Mimo absencji kontuzjowanego Taia Woffindena wrocławianie byli faworytem potyczki z GKM-em, ale już bonus za lepszy bilans w dwumeczu wydawał się w zasięgu gości, którzy w maju pierwsze spotkanie wygrali 50:40. Przez niemal cały mecz grudziądzanom udawało się utrzymywać mniejszą stratę do gospodarzy niż 10 punktów, ale nadzieje na dodatkowy punkt runęły w ostatnim biegu. Para przyjezdnych musiała co najmniej zremisować, ale słabo wyszła spod startu, przegrała 1:5 i bonus pozostał we Wrocławiu.
Na więcej GKM mógłby liczyć, gdyby nie katastrofalny dla gości trzeci bieg. Za pierwszym podejściem grudziądzanie jechali na prowadzeniu, ale w Vaclava Milika wpakował się Przemysław Pawlicki. W powtórce Krzysztof Buczkowski również nieźle wyszedł ze startu, lecz przewrócił się na drugim łuku, w dość niegroźnej sytuacji, podcinając jeszcze Maxa Fricke'a. W efekcie goście zamiast wygrać, przegrali 0:5.
Drugi niedzielny mecz nie dostarczył większych emocji. Pogrążona w kryzysie Stal Gorzów w sobotę straciła Andersa Thomsena, który zaliczył makabryczny wypadek w mistrzostwach Europy SEC. I z nim wciąż aktualni wicemistrzowie Polski mieliby ciężkie zadanie, ale bez niego doznali najwyższej porażki w "derbach" Ziemi Lubuskiej od 2009 roku. Jedynym pewnym punktem Stali był jak zwykle Bartosz Zmarzlik, który zdobył niemal połowę dorobku swojej drużyny. Oprócz niego tylko dwa razy przez cały mecz seniorzy gości wygrywali z seniorami z Zielonej Góry.
Po siódmej w tym sezonie porażce Stal znajduje się w bardzo trudnej sytuacji - ma tylko punkt przewagi nad znajdującym się na siódmym, barażowym miejscu Motorem Lublin. Beniaminek żużlowej ekstraligi podejmuje jednak za tydzień nie najlepiej spisującego się Włókniarza Częstochowa, tymczasem Stal czeka przeprawa z Unią Leszno. Mistrzowie Polski jeszcze w tym sezonie nie przegrali.
11. kolejki PGE Ekstraligi:
Betard Sparta Wrocław - MrGarden GKM Grudziądz 51:38