– Nie chcę zajmować oficjalnego stanowiska, dopóki wiedzę o problemach finansowych PZLA czerpię tylko z prasy. Czekam na raport związku za pierwsze półrocze. Niezależnie jednak od tego, jakie informacje tam się znajdą, nie zamierzam uderzać pięścią w stół. To jest autonomiczny związek i nawet nie mam prawa tak robić – tłumaczy Mirosław Drzewiecki w rozmowie z „Rz”.
Odniósł się w ten sposób do ujawnionych przez nas informacji o brakach w kasie PZLA. Związek ma deficyt sięgający 1,7 mln złotych, z czego pół miliona to zobowiązania wobec urzędu skarbowego (niezapłacony VAT od umów sponsorskich w latach 2004 – 2006).
Prezes PZLA Irena Szewińska potwierdziła, że związek ma problemy, ale zapewniła, że nie ma to wpływu na przygotowania lekkoatletów, którzy mają startować w sierpniu w igrzyskach olimpijskich.
Czekam na raport związku za pierwsze półrocze. Nie zamierzam uderzać pięścią w stół
Minister przygotowania do Pekinu uważa za tak ważne, że nie zamierza do igrzysk interweniować (ustawa o sporcie kwalifikowanym daje mu m.in. prawo upomnienia władz związku, który działa nieprawidłowo, lub złożenia wniosku do Trybunału Arbitrażowego przy PKOl z prośbą o zawieszenie władz).