Odwrót medalistów. Nastroje jak bluza: żałobne

Maria Andrejczyk przyszła do strefy wywiadów w czarnej bluzie i powiedziała, że strój oddaje jej nastrój: żałobny. Chwilę później mistrzostwa świata na eliminacjach zakończył Patryk Dobek.

Publikacja: 21.07.2022 07:47

Odwrót medalistów. Nastroje jak bluza: żałobne

Foto: AFP

Korespondencja z Eugene

Medaliści olimpijscy są w odwrocie. Andrejczyk nie przygotowała formy, bo po igrzyskach próbowała uporać się z problemami zdrowotnymi. Doskwiera jej obrębek barku. Nie chce go operować, to mogłoby oznaczać koniec kariery. Naprawiała go już po igrzyskach w Rio. Problemy wróciły. Andrejczyk nie mogła regularnie trenować rzutów, co przełożyło się na brak czucia ciała i sprzętu.

- Miewałam w tym roku treningi, które dawały nadzieję, że mogę powalczyć o finał, ale wiele rzeczy nie zagrało. Biorę to na klatę. Jest mi przykro, bo wiem, ile pracy wykonałam. Taki jest jednak sport. Po tym sezonie jest kolejny i kolejny. Nie jestem z tych, które odpuszczają, więc będę walczyła dalej. Ten rok jest dużą nauką. Cieszę się, że dostaję po tyłku, to też się przydaje - zapewnia Andrejczyk.

Oszczepniczka jeszcze rok temu, kiedy pobiła rekord Polski, opowiedziała o płaczu i bólu, które znaczyły ścieżkę powrotu na szczyt. - Miałam cztery operacje: barku, dwukrotnie zatok i stawu skokowego. Ta pierwsza była najbardziej traumatyczna i zostawiła swoje piętno. Bałam się wrócić do rzucania. Sport, który kochałam, stał się moim największym strachem - mówiła.

Dziś znów musi się podźwignąć, ale nadziei nie traci. - Wcale nie czuję, że zrobiłam już w sporcie wszystko, co mogłam - podkreśla. Receptą ma być między innymi zmiana trenera. Zakończyła współpracę z Karolem Sikorskim, dziś prowadzi ją Petteri Piironen. Pierwsza wielka impreza im nie wyszła, ale przed nimi kolejne. Andrejczyk nie rezygnuje bowiem z mistrzostw Europy w Monachium.

Swojej szansy w Niemczech poszukają także polscy średniodystansowcy. Patryk Dobek, Mateusz Borkowski i Patryk Sieradzki na Hayward Field przepadli w eliminacjach, choć każdy podkreśla, że był przygotowany na lepsze czasy. Niespodzianką była przede wszystkim porażka tego pierwszego, brązowego medalisty igrzysk olimpijskich w Tokio.

- Wszystko straciłem na ostatnich metrach. Chciałem zmienić przerzutkę, ale się nie dało. Rywale mi odjechali - przyznaje podopieczny Zbigniewa Króla. - Nie wiem, co się stało. Może to nie był po prostu mój dzień. Sezon jest ciężki. Byliśmy na zgrupowaniu wysokogórskim. Trener sprawdzał, czy odpowiem na nie pozytywnie. Widać, że trzeba szukać innych rozwiązań, bardziej standardowych.

Szybciej niż Natalia Kaczmarek na 400 metrów biegała w Polsce tylko Irena Szewińska, ale nasza zawodniczka była wolniejsza niż podczas obiecujących eliminacji i odpadła. Nie wiemy, co się stało, bo nie chciała rozmawiać z dziennikarzami. Przemknęła tylko do strefy wywiadów, schowała się w strefie dla zawodników i przykryła twarz łzami.

Dzień sukcesem jako jedyna zakończyła Anna Kiełbasińska. Awansowała do finału z ósmym czasem, jej krzyk radości słyszał cały stadion. - Muszę iść do pokoju, spokojnie położyć się na łóżku i pewnie dopiero wówczas zrozumiem, co się stało - mówi. Kiedy awansowała, koleżanki krzyczały: „Brawo, Kiełbasa!”. Te ze sztafety 4x100 m, nie 4x400 m. Nie wiadomo, ile biegów w Eugene jeszcze ją czeka.

Lekkoatletyka
Wojciech Nowicki nie składa broni. Dźwiga cztery samoloty miesięcznie
Materiał Promocyjny
Berlingo VAN od 69 900 zł netto
Lekkoatletyka
Mistrz kontra mistrz. Wielki pojedynek na Diamentowej Lidze w Polsce
Lekkoatletyka
Startuje "Złota Seria 42". Na to czekali polscy biegacze
Lekkoatletyka
Halowe mistrzostwa świata. Sztafeta wraca na podium, Polki ze srebrem w Nankinie
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Lekkoatletyka
Lekkoatletyczne ostatki. Niewykorzystana szansa Polaków w Nankinie
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście