Kiedy terroryści wtargnęli do redakcji „Charlie Hebdo”, gdzie zabili 12 osób, mer Anne Hidalgo mówiła, że miasto jest złamane. Stolica potrzebowała nowego, jednoczącego dzieła, które ona dostrzegła wtedy właśnie w igrzyskach. Minęło dziewięć lat i dziś Paryż zaprasza do siebie świat – z może największą w dziejach imprezy dbałością o bezpieczeństwo, ale także otwartymi ramionami.
Igrzyska w Tokio (2021) oraz Pekinie (2022) organizowano w cieniu pandemii, a przed Rio de Janeiro (2016) kibiców straszono wirusem Zika. Teraz wracają do Europy.
Czytaj więcej
Reprezentacja Izraela jest na igrzyskach nie tylko najlepiej strzeżoną, ale może także najbardzie...
Mają być bardziej otwarte niż kiedykolwiek i dać nadzieję, że w niespokojnej codzienności wciąż możliwa jest organizacja imprez o globalnym wymiarze, które w dodatku – jako pierwsze przygotowywane zgodnie z „Agendą 2020” – są tańsze oraz bardziej zielone, równe i zrównoważone.
Igrzyska w Paryżu. Co z wojną w Ukrainie i Strefie Gazy?
Udział wezmą w nich Rosjanie i Białorusini, choć ich kraje prowadzą wojnę w Ukrainie. Wystąpią jako sportowcy neutralni, a specjalna komisja Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) – mniej lub bardziej skutecznie – sprawdziła, czy w przeszłości nie popierali wojny i nie mają związków z resortami siłowymi, co nie przeszkodzi tamtejszym reżimom świętować każdego sukcesu.