Uśmiech nie znikał
Pod nieobecność Kenijczyków całe podium w Półmaratonie i Koral Maratonie zajęli Polacy. Na królewskim dystansie triumfował Michał Orzeł z Warszawy. – To mój pierwszy górski maraton. Na piątym kilometrze wyprzedziłem grupę osób i liczyłem, że mnie nie dogonią. Od 30. kilometra było już bardzo ciężko, trochę źle rozłożyłem siły, ale obroniłem się przed rywalami. Szkoda, że konkurencja była w tym roku mniejsza – relacjonował pan Michał.
Uśmiech nie znikał z twarzy zawodników. Ale najbardziej zadowoloną osobą był chyba Piotr Szumliński. Z Krynicy wyjechał nową toyotą yaris o wartości 65,5 tys. zł. W tym roku szczęściu trzeba było dopomóc. Zwykle o tym, do kogo spośród uczestników trafi nagroda, decydowało losowanie. Teraz trzeba było się wykazać również wiedzą na temat organizatora, Fundacji Festiwal Biegów oraz fundatora nagrody, firmy Koral w składającym się z trzech etapów konkursie.
Wszyscy wyrażali nadzieję, że za rok spotkamy się już w tradycyjnym terminie, jak dawniej – tłumnie i wreszcie bez masek.
Henryk Szost Orlen Życiowa Dziesiątka
Jeszcze godzinę wcześniej byłem u siebie w domu w Muszynie i wahałem się, czy warto biegać. Miałem za sobą trudny tydzień treningowy, wyjazdy mnie zmęczyły, nogi były ciężkie. Nie mogłem liczyć na rewelacyjny wynik, ale skoro bieg odbywał się 10 kilometrów od mojego miejsca zamieszkania, to ostatecznie uznałem, że szkoda byłoby go przegapić. Pierwsze miejsce cieszy, gorzej z czasem. Start zaprocentuje treningowo, ale warunki nie pozwoliły mi na przebicie granicy trzydziestu minut. Ten sezon jest fatalny, po prostu beznadziejny. Trudno o inne słowa, bo świat zwariował i stanął na głowie. Trenowałem cały czas, nawet w lockdownie, moi znajomi też. Gorzej było ze startami. Raz słyszeliśmy, że zawody się odbędą, a po chwili pojawiała się informacja o ich odwołaniu. Organizm się rozstroił, trudno było o motywację startową. —k.k.
Maciej Dombrowski Bieg 7 Dolin 100 km
W setce wystartowałem czwarty raz, więc mogę powiedzieć, że w tym roku było najtrudniej. Zmiana terminu spowodowała, że pogoda musiała być gorsza, a noc dłuższa. Do Rytra biegliśmy dużą grupą, współpracowaliśmy z chłopakami. Później udało mi się trochę odskoczyć, z czasem ten dystans jeszcze powiększać i w rezultacie wygrać. Bardzo dziękuję organizatorom, stanęli na wysokości zadania. Bieg był świetnie przygotowany. Mam nadzieję, że za rok spotkamy się w Krynicy już bez ograniczeń wynikających z pandemii. —t.w.
Adam Czerwiński Krynicka Mila
Jeden z rywali mnie zahaczył i straciłem but. Nie miałem zbyt wiele czasu na reakcję, bo do wszystkiego doszło w połowie dystansu. Musiałem improwizować, postanowiłem gnać do mety. Nie chciałem, aby rywale zorientowali się, że nie jestem w pełni uzbrojony. Noga bolała, ślizgałem się, ale co mogłem zrobić? Chciałem wygrać, więc dałem z siebie wszystko. Na mecie nawet nie czułem zmęczenia. Bruk był jednak szorstki, więc mocno obdarłem palec. Przez chwilę pomyślałem nawet o zdjęciu drugiego buta, ale ostatecznie udało się dotrzeć do mety. Przyjechałem do Krynicy trzeci rok z rzędu. Organizatorzy zadbali o świetny klimat: grała muzyka, zagrzewali nas spikerzy, pojawili się kibice. Gospodarze zrobili wszystko, abyśmy czuli się w Krynicy tak samo dobrze jak w poprzednich latach. —k.k.