Z Realem grały już trzy polskie kluby: Stal Mielec, Górnik Zabrze i Wisła Kraków. Real zwyciężał w Polsce i na swoim boisku. Z sześciu meczów nie przegrał żadnego. A był jeszcze jeden, towarzyski. W lipcu 1995 roku na zgrupowanie do Szwajcarii udał się Real, ale był tam też drugoligowy Motor Lublin. W Vevey doszło do meczu, który Real wygrał 7:0.
Jego pierwszą ofiarą w Polsce była Stal. We wrześniu 1976 roku Real przyjechał pierwszy raz do naszego kraju i musiał doznać szoku. Został zakwaterowany w Mielcu w hotelu Jubilat, tuż przy stadionie, w pokojach z piętrowymi łóżkami. Podobno z kilku pokoi je usunięto, ale nie ze wszystkich. Spały tam gwiazdy: mistrz świata Niemiec Paul Breitner, Jose Antonio Camacho, Santillana, Pirri i Vicente Del Bosque, który po latach jako trener Realu wygra Ligę Mistrzów, a z reprezentacją Hiszpanii zdobędzie puchary świata i Europy.
Wizyta Realu stanowiła w historii Mielca wydarzenie niezwykłe. Miasteczko zamieszkiwało wówczas około 10 tysięcy ludzi, trybuny stadionu mogły pomieścić 30 tysięcy, a na nich i na miejscach stojących, za bramkami, zebrało się około 40 tysięcy. Zjechali z całego Podkarpacia, Małopolski i Lubelszczyzny. Ludzie stali karnie metr za linią końcową, odgrodzeni od niej zwykłą liną, pilnowani przez niewielu milicjantów. Patrzyli na wielki napis na ścianie hangaru mieszczącego halę sportową, szatnie i biura: „Nasze gorące serca i złote ręce ludowej ojczyźnie".
Stal prowadzona przez Edmunda Zientarę miała pecha. Trener nie mógł wystawić swoich najlepszych napastników. Jana Domarskiego właśnie sprzedano do Olympique Nimes, zaś kupiony na jego miejsce z Górnika Zabrze Andrzej Szarmach jeszcze nie został przez PZPN uprawniony do gry w pucharach i oglądał mecz z trybun. Grali natomiast: Grzegorz Lato, Henryk Kasperczak, Krzysztof Rześny i Zygmunt Kukla.
Santillana strzelił bramkę Kukli już w siódmej minucie. Drugą dodał Del Bosque kilka minut po przerwie i Real spokojnie pilnował tego wyniku. Honorowego gola wbił lewoskrzydłowy Ryszard Sekulski i Stal przegrała 1:2. Po przejściu nad Mielcem burzy z piorunami mecz kończono w ciemnościach, ponieważ stadion nie miał sztucznego oświetlenia. Telewizja przerwała transmisję, bo nic nie było widać.