Pierwszy złoty medal w historii polskiego sportu zdobyła na igrzyskach w Amsterdamie (1928) dyskobolka Halina Konopacka. Lekkoatleci sprawiali nam przez kilkadziesiąt lat mnóstwo radości swoimi medalami i rekordami. Podczas gali w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego uhonorowano najlepszych. Ponad 40-osobowa kapituła – złożona z działaczy, trenerów i dziennikarzy – pod wodzą prezesa PZLA Jerzego Skuchy dokonała wyboru najlepszych w 90-leciu.
Nominowano 142 kobiety w 20 konkurencjach i 163 mężczyzn w 21 konkurencjach. Na bal przyszło ponad 300 osób.
Od kiedy w roku 2007 w wieku 94 lat zmarła brązowa medalistka igrzysk w Berlinie Maria Kwaśniewska-Maleszewska, nie ma już nikogo z przedwojennych mistrzów. Ale to ją uznano za najlepszą oszczepniczkę 90-lecia, podobnie jak Halinę Konopacką za najlepszą dyskobolkę, a mistrza z Los Angeles (1932) Janusza Kusocińskiego za najlepszego biegacza na 10 tys. metrów.
Honory odbierali osobiście sportowcy unikający do tej pory tego rodzaju spotkań: Ewa Kłobukowska i Józef Szmidt.
Kłobukowska była w połowie lat 60. najszybszą kobietą świata. Na igrzyskach w Tokio (1964) zdobyła brązowy medal na 100 metrów i złoty w sztafecie. Rok później ustanowiła rekord świata (11.1 sek.), a w 1966, podczas mistrzostw Europy, pobiegła na ostatniej zmianie sztafety tak szybko, że zaczęto podejrzewać, czy aby na pewno jest stuprocentową kobietą. MKOl i Międzynarodowa Federacja Lekkiej Atletyki nawet ją zdyskwalifikowały, ale po latach przyznały się do błędu. Kłobukowska bardzo to wszystko przeżyła, nie przyjmowała zaproszeń i dopiero od niedawna zaczęła się pokazywać publicznie. W piątek, kiedy odbierała nagrodę dla najlepszej w historii sprinterki, otrzymała burzę oklasków.