To na razie informacje nieoficjalne. Podał je "Sydney Morning Herald", powołując się na przeciek z IAAF. Władze światowej lekkiej atletyki przyznały jedynie, że mają już wyniki badań zarządzonych podczas mistrzostw w Berlinie po fenomenalnych biegach reprezentantki RPA, lekkoatletki o której rok temu jeszcze nikt nie słyszał. Próbowały się już z nią skontaktować, ale decyzję w sprawie biegaczki mają podjąć najwcześniej w listopadzie, podczas spotkania w Monako.

Sprawa testów płci to jeden z najdelikatniejszych i najbardziej skomplikowanych problemów sportu. A przypadek Semenyi jest bardzo rzadko spotykany. Pierwsze badania (krwi, chromosomów, ginekologiczne) wykazały że - jeśli wierzyć "Sydney Morning Herald" - Afrykanka ma większość żeńskich organów płciowych, ale zamiast jajników - gruczoły męskie, produkujące bardzo dużo testosteronu. Z badań wynika, że jest hermafrodytą, ale trzeba jeszcze przeprowadzić kolejne testy, z zawodniczką musi się spotkać psycholog. A IAAF potrzebuje czasu na znalezienie w miarę eleganckiego wyjścia z tej sytuacji, o ile to jeszcze możliwe. W ojczyźnie sprawę Semenyi, osiemnastolatki z małej wioski w północnej części RPA, potraktowano jak zamach na dobre imię tego kraju. Witano ją po powrocie z Berlina jako bohaterkę. I zapