To jest sportowy świat według Jeleny Isinbajewej: rekordy poprawiane o centymetr lub dwa, rywalki będące z pozoru blisko, ale tak naprawdę wciąż bardzo daleko za rosyjską tyczkarką.
W Doniecku było jak zawsze. Julia Gołubczikowa, także Rosjanka, zakończyła konkurs na wysokości 4,72. Skoki dwóch Polek – Moniki Pyrek (4,67 i 3. miejsce) i Anny Rogowskiej (4,62 – 4.) oraz pozostałych rywalek również służyły tylko rozgrzaniu publiczności. Po długim wstępie na rozbiegu została jedynie rekordzistka świata i zrobiła swoje.
Poprawiła wynik sprzed roku o 2 cm. Statystycy policzyli, że to jej dziesiąty rekord świata w hali, na otwartym stadionie ustanawiała je 11 razy, w sumie po raz 21. otrzymała zestaw rekordzistki: brawa, kwiaty, gratulacje oraz czek, w tym przypadku w wysokości 50 tysięcy dolarów.
Następny start Rosjanki nastąpi w środę w Bydgoszczy. Zestaw rywalek będzie podobny, nastrój oczekiwania na kolejny rekord zapewne nie mniejszy niż w Doniecku. Organizatorzy są gotowi: – Mamy przygotowane 50 tys. dolarów, a nawet 50 tys. euro, jeśli Isinbajewa poprawi swój rekord absolutny (5,01) – mówi dyrektor zawodów Sebastian Chmara.
Weekend przyniósł jeszcze kilka dobrych wyników. Podczas zawodów w Fayetteville (Arkansas) Wallace Spearmon przebiegł 200 m w 20,19, a Adam Nelson uzyskał w pchnięciu kulą 22,40. Oba wyniki Amerykanów to najlepsze tegoroczne rezultaty na świecie i jedne z najlepszych w historii. Dalej od Nelsona pchali kulę tylko Randy Barnes i Ulf Timmermann pod koniec lat 80. Najlepszy rezultat w tym roku uzyskali także Irlandczyk Alistair Cragg, który przebiegł 5000 m w 13.32,01 oraz w Birmingham Tyler Christopher (Kanada) na 400 m – 45,80.