Kandydat ponad podziałami

Jerzy Skucha zastąpił Irenę Szewińską na stanowisku prezesa związku. Środowisko uwierzyło byłemu szefowi szkolenia – wygrał z dużą przewagą

Aktualizacja: 12.01.2009 08:48 Publikacja: 12.01.2009 03:34

Nowy prezes PZLA: – Będę brał pieniądze za pracę, gdy związek odzyska siłę finansową

Nowy prezes PZLA: – Będę brał pieniądze za pracę, gdy związek odzyska siłę finansową

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Zanim zjazd porządnie się zaczął, już pachniało jego unieważnieniem. Grupa delegatów z Wrocławia zgłosiła problem formalny – wybrano ich wbrew statutowi w głosowaniu jawnym. Dyskusja zajęła tyle czasu, że trzeba było iść na obiad. Rozsądek i głód zwyciężyły, po głosowaniu, że zjazd jest ważny, nastąpiła konsumpcja, drugie podpisanie listy obecności i można było zaczynać.

Najpierw Irena Szewińska omówiła dorobek ostatniego czterolecia swych rządów. W słowach pani prezes migotały medale, mnożyły się punkty, trenerzy z zapałem trenowali, stadiony lekkoatletyczne rosły jak na drożdżach, młodzież z miast i wsi masowo pędziła po lekcjach na bieżnie, skocznie i rzutnie.

Zła była telewizja publiczna, bo nie pokazywała lekkiej atletyki wcale albo za późno. Zła była główna księgowa oraz była pani sekretarz generalna Jadwiga Ślawska-Szalewicz, która szastała pieniędzmi. Media utrudniły wyjście z sytuacji kryzysowej.

Ale związek wyszedł na prostą. Dług zmalał do marnych 300 tys. złotych. Było za co wszystkim dziękować, więc pani prezes podziękowała, z nazwiska także kandydatowi na następcę Wiesławowi Wilczyńskiemu za wsparcie memoriału Janusza Kusocińskiego. Odezwały się brawa.

Komisja rewizyjna radykalnie zmieniła blask medali w szarość problemów codziennych w latach 2005 – 2008: komisje mało pracowały, nikt nie wpadł na pomysł tworzenia co rok projektu budżetu, tylko budżet sam się tworzył, nadzór finansowy nie działał, sponsorów brakowało jak tlenu po biegu, o rzeczniku prasowym też zapomniano, a sprawozdania ze szkoleń miały luki, delikatnie mówiąc.

Komisja miała powiedzieć: składamy wniosek o głosowanie nad udzieleniem lub nieudzieleniem absolutorium ustępującemu zarządowi, lecz zaskoczyła wszystkich, uchylając się od tego obowiązku. – Piłaci! – dało się słyszeć z sali. Przeszkodę na szczęście udało się pokonać po namowach wspomagającego obrady mecenasa.

Kolejne godziny miały upłynąć na dyskusji nad sprawozdaniami, ale wyszło inaczej. Atmosferę podgrzał wiceminister sportu Adam Giersz, stwierdzając między innymi, że na igrzyskach wystartowało o 40 lekkoatletów za dużo, a pieniędzy na nich poszło prawie tyle, ile w Wielkiej Brytanii. Prezes PKOl Piotr Nurowski przebiegle zgłosił propozycję ulepienia nowego prezesa z trzech świetnych kandydatów.

Pierwszy do głosu z delegatów zgłosił się prezes związku weteranów lekkiej atletyki, by upomnieć się o ich prawa. Potem poszło już gładko: dostało się piłce nożnej za popularność i program budowy „Orlików” bez bieżni, ministrowi Gierszowi za porównania, ministerstwu za Stadion Narodowy też bez bieżni. Delegat z Opola, zanim mu przerwano, zdążył zacytować z książki Bogdana Tuszyńskiego słowa roty olimpijskiej wypowiedziane w 1939 roku przez pułkownika dyplomowanego Kazimierza Glabisza, następnie podał swój rekord życiowy na 1500 m (3.53,2) i fakt, że był dwa razy prezesem w okręgu. Jacek Wszoła pochwalił kandydata Wilczyńskiego, Sebastian Chmara kandydata Skuchę, Szczecin pochwalił się sam, podobnie jak Bydgoszcz.

