Centymetr za 100 tysięcy. Ruszają mistrzostwa świata w lekkiej atletyce

Zbliżające się mistrzostwa świata w lekkiej atletyce w Budapeszcie to dla najlepszych dobra okazja zarabiania dziesiątek tysięcy dolarów za miejsca na podium, a dla najbardziej wybitnych – szansa na 100 tysięcy dolarów za rekord świata.

Publikacja: 19.08.2023 08:33

Armand Duplantis

Armand Duplantis

Foto: AFP

Mistrzostwa świata przynoszą jak zawsze nadzieję na wielkie wyniki, a nawet na rekordy świata, które przy tej wyjątkowej okazji zyskują na znaczeniu i rozgłosie – nie tylko dlatego, że poprawiane są przy znacznej widowni, ale też nagradzane są tak, by najlepsi mieli całkiem konkretne powody do dobrych wspomnień.

Sportowa opowieść o mistrzostwach świata trwa od 1983 roku i wydarzeń na Stadionie Olimpijskim w Helsinkach. Niemal równie interesująca historia finansowa jest nieco młodsza. Wprawdzie już w 1982 roku kongres IAAF (wówczas Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych, a dziś WA – World Athletics, czyli Światowa Lekkoatletyka) uznał, że czas najwyższy wdrożyć nowatorską koncepcję funduszu powierniczego dla najlepszych, by mogli zyskiwać pomoc treningową i logistyczną w podróżach po świecie, co oznaczało pierwsze, łagodne odejście od biało-czarnych zasad czystego amatorstwa, ale bezpośredniego przełożenia tych decyzji na największą imprezę jeszcze wtedy nie było.

Czytaj więcej

Mistrzostwa świata w lekkiej atletyce. Weterani nie składają broni

Na początku był Mercedes

Presja na zmiany była jednak znaczna. Kiedy przychody ze sprzedaży praw telewizyjnych do transmisji imprez globalnych w latach 80. eksplodowały, marszu – a właściwie sprintu – ku profesjonalizmowi w sporcie nie można było zatrzymać. W 1985 roku Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) zezwolił zawodowym sportowcom na rywalizację w tenisie, piłce nożnej i hokeju podczas igrzysk w Seulu oraz Calgary (1988), co oznaczało również ostateczne otwarcie bram do pełnej profesjonalizacji lekkoatletów.

Działacze byli dość ostrożni i musieli zdobyć odpowiednie fundusze. Dopiero podczas mistrzostw świata w Stuttgarcie (1993) z pewnymi oporami postanowiono po raz pierwszy obdarować mistrzynie i mistrzów świata nagrodami rzeczowymi. W mieście Mercedesa nagrodami dla najlepszych w konkurencjach indywidualnych stały się – to niewielkie zaskoczenie – auta. Nie były najdroższymi z palety, bo na stadion im. Gottlieba Daimlera przekazano bohaterom imprezy 40 pojazdów klasy C (jeden kosztował 28 tysięcy ówczesnych dolarów), ale pojawiła się też możliwość obejścia reguł – kto zechciał, mógł otrzymać odpowiedni czek.

Cztery lata później, gdy mistrzostwa przybyły do Aten, reguły amatorstwa w lekkoatletyce już nie istniały. Działacze dopuścili bezpośrednie wypłacanie nagród pieniężnych w mityngach organizowanych pod sztandarem IAAF. W latach 1997–1999 przeznaczyli na ten cel 19 milionów dolarów i spora część tej kwoty poszła na nagrody podczas mistrzostw świata w stolicy Grecji. Indywidualni złoci medaliści i medalistki otrzymali po 60 tys. dolarów, a za poprawienie w czasie imprezy rekordu świata oferowano 100 tysięcy (jednak wtedy nikt nie dostał tej kwoty) – można więc rzec, że na Stadionie Olimpijskim w Atenach znów wykuto nową tradycję.

Liczy się tylko rekord

Czas pokazał, że tradycja okazała się dość odporna na zmiany. Minęły dwie dekady i tylko dolar stracił na wartości. To, co się w ostatnich latach powiększyło, to łączna pula nagród. Władze WA pod ręką Sebastiana Coe’a uznały, że należy nagradzać nie tylko największe gwiazdy, ale też godnie potraktować mistrzostwa jako wielkie święto znacznie większej liczby uczestników, stąd rok temu w Eugene – i obecnie w Budapeszcie (19–27 sierpnia) – suma nagród wzrosła do 8,5 mln dol., podział ich odzwierciedla ogólną ideę powiększenia grupy beneficjentów.

W konkurencjach indywidualnych każdy lekkoatleta i każda lekkoatletka z miejsc 1–8 otrzyma premię. Dla zdobywających złoto przewidziano po 70 tysięcy dolarów, srebro oznacza 35 tysięcy, brąz – 22 tysiące. Miejsca poza podium też są coś warte, a konkretnie: czwarte – 16 tys. dol., piąte – 11 tys., szóste – 7 tys., siódme – 6 tys. i ósme – 5 tys. Na pewno warto więc skakać, biegać oraz rzucać.

W finałach sztafet podział jest nieco inny. Mistrzynie bądź mistrzowie otrzymają do podziału 80 tysięcy dolarów, wicemistrzowie i wicemistrzynie – 40 tysięcy, za trzecie miejsce premia wyniesie zaś 20 tysięcy. Potem wedle skali: czwarta pozycja to 16 tysięcy, piąta – 12, szósta – 8, siódma – 6 i ósma – 4 tysiące dolarów. Wszystko do podziału na zespół.

Czytaj więcej

Gianmarco Tamberi: Czuję dobre wibracje

Do tych sum dochodzi stała obietnica dla rekordzistów i rekordzistek świata – osoba, która podczas mistrzostw poprawi najlepszy wynik w dziejach konkurencji otrzyma 100 tysięcy dolarów ze specjalnego funduszu wspieranego od lat przez firmę TDK (to tradycyjny sponsor lekkoatletyki na tym poziomie) oraz internetową platformę informacyjną federacji światowej Inside Track. Ważnym warunkiem jest poprawienie rekordu – nawet o ułamek sekundy lub centymetr. Za jego wyrównanie żadnej wypłaty nie będzie.

Chociaż poza mistrzostwami zdarzały się za takie wyczyny nagrody znacznie wyższe, wypłacane zwykle przez indywidualnych sponsorów, to można przypuszczać, że wciąż jest to kwota pokaźna dla wielu osób z grupy około 2 tys. uczestników mistrzostw w Budapeszcie, którzy są w stanie rywalizować na poziomie sięgającym rekordów. Rok temu w Eugene 100 tysięcy odebrała dwójka: Sydney McLaughlin-Levrone z USA i Armand Duplantis ze Szwecji. Lekkoatletka amerykańska po zapierającym dech w piersiach biegu poprawiła na stadionie Hayward Field rekord świata na dystansie 400 m przez płotki, uzyskując czas 50,68 s. Szwedzki tyczkarz zaś, w pokazie czystej dominacji nad resztą świata, skoczył pozornie bez wysiłku aż 6,21 m.

Kto weźmie kolejne 100 tys. dol. podczas zawodów w Węgierskim Narodowym Centrum Lekkiej Atletyki, to jedno z najbardziej interesujących pytań nadchodzących mistrzostw.

Rosjanie także płacą

World Athletics wciąż bierze miliony na nagrody z tradycyjnych źródeł: sprzedaży telewizyjnych, radiowych i internetowych praw transmisji oraz umów sponsorskich. Dwa lata temu przybyło jeszcze jedno źródło, które prawdopodobnie wkrótce wyschnie, ale na razie zasiliło kasę federacji o 5 miliony dolarów.

Tym źródłem są kary finansowe, jakie nałożono na Rosję w związku z licznymi naruszeniami prawa antydopingowego w poprzednich latach. Tamtejsza federacja zapłaciła niemałą grzywnę w ramach procesu przywracania jej lekkoatletów do startów po wieloletnim oszukiwaniu świata. Największym skandalem był sponsorowany przez państwo plan wspomagania sportowców w kwestii pobierania niedozwolonych środków i ochrony przed kontrolami antydopingowymi.

Rosja przekazała zatem w 2020 roku na konto World Athletics 5 mln dol. Choć wojna w Ukrainie na nowo wstrzymała starty sportowców z tego kraju w wielkich imprezach światowych – także lekkoatletycznych – to żadnych zwrotów nie będzie. Działacze WA uznali, że 2 miliony z tej puli przeznaczą właśnie na mistrzostwa świata w Eugene i Budapeszcie. Dolary nie będą więc leżeć na koncie i czekać na okazję. Dzięki temu pula premii każdej z 44 konkurencji wzrośnie o 23 tysiące dolarów.

Przewodniczący WA Sebastian Coe uważa, że to działanie symboliczne. – Chciałem upewnić siebie i świat, że te pieniądze wrócą w ręce czystych sportowców – przekonuje szef WA. Resztą jego organizacja też się podzieli. Pozostałe miliony trafiły do utrzymywanego także z innych darowizn funduszu wsparcia lekkoatletów w uboższych krajach. Dzięki niemu kilka setek sportowców dostanie do 3 tys. dol. na wyżywienie, utrzymanie, treningi i inne wydatki związane z uprawianiem lekkoatletyki.

Fot. CLEMENT MAHOUDEAU / AFP

Do występu w Budapeszcie szykują się aktualni posiadacze światowych rekordów: wenezuelska mistrzyni

Do występu w Budapeszcie szykują się aktualni posiadacze światowych rekordów: wenezuelska mistrzyni w trójskosku Yulimar Rojas, skaczący najwyżej o tyczce Szwed Armand Duplantis i biegający najszybciej w historii 400 m przez płotki Norweg Karsten Warholm. Czy sięgną po 100 tys. dol. za przebicie swoich najlepszych osiągnięć? Fot. Fredrik PERSSON/afp

FREDRIK PERSSON

Fot. CLEMENT MAHOUDEAU / AFP

Mistrzostwa świata przynoszą jak zawsze nadzieję na wielkie wyniki, a nawet na rekordy świata, które przy tej wyjątkowej okazji zyskują na znaczeniu i rozgłosie – nie tylko dlatego, że poprawiane są przy znacznej widowni, ale też nagradzane są tak, by najlepsi mieli całkiem konkretne powody do dobrych wspomnień.

Sportowa opowieść o mistrzostwach świata trwa od 1983 roku i wydarzeń na Stadionie Olimpijskim w Helsinkach. Niemal równie interesująca historia finansowa jest nieco młodsza. Wprawdzie już w 1982 roku kongres IAAF (wówczas Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych, a dziś WA – World Athletics, czyli Światowa Lekkoatletyka) uznał, że czas najwyższy wdrożyć nowatorską koncepcję funduszu powierniczego dla najlepszych, by mogli zyskiwać pomoc treningową i logistyczną w podróżach po świecie, co oznaczało pierwsze, łagodne odejście od biało-czarnych zasad czystego amatorstwa, ale bezpośredniego przełożenia tych decyzji na największą imprezę jeszcze wtedy nie było.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego. Zlot gwiazd na Stadionie Śląskim
Lekkoatletyka
Igrzyska na szali. Znamy skład reprezentacji Polski na World Athletics Relays
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna pisze historię. Pobił rekord świata z epoki wielkiego koksu
Lekkoatletyka
IO Paryż 2024. Nike z zarzutami o seksizm po prezentacji stroju dla lekkoatletek
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego otworzy w Polsce sezon olimpijski