Dlaczego Dakar to najtrudniejszy rajd świata?
Proszę sobie wyobrazić, że przez dwa tygodnie codziennie wstaje pan o czwartej rano i jedzie z Warszawy do Wiednia samochodem, który jest nagrzany do 50 stopni. Nie ma innego rajdu, w którym trzeba pokonać tak długie odcinki w tak zróżnicowanym terenie. Musimy przejechać 9 tys. km po kamieniach, piaskach pustyni i szutrówkach. Dakar to dwa tygodnie niesamowitej prędkości, której utrzymanie generuje olbrzymie ryzyko. Kiedy ścigamy się na 500-kilometrowych odcinkach i na kilometrze raz odpuścimy gaz przez sekundę, to proszę policzyć, jakie różnice robią się z tego na mecie. Pędzimy 180 km/h. Zaciskamy zęby, trzymamy gardę i jedziemy. To wyzwanie dla najlepszych.
Łatwiej przejechać Rajd Dakar w samochodzie czy na motocyklu? Pan doświadczył jednego i drugiego.
Jazda na motocyklu jest bardziej wymagająca pod względem fizycznym. Trzeba mieć w sobie trochę szaleństwa, żeby to robić. Mam na ciele kilka pamiątek po różnych operacjach, kiedyś pokonałem ze złamanym palcem tysiące kilometrów. Jako motocyklista jesteś sam na pustyni i musisz przetrwać. Samochód stawia inne wymagania: to więcej taktyki, telemetrii, pracy z inżynierami. Jako kierowca mam pilota, choć to człowiek, czyli dodatkowy element ogromnej układanki, który może zawieźć. Jednak kierowca samochodu bez pilota nie ma szans pokonać Rajdu Dakar. Tempo jest niesamowite, a trasa skomplikowana. Cały czas otrzymuję wskazówki: gdzie zwolnić, a gdzie przyspieszyć; gdzie czeka na nas dziura, a gdzie czai się inne niebezpieczeństwo. Wszystko dzieje się bardzo szybko. Jest w tym dużo improwizacji, której towarzyszy adrenalina.
Jako motocyklista musiał pan sobie radzić sam...