Korespondencja z Eugene
Polki nie żartowały. Kaczmarek (50.21) przegrała tylko ze Stephenie Ann McPherson (50.15). Kiełbasińska (50.63) była w swojej serii najszybsza. Faworytki - Marileidy Paulino (50.76), Shaunae Miller-Uibo (51.10), Charokee Young (51.84) - nie poszły jak w dym. Biegają szybciej, walka o medale będzie wymagała znacznie lepszych czasów, ale wyniki naszych zawodniczek wciąż są znaczące.
Kaczmarek oraz Kiełbasińska flirtują w tym sezonie z granicą pięćdziesięciu sekund. Szybsza od nich w całej historii polskiego biegu na 400 m była tylko Irena Szewińska (49.29) i choć jej wynik wydaje się jeszcze poza zasięgiem, to obie są coraz bliżej legendy.
- Widziałam nazwiska rywalek i spodziewałam się, że mój bieg może być jednym z najszybszych. Chciałam być na jednym z dwóch pierwszych miejsc, co daje w półfinale lepszy tor. Właśnie dlatego dałam z siebie wszystko. Mam teraz czas na regenerację, kolejny start dopiero za trzy dni. Czwartkowy półfinał będzie walką o życie - mówi Kaczmarek.
Polki popisały się dobrymi czasami, choć biegaczki na stadionie Hayward Field zmagają się z wiatrem na przeciwległej prostej. - To jedna z najgorszych opcji, bo w tym miejscu fajnie się rozpędzić jak najmniejszym kosztem. Wszyscy mają jednak takie same warunki - mówi Kiełbasińska.