Widzieliśmy nowy hit Netflixa. To nie jest rozrywka dla każdego

Serial „Sprint” w pierwszym tygodniu emisji był szóstą najchętniej oglądaną produkcją Netflixa. To nowy hit platformy, który bazuje na sprawdzonym schemacie, ale nie jest rozrywką dla każdego.

Publikacja: 19.07.2024 17:04

Noah Lyles

Noah Lyles

Foto: Kirby Lee-USA TODAY Sports via REUTERS

„Sprint” to perła w koronie lekkoatletycznej federacji World Athletics, bo dzięki niej królowa sportu podąża dziś śladem Formuły 1 („Jazda o życie”), kolarstwa („W sercu peletonu”) oraz tenisa („Break Point”), trafiając z historią swoich bohaterów na najpopularniejszy serwis streamingowy. Marzeniem jest oczywiście powtórka sukcesu pierwszej z tych produkcji, która doprowadziła do rozkwitu popularności F1 – zwłaszcza w USA – i jest dziś wzorcem z Sevres dla dokumentów sportowych.

Producenci „Sprintu”, którzy stali również za „Jazdą o życie”, korzystają ze sprawdzonego zestawu metod. Śledzimy więc w dynamicznym montażu zawody oraz codzienność gwiazd, oglądamy archiwa, a także rozmowy z obecnymi i dawnymi mistrzami. Różne są nazwiska, a bliźniacza nie tylko narracja, ale także wypowiedzi bohaterów, sprawiające wrażenie wyjętych z tego samego skryptu.

Czytaj więcej

Lekkoatletyka. Najgorsze mistrzostwa Europy od 12 lat

Netflix. Czy warto obejrzeć serial „Sprint”?

Gwiazdami są sprinterzy, głównie Amerykanie. Twórcy z kamerą śledzą Noaha Lylesa, Sha’Carri Richardson, Włocha Marcella Jacobsa czy Jamajkę Sherikę Jackson. To globalne gwiazdy dyscypliny. Najszybszy Europejczyk ostatnich mistrzostw świata Zharnel Hughes czy najszybsza Europejka Ewa Swoboda są dla nich tłem, a polskiemu widzowi ciepło na serce spływa jedynie podczas drugiego odcinka, gdy lekkoatleci – przy okazji mityngu Diamentowej Ligi – odwiedzają Stadion Śląski.

„Sprint” nie jest produkcją dla miłośników królowej sportu. Ma zbudować zainteresowanie sportem wśród kibiców, którzy na co dzień go nie śledzą. Zadeklarowanych fanów lekkoatletyki będą irytowały uproszczenia i nieścisłości w faktach (jak przedstawianie mistrzostw świata jako zwieńczenia sezonu Diamentowej Ligi, która ma przecież własny finał), a także polskim tłumaczeniu.

Czytaj więcej

Rekord Polski Natalii Kaczmarek. Nastała nowa epoka w polskiej lekkoatletyce

Sercem lekkoatletycznego świata sprinterzy są według twórców do tego stopnia, że w jednej z otwierających produkcję sentencji słyszymy nawet z offu, że rok temu w Budapeszcie odbyły się „mistrzostwa świata w biegu na 100 metrów”. Pozostałe konkurencje to didaskalia. Chyba trudno, aby było inaczej, skoro to właśnie sprinterzy – jak słyszymy wielokrotnie ust samych zawodników bądź narratora – rywalizują o „dziedzictwo”, „miejsce w historii” oraz „podziw świata”.

Netflix. Czego nie dowiemy się z serialu „Sprint”?

Widzimy sport mocno fabularyzowany, ze starannie wykreowaną historią, która zabija przekonanie, że faktycznie zaglądamy w dusze bohaterów. Obserwując i słuchając Lylesa bądź Richardson – ona sama mówi o sobie, że jest jak Bentley: „szybka i kosztowna”, co sugeruje, że więcej w tym wszystkim pozy niż życia – trudno stwierdzić: człowiek to czy jednak jego obliczony na tanie lajki awatar? 

Każdy mityng urasta do wydarzeni sezonu, a każdy sprinter jest herosem. Może nie da się inaczej, bo potrzeba czegoś więcej, aby w czasach, gdy młodzież patrzy na świat przez pryzmat rzeczywistości na sterydach mediów społecznościowych, znaleźć następców Usaina Bolta, którzy dadzą lekkoatletyce twarz. Lyles oraz Richardson to kandydaci naturalni, bo porywają tłumy, a – czego nie dowiadujemy się akurat ze „Sprintu” – pod kilogramami mięśni i pewności siebie kryją czułe dusze.

Czytaj więcej

Lekkoatleci jak gwiazdy rocka. Noah Lyles i Sha’Carri Richardson

On trafił niedawno na okładkę „Timesa”, ona patrzy właśnie na czytelników z czołówki amerykańskiego „Vogue’a”. Walczą o uwagę dla siebie oraz dla dyscypliny, a wspiera ich w tym World Athletics, który kampanię wokół serialu prowadził od kilku tygodni. Na jego stronie „Sprintowi” poświęcono specjalną sekcję, a zwiastuny produkcji można było zobaczyć nawet na Times Square.

Netflix. Dlaczego „Sprint” odniósł sukces?

„Sprint" w pierwszym tygodniu obejrzało 2,4 mln widzów i był to wśród produkcji dostępnych na Netflixie szósty wynik na świecie. – Mam wrażenie, że członkowie lekkoatletycznej społeczności nie znoszą „Sprintu”, a wszyscy inni go uwielbiają – zauważa dwukrotny mistrz olimpijski w dziesięcioboju Ashton Eaton i pewnie ma rację. To bowiem serial dla tych, którzy o rzeczywistości tej dyscypliny wiedzą niewiele wiedzą i inwestują uwagę w lekkoatletów głównie w roku olimpijskim.

Czytaj więcej

Miś pokazał pazury. Kim jest mistrzyni świata Sha'Carri Richardson

Takich odbiorców królowa sportu, która stoi w obliczu globalnej wojny o widza, bardzo potrzebuje. Nielsen już w 2022 roku – czyli po pierwszym sezonie „Jazdy o życie” – raportował, że w ciągu poprzednich 12 miesięcy liczba osób interesujących się Formułą 1 wzrosła na kluczowych rynkach o 73 mln osób, a trzy czwarte nowych widzów pochodziło z grupy wiekowej 16–35.

Było to zarówno efektem serialu, jak i organizowanych w lockdownie wirtualnych wyścigów z udziałem największych gwiazd, ale trend produkcja wyznaczyła klarowny i dziś kolejne dyscypliny - a nawet ligi, kluby czy pojedynczy piłkarze (swojej bezbarwnej, pomnikowej produkcji doczekał się przecież również Robert Lewandowski) – próbują szukać zainteresowania za pośrednictwem największych platform streamingowych. Królowa sportu, walcząc o uwagę, płynie na tej fali.

„Sprint” to perła w koronie lekkoatletycznej federacji World Athletics, bo dzięki niej królowa sportu podąża dziś śladem Formuły 1 („Jazda o życie”), kolarstwa („W sercu peletonu”) oraz tenisa („Break Point”), trafiając z historią swoich bohaterów na najpopularniejszy serwis streamingowy. Marzeniem jest oczywiście powtórka sukcesu pierwszej z tych produkcji, która doprowadziła do rozkwitu popularności F1 – zwłaszcza w USA – i jest dziś wzorcem z Sevres dla dokumentów sportowych.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Lekkoatletyka
Lekkoatletyka. Najgorsze mistrzostwa Europy od 12 lat
Sport
Pierścienie ognia w Paryżu. Upały podczas igrzysk zagrożą sportowcom?
KLIMAT
Sportowcy będą jak zombie? Alarm przed igrzyskami w Paryżu
Lekkoatletyka
Rebecca Cheptegei nie żyje. Olimpijka została podpalona żywcem
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Lekkoatletyka
Armand Duplantis kontra Karsten Warholm. Pojedynek, jakiego nie było
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki