei naturalne instynkty Zielińskiego. Przez długi czas Nawałka ostrożnie wprowadzał młodziana do drużyny, gdyż nie ufał jego umiejętnościom defensywnym. Jednak w tym elemencie Zieliński wykonał w ostatnich miesiącach gigantyczny postęp.

 

Szczególny dom

Obaj potrzebują wielkiego zaufania trenera, muszą czuć się potrzebni, źle znoszą krytyczne uwagi, pragną być głaskani i chwaleni. Dlatego też obawiano się, czy Linetty sobie we Włoszech poradzi – tam, gdzie nikt nie będzie miał czasu, by go traktować na specjalnych zasadach. Sam Linetty też zdaje sobie sprawę, że jest tak postrzegany: – Najważniejsze okazało się pozbycie się stresu. Aż się zdziwiłem, że w Sampdorii mam taki psychiczny luz. Dotarło do mnie, że muszę cieszyć się grą. W Lechu bywało inaczej. Czasami za mocno się spinałem. Za bardzo chciałem – mówił Linetty w rozmowie z „Rz”. Dodawał też, jak doszedł do tego, iż nabrał takiej swobody.

– Pracowałem z trenerem mentalnym. Kiedyś opowiedział o człowieku, którego wady symbolizował siedzący mu na ramieniu mały smok. Ten człowiek chciał ze swoimi wadami walczyć, smok rósł. Chciał o nich zapomnieć, smok rósł. Aż w końcu postanowił się z tymi wadami zaprzyjaźnić. I smok zaczął się zmniejszać. Mój smok wciąż istnieje, ale jest mały i jest moim kumplem. Delikatna konstrukcja psychiczna Zielińskiego w dużej mierze bierze się z domu, w którym się wychowywał. Jego rodzice są pogotowiem rodzinnym i tymczasową rodziną zastępczą – rok temu w ich domu mieszkała trójka dzieci.

Jego ojciec Bogusław opowiadał niedawno w „Przeglądzie Sportowym”, jak wielki wpływ miał fakt, że Piotr wychowywał się w domu pełnym pokrzywdzonych przez los dzieciaków. Jak na początku bardzo mocno walczył o swoje, ale z czasem został nauczony, iż trzeba się dzielić, pomagać. – Myślę, że przez to Piotrek jest bardziej wrażliwy od innych. Na boisku czasem to widać. Syn za rzadko myśli o sobie, a nieraz trzeba bić się o swoje – mówił ojciec piłkarza.

Piłka nożna
Zamieszanie wokół finału Pucharu Króla. Dlaczego Real Madryt groził bojkotem?
Piłka nożna
Będzie nowy trener Legii? Pojawia się coraz więcej nazwisk
Piłka nożna
W sobotę Barcelona - Real o Puchar Króla. Katalończyków zainspirować ma Michael Jordan
Piłka nożna
Zbliża się klubowy mundial w USA. Wakacji w tym roku nie będzie
Piłka nożna
Żałoba po śmierci papieża Franciszka. Co z meczami w Polsce?