Absolutorium udzielono gładko: za 43 głosy, przeciw 11, wstrzymały się 42 osoby. Kandydat Wolsztyński, ustępujący wiceprezes PZLA, odetchnął, bo brak absolutorium oznaczałby koniec jego marzeń o prezesurze.

Gdy kandydaci otrzymali czas na ostatnie wystąpienia, zaczęła się siódma godzina zjazdu. Podpowiedź prezydium, by się ograniczyli do kwadransa, potraktowali serio. Slajdy poszły w ruch, kto interesował się kampanią, znał argumenty i osobowości kandydatów. Nowoczesność, doświadczenie, biznes, produkt, wiem, znam się, potrafię – powtarzali. Wspierający kandydata Skuchę prezes Strauss Cafe Poland Jacek Kazimierski wszedł do komisji skrutacyjnej, więc cichcem przypomniano zasadę Józefa Wissarionowicza: ważne, kto liczy głosy.

Kolacja minęła na ostatnich dyskusjach kuluarowych, frakcje zawiązały się przy stolikach z kawą, została runda pytań i decydujące głosowanie. Emocje gęstniały, nawet wtedy, gdy padło pytanie o znajomość języków obcych. Skucha i Wolsztyński nie dali się podejść, Wiesław Wilczyński brawurowo oświadczył: – I have five children. Dostał brawa, nie wiadomo, za liczbę czy akcent.

Delegaci pytali głównie o finanse, teren jest biedny. Dociekali, jaki będzie status prezesa – społeczny czy etatowy.

Głosowanie rozpoczęto o 21.42. 101 delegatów (nie przyjechał Piotr Rysiukiewicz), głosów ważnych 99. Rozstrzygnięcie przyszło szybko: 69 na Jerzego Skuchę, 18 na Wiesława Wilczyńskiego, 12 na Krzysztofa Wolsztyńskiego. Kolejka do nowego prezesa była długa.

[ramka][srodtytul]Zmarł były prezes[/srodtytul]

W niedzielę podczas drugiego dnia zjazdu zmarł Stefan Milewski (82 lata), były kierownik Studium Wychowania Fizycznego i Sportu w WAT, prezes PZLA w latach 1976 – 1978. Stracił przytomność na sali obrad, gdy miał zgłosić kandydatów do tytułów honorowych członków związku. W szpitalu nie udało się uratować mu życia. [/ramka]

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=k.rawa@rp.pl]k.rawa@rp.pl[/mail][/i]

Zanim zjazd porządnie się zaczął, już pachniało jego unieważnieniem. Grupa delegatów z Wrocławia zgłosiła problem formalny – wybrano ich wbrew statutowi w głosowaniu jawnym. Dyskusja zajęła tyle czasu, że trzeba było iść na obiad. Rozsądek i głód zwyciężyły, po głosowaniu, że zjazd jest ważny, nastąpiła konsumpcja, drugie podpisanie listy obecności i można było zaczynać.

Najpierw Irena Szewińska omówiła dorobek ostatniego czterolecia swych rządów. W słowach pani prezes migotały medale, mnożyły się punkty, trenerzy z zapałem trenowali, stadiony lekkoatletyczne rosły jak na drożdżach, młodzież z miast i wsi masowo pędziła po lekcjach na bieżnie, skocznie i rzutnie.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Lekkoatletyka
Justyna Święty-Ersetic: Umiem obsłużyć broń. Życie wojskowe nie jest mi obce
Materiał Promocyjny
Jak wygląda nowoczesny leasing
Lekkoatletyka
Najlepsi lekkoatleci świata przyjadą do Torunia. „Osiągamy sufit”
Lekkoatletyka
Wielkie święto biegaczy. Półmaraton Warszawski znów zapisał się w historii
Lekkoatletyka
Wojciech Nowicki nie składa broni. Dźwiga cztery samoloty miesięcznie
Materiał Partnera
Kroki praktycznego wdrożenia i operowania projektem OZE w wymiarze lokalnym
Lekkoatletyka
Mistrz kontra mistrz. Wielki pojedynek na Diamentowej Lidze w Polsce
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście