Reklama
Rozwiń

Kubica: Wciąż w poczekalni

Sebastian Vettel i Lewis Hamilton walczą o tytuł. Robert Kubica nie rezygnuje z powrotu na tor. W niedzielę wyścig o Grand Prix Węgier.

Publikacja: 26.07.2018 19:39

Robert Kubica: – Powrót do ścigania w Formule 1 to dla mnie realny cel

Robert Kubica: – Powrót do ścigania w Formule 1 to dla mnie realny cel

Foto: AFP

Relacja z Hungaroringu

Tradycyjnie kończy on pierwszą część sezonu. Przerwa od ścigania i obowiązkowe zamknięcie fabryk na dwa tygodnie nie oznaczają jednak, że świat F1 zapadnie w letni sen. Połowa roku to czas, gdy nasilają się transferowe plotki. Wiele może wydarzyć się zwłaszcza w środku stawki. Na powrót do ścigania liczy Robert Kubica.

– Nie ukrywam, że od dziesięciu miesięcy to dla mnie realny cel – mówił na początku lipca. – Jest kilka zespołów, z którymi rozmawiałem lub mogę rozmawiać, wszystko wyjaśni się w ciągu najbliższych dwóch, trzech miesięcy.

Etyka pracy Kubicy

Mimo że obecność w padoku i udział w sesjach treningowych oraz testowych umacniają pozycję Kubicy, on sam zdaje sobie sprawę z licznych czynników pozasportowych.

Zespoły ze środka stawki są powiązane technologicznie z mocniejszymi ekipami i silni producenci czasami nalegają, by ich klient powierzył jeden z foteli młodemu kierowcy objętemu programem rozwojowym. Tak jest w Sauberze, gdzie w tym roku ściga się junior z Ferrari, debiutant Charles Leclerc. Tak jest też w ekipie Force India, która korzysta z jednostek napędowych Mercedesa i jeździ tam Esteban Ocon, a kolejny zawodnik objęty patronatem niemieckiej marki, George Russell, czeka na swoją szansę i brał już udział w testach w F1.

Kolejną kwestią są pieniądze. Środek stawki to ekipy pozbawione wsparcia wielkich producentów samochodów, więc ratunkiem dla budżetu są sponsorzy „przynoszeni" przez kierowców. Tak wygląda sytuacja w Williamsie, gdzie kanadyjski miliarder Lawrence Stroll inwestuje pieniądze swoje i zaprzyjaźnionych firm, ale jeden z wyścigowych foteli zajmuje jego syn Lance.

Mimo że zimą Kubica był „na 99 procent pewny", że dostanie szansę w drugim samochodzie, miejsce zajął ostatecznie debiutant Siergiej Sirotkin wnoszący rosyjskie pieniądze.

Ale Stroll, zawiedziony fatalną formą Williamsa, rozgląda się za alternatywną inwestycją i ma na celowniku Force India. Właściciel tej ekipy, Hindus Vijay Mallya, wpadł w poważne kłopoty prawne. Władze Indii ścigają go za defraudację, a on sam, pozbawiony paszportu, przebywa w Wielkiej Brytanii – na razie skutecznie broniąc się przed ekstradycją. Od pewnego czasu próbuje sprzedać zespół i to może być okazja dla Strolla. Etyka pracy i techniczna wiedza Kubicy zrobiły na nim wrażenie, więc niewykluczone, że ewentualne zmiany właścicielskie otworzą Polakowi drzwi do jego ekipy.

Kosztowny błąd

W tym sezonie kibice nie mogą narzekać na nudę. Weźmy trzy poprzednie wyścigi: zwycięzca każdego z nich w kolejnym nie zdobył nawet jednego punktu. Na najwyższym stopniu podium stawało czterech kierowców z trzech czołowych ekip, a prowadzenie w klasyfikacji generalnej zmieniało się pięciokrotnie.

O tytuł znów walczą Lewis Hamilton z Mercedesa i Sebastian Vettel z Ferrari. Stawka jest wielka, bo w obu przypadkach triumf będzie oznaczał piąte mistrzostwo świata. Tyle wywalczył w latach 50. legendarny Juan Manuel Fangio, więcej – siedem – ma tylko Michael Schumacher.

Przed rokiem walka do wakacyjnej przerwy była równie zacięta, ale jesienią, gdy F1 wyniosła się z Europy, włoska ekipa i jej niemiecki lider złapali zadyszkę. Hamilton i Mercedes to wykorzystali zdobywając czwarty z rzędu dublet. Jeśli teraz powtórzą ten sukces, wyrównają osiągnięcie Ferrari. W latach 2000–2004 Scuderia i Michael Schumacher wygrywali przez pięć lat z rzędu.

W miniony weekend na niemieckim Hockenheimringu Vettel zmarnował szansę na zwiększenie przewagi nad Hamiltonem. Prowadził po starcie z pole position, a jego rywal musiał przebijać się z 14. pozycji startowej po awarii w kwalifikacjach.

W końcówce, gdy zaczął padać deszcz, kierowca Ferrari popełnił jednak błąd, wypadł z toru i utknął w żwirze. Hamilton nie zmarnował prezentu, wygrał i prowadzi z zapasem 17 pkt. Ekipie Ferrari, przygnębionej śmiercią prezesa Sergio Marchionne, może być trudno odrobić straty, również w klasyfikacji konstruktorów.

Trzecia siła

Pocieszeniem dla Scuderii są osiągi ich samochodu. Czerwone Ferrari są szybkie nawet na torach, które w ostatnich latach były niekwestionowanym bastionem Mercedesa. Rywale posuwali się do sugestii, jakoby silniki włoskich wyścigówek wykorzystywały energię hybrydową w niedozwolony sposób, ale komisarze techniczni są zdania, że wszystko jest w porządku.

Kręta i ciasna pętla pod Budapesztem najbardziej sprzyja jednak trzeciej sile w stawce: Red Bullowi. To jedyna ekipa, której obaj kierowcy stali już w tym sezonie na najwyższym stopniu podium. Max Verstappen wygrał w Austrii, a Daniel Ricciardo w Chinach i Monako – na torze zbliżonym charakterystyką do Hungaroringu. Mercedes powinien być w ten weekend dopiero trzecią siłą. ©?

Autor jest komentatorem telewizji Eleven Sports

żużel
Znów ten rewelacyjny Kangur. Brady Kurtz ponownie przed Bartoszem Zmarzlikiem w Grand Prix
Moto
Rafał Sonik dla „Rzeczpospolitej”: Dzieci to najlepsza inwestycja
żużel
Australijczyk, który rzucił wyzwanie Bartoszowi Zmarzlikowi. Brady Kurtz z pierwszą wygraną w Grand Prix
Moto
Robert Kubica dla „Rzeczpospolitej”: Ta magia sprawiła, że Le Mans stało się moim głównym celem
żużel
Bartosz Zmarzlik po raz 29. Popis mistrza w Manchesterze