Pierwszy rekord globu na Hayward Field, który w biegu na 400 metrów przez płotki poprawiła Sydney McLaughlin, był spodziewany. Minęło kilka dni i wydarzyło się nieoczekiwane. Amusan już w eliminacjach poprawiła rekord Afryki (12.40), a półfinał - kiedy trybuny dopiero się wypełniały - ozdobiła najlepszym wynikiem w dziejach konkurencji (12.12).
25-latka urodziła się w Ijebu-Ode, ale naukę pobierała w El Paso, więc jest absolwentką amerykańskiej szkoły biegów, ale jako idolkę wskazuje Jamajkę Shelly-Ann Fraser-Pryce. Podobno jej życiowym mottem jest hasło: „Wszystko może się zdarzyć”.
Amusan była czwarta na poprzednich mistrzostwach świata i czwarta na igrzyskach w Tokio, laury zgarniała tylko w Afryce. Teraz przeżyła występ perfekcyjny. Tempo maksymalne, ponad 32 km/h, osiągnęła już przed trzecim płotkiem i utrzymała je do samego końca. Wiało też doskonale - 0,9 km/h w plecy. Taki powiew pomaga, a jednocześnie nie wciska w kolejne płotki.
- Chciałam po prostu wyjść i pobiec. Doskonale wiedziałam, co należy zrobić - mówiła Amusan niedługo po tym, jak została pierwszą rekordzistką świata w dziejach Nigerii. „Nie mogę uwierzyć, że te czasy są prawdziwe” - napisał na Twitterze czterokrotny mistrz olimpijski Michael Johnson.