„Caryca tyczki”, dwukrotna mistrzyni olimpijska, karierę zakończyła latem tego roku, po tym jak okazało się, że rosyjscy lekkoatleci nie mogą wystartować w Rio de Janeiro z powodu wykluczenia ich federacji za doping. Isinbajewa nie ukrywała, że taka zbiorowa odpowiedzialność jest błędem i zapowiadała, że nigdy Międzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej (IAAF) nie wybaczy, że odebrała jej czwartą olimpijską szansę.

Teraz zamierza walczyć już z innych pozycji, a szef IAAF Anglik Sebastian Coe podobno się cieszy i podkreśla, że „zawsze był za tym, by wybitni sportowcy stawali się działaczami”. Trudno uwierzyć, by akurat w tej sprawie mówił szczerze, bo konflikt jest bardzo prawdopodobny.

Wybory szefa rosyjskiej federacji - 9 grudnia. Rywalami Isinbajewej będą aktualny prezydent Dmitrij Szliachtin, sekretarz generalny Michaił Butow oraz były mistrz olimpijski w skoku wzwyż Andriej Silnow, ale podobno faworytką jest Isinbajewa.