Nazywa się teraz Balian Buschbaum, jest trenerem. Balian to imię granego przez Orlando Blooma bohatera filmu „Królestwo niebieskie”. Kowal, który po stracie rodziny jedzie do Jerozolimy na wyprawę krzyżową, odzyskuje wiarę i zdobywa sławę.
Yvonne Buschbaum zaczęła mieć wątpliwości wcześnie, już gdy była dzieckiem. Sport ich nie rozwiał, tym bardziej, że widziała obok siebie zarówno zaokrąglone nastolatki, jak i podobne do siebie szczupłe, umięśnione dziewczyny o niskim głosie. – Przez lata czułam się uwięziona w niewłaściwym ciele. Nie dawałam sobie z tym rady. Myślę, że moje ciągłe kontuzje ścięgien Achillesa stały się objawem tej rozbieżności. Musiałam wreszcie to przerwać – mówiła. Nie chciała oszukiwać nikogo, zwłaszcza siebie.
Decyzję o zakończeniu kariery ogłosiła razem z informacją, że 20 grudnia 2007 roku rozpoczyna terapię hormonalną. Poprosiła o zrozumienie decyzji i niewyciąganie niewłaściwych wniosków. Wie, że transseksualizm to trudny temat.
Metoda jest znana – na początku są zastrzyki z testosteronu. Przynoszą szybkie zmiany. Najpierw były silne przypływy energii, potem potrzeba jej wyładowania. Nagły zapłon energetyczny i niecierpliwe oczekiwanie na wyładowanie. Wzrost agresji. Pojawiło się silniejsze owłosienie ciała. Na ostatnich zdjęciach widać już młodego, muskularnego mężczyznę.
Aby stać się Balianem Buschbaumem brała i bierze hormonalne zastrzyki domięśniowe. Najpierw co trzy, potem co dwa tygodnie, w dawkach pomiędzy 250 a 1000 miligramów. To dużo, jeśli skonfrontować sprawę z szeptaną wiedzą, która mówi, że 100 miligramów co dziesięć dni przez sześć do siedmiu tygodni, to typowy w świecie sportu kobiecego mocny cykl dopingowy. Gdy przejdzie operacje plastyczne, przez kolejne trzy miesiące zastrzyki staną się jeszcze częstsze.