Korespondencja z Krynicy-Zdroju
Siódma edycja festiwalu potwierdziła, że tuż po wakacjach warto przyjechać w Beskid Sądecki. Nawet jeśli jest się tylko kibicem. Impreza rozwija się prężnie, zmienił się partner tytularny (PKO Bank Polski zastąpił PZU), idąc z duchem czasu, wprowadzono kontrole antydopingowe, ale uczestników to nie wystraszyło. Wręcz przeciwnie – zgłoszeń (około 12 tys.) i startujących (odebrano ok. 8 tys. pakietów) znów przybyło. Padł rekord frekwencji.
Największą popularnością cieszy się niezmiennie Życiowa Dziesiątka. Najszybszy bieg uliczny w Polsce na dystansie 10 km tym razem nie sprzyjał biciu życiowych rekordów. Upał dał się we znaki i amatorom, i zawodowcom. W takich warunkach najlepiej odnaleźli się Kenijczycy, zajęli całe podium, zwyciężył Dominic Mailu Musyimi (28.19), ale nie zbliżył się do najlepszego rezultatu, osiągniętego jeszcze w 2010 roku przez Węgra Laszlo Totha (27.30).
Bieg z Krynicy do Muszyny jak zawsze przyciągnął znane twarze. W poprzednich latach startowali w nim m.in. Justyna Kowalczyk i Robert Korzeniowski, w tym roku na udział zdecydowali się m.in. olimpijczycy z Rio: specjalizująca się w biegu na 3 km z przeszkodami Matylda Kowal (miejsce 17.) i maratończyk Artur Kozłowski (5.), a także czwarty na mecie Szymon Kulka, mistrz Polski na 5 i 10 km oraz w półmaratonie.
Spacerując po deptaku, można było spotkać także Henryka Szosta. Rekordzista Polski w maratonie dopingował swoją narzeczoną, Sarę Marmon, biegnącą m.in. w Krynickiej Mili. Z dobrym skutkiem, bo pani Sara nie miała sobie równych w rywalizacji kobiet.