Zaledwie rok po najgorszym sezonie, odkąd klub przejął rosyjski miliarder Roman Abramowicz, Chelsea ponownie wdrapała się na szczyt i nie zamierza szybko z niego schodzić. – Stać nas na jeszcze lepszą grę – przekonuje główny architekt sukcesu, trener Antonio Conte.
Włoch potrafił poskładać rozbitą drużynę. Porządki po Jose Mourinho zaczął od sprowadzenia Francuza N'Golo Kante (Leicester), Hiszpana Marcosa Alonso (Fiorentina) i Brazylijczyka Davida Luiza (Paris Saint-Germain).
Znaleźć równowagę
Strzałem w dziesiątkę był zwłaszcza transfer N'Golo Kante, wybranego już na piłkarza sezonu zarówno przez kolegów i rywali z boiska, jak i przez brytyjskich dziennikarzy. Niewypałem okazał się tylko zakup Michy'ego Batshuayia z Olympique Marsylia, choć paradoksalnie to akurat gol młodego Belga przesądził o tytule dla The Blues.
Conte twierdzi, że przełomowym momentem były wrześniowe porażki z Liverpoolem i Arsenalem, po których zespół spadł na ósme miejsce w tabeli. – Nie widziałem efektów swojej pracy – wspomina. – Decyzja o grze trójką obrońców odmieniła wszystko. Wcześniej nie mogliśmy znaleźć odpowiedniej równowagi – tłumaczy.
Chelsea odniosła 13 kolejnych zwycięstw, a jednym z beneficjentów nowego ustawienia został Victor Moses. Nigeryjczyk, który w poprzednich latach większość czasu spędził na wypożyczeniach w Liverpoolu, Stoke i West Hamie, teraz odgrywa ważną rolę w ekipie Contego.