Na podium niedzielnego maratonu w Paryżu stanęło trzech Kenijczyków, także wśród kobiet najlepsza była biegaczka z tego kraju. Podobnie było w warszawskim półmaratonie – z Kenii pochodziło czworo najlepszych. Jednak podium maratonu podczas igrzysk w Rio de Janeiro może wyglądać zupełnie inaczej, jeśli afrykański kraj dostanie czerwoną kartkę za doping.
– Wykluczenie Kenii byłoby całkowicie uzasadnione – mówi „Rz" Henryk Szost, mistrz Polski w maratonie. – W ostatnich latach zawieszono około 40 kenijskich biegaczy – nie wiem, czy jest inne państwo w podobnej sytuacji. Oczywiście, oni mają predyspozycje do biegania, żyją na dużych wysokościach, więc mają świetne parametry krwi – podczas zawodów na poziomie morza ich organizmy pracują o wiele łatwiej. Ale jeżeli kraj staje się nagle producentem rekordzistów świata, to mamy do czynienia z fermą biegaczy.