Nicea: Sensacyjny lider ligi francuskiej

Francja ma sensacyjnego lidera ligi, na miarę Leicester w ubiegłym sezonie Premier League. To Nicea.

Aktualizacja: 24.11.2016 20:48 Publikacja: 24.11.2016 17:44

Nicea: Sensacyjny lider ligi francuskiej

Foto: AFP

Anegdota, przytaczana nawet przez obecnych piłkarzy Nicei, głosi, że nie tak dawno przeciw temu klubowi nikt nie chciał grać. Na małym stadionie, z trybunami blisko boiska piłkarze rywali nie dość, że byli lżeni przez fanatycznych kibiców, z góry można było też założyć, że na murawie dostaną jeszcze kopniaka lub cios łokciem w żebra.

Niceę przez lata utożsamiano z brutalnym stylem gry, a wyniki były marne. Dni chwały z lat 50. i cztery tytuły mistrzowskie szybko poszły w zapomnienie. Później klub balansował między I i II ligą, ostatnie trofeum, Puchar Francji – z byłym zawodnikiem Zagłębia Sosnowiec, Legii i Górnika Łęczna Andrzejem Kubicą w składzie – wywalczył w 1997 roku, między 2002 i 2012 rokiem rozpaczliwie, choć skutecznie, bronił się przed spadkiem.

Po 13 kolejkach tego sezonu Nicea prowadzi w Ligue 1 z trzema punktami przewagi nad Monaco i PSG, dwójką finansowych potentatów. W derbach Lazurowego Wybrzeża pokonała Monaco 4:0, ograła także Marsylię i Lyon. Z PSG spotka się w grudniu. Gra ładnie i w duchu fair play – żaden zawodnik „Orłów" nie otrzymał jeszcze czerwonej kartki.

W drużynie jasno świeci gwiazda Mario Balotellego. Włoch został sprowadzony na Lazurowe Wybrzeże w ramach „detoksykacji". Żaden liczący się europejski klub nie chciał 26-letniego napastnika u siebie, obawiając się jego wybryków. We Francji wpływowy menedżer Mino Raiola proponował go najpierw Lyonowi, Bordeaux, Nantes. Spotkał się z odmową.

Na transfer do Nicei prezesa klubu Jeana-Pierre Rivere namówił obrońca Mathieu Bodmer. Rok wcześniej ten sam piłkarz przekonał prezesa, by podpisał umowę z Hatemem Ben Arfą, innym synem marnotrawnym. To był strzał w dziesiątkę. Francuz strzelił 17 goli, miał 6 asyst. Balotelli odradza się w Nicei w sposób równie efektowny. W pierwszych trzech meczach strzelił pięć goli. Koszulki z nazwiskiem napastnika rozchodzą się jak ciepłe bagietki. Kupcy przyjeżdżają także z Włoch.

Widzowie przychodzą też na stadion. Średnia frekwencja w porównaniu z poprzednim sezonem, który nie był wcale słaby, wzrosła z 19 do 23 tysięcy na mecz. A jeszcze trzy i pół roku temu spotkania Nicei oglądało po 10 tys. widzów. Ale wtedy klub grał na starym obiekcie. Nowy – Allianz Riviera – jest tylko jedną z przyczyn odrodzenia się klubu.

Przełom nastąpił w 2011 roku, kiedy głównym akcjonariuszem został Rivere. Biznesmen z branży nieruchomości kupił 51 procent akcji za 12 mln euro. Przyjaciele ostrzegali go, że właśnie traci ciężko zarobione pieniądze. Wiosną tego roku sprzedał 31 procent udziałów za... 12 mln. Nabywcami byli inwestorzy z Chin i USA. Pozostałe akcje ma odstąpić za minimum 10 mln w ciągu trzech lat.

Nie tylko liczby oddają, że zarządza Niceą w sposób racjonalny. Umiejętnie dobiera trenerów, takich, którzy sprawdzają się w klubach ze średnim budżetem. Dziś Niceę prowadzi Lucien Favre, Szwajcar pracujący przez kilka lat w Borussii Moenchengladbach. Pep Guardiola powiedział o nim, że to jeden z najwybitniejszych współczesnych szkoleniowców. Favre czy wcześniej Claude Puel potrafią korzystać z wielkiego daru, jakim jest miejscowa szkółka piłkarska. Już kilka lat temu w Nicei postanowiono skopiować system szkolenia Barcelony. Akademia piłkarska stała się na tyle konkurencyjna, że trafił do niej syn byłego zawodnika Monaco Dado Prso, Lorenzo.

Chorwat tłumaczył, że Monaco to maszyna, a Nicea to rodzina. W klubie szczycą się tym, że na treningi może przyjść każdy kibic i poklepać po plecach Balotellego. Przystosowany do niemieckiego drylu Favre był tym zszokowany, ale musiał zaakceptować nicejski porządek. W przyszłym roku, kiedy otwarte zostanie nowe centrum treningowe, zasady podobno nie ulegną zmianie.

Obecny sukces francuscy dziennikarze tłumaczą także tą familiarną atmosferą. Nawet zagraniczni inwestorzy musieli się do tego dostosować. Nie są więc tak nachalni jak Katarczycy w PSG, ale dość dyskretni. Kibice mogą mówić, że to ich klub i ważna sprawa dla regionu i miasta. Szczególnie ważne było to po zamachu z 14 lipca na Promenades des Anglais, w którym zginęło 87 osób.

– Latem straciliśmy uśmiech, ale staramy się go odzyskać tam gdzie można. Po takich wydarzeniach ludzie doceniają potrzebę jedności i braterstwa. Mam wrażenie, że demonstrują ją czasami na naszych meczach – powiedział w wywiadzie dla „France Football" prezes Nicei.

Piłka nożna
Omar Marmoush. Egipcjanin, który rzucił wyzwanie Harry'emu Kane'owi
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Piłka nożna
Derby dla Barcelony. Trzy gole w pół godziny, a później emocje opadły
Piłka nożna
Kto chce grać z Rosjanami w piłkę?
Piłka nożna
Jerzy Piekarzewski. Tu zawsze brakuje 99 groszy do złotówki
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Trzeba dbać o pamięć Kazimierza Deyny, ale nikt nie chce pomóc