Medal był głośno zapowiedziany, a na szyi go brak. Będzie pani odwoływać zapowiedzi?
Anna Rogowska: Oczywiście, że nie. O złocie myślałam, bardzo w nie wierzyłam, ale tym razem się nie udało. Piąte miejsce to za mało, liczyłam na więcej.
Bardzo boli to niespełnienie?
Musi boleć. Przecież 4,70 dawało pierwsze miejsce, ja pokonałam 4,65. Zwycięstwo było nawet nie w zasięgu tyczki, tylko w zasięgu ręki, palców. Bardzo mi przykro. Tak dużo pracy włożyłam w przygotowania. Stać mnie było, by w niedzielę pokonać 4,70, a może i więcej. Wszystko na to wskazywało, wynik 4,76 przed mistrzostwami też.
Pani skoki z próby na próbę wyglądały coraz lepiej. Co się stało w tych decydujących chwilach, coś nam umknęło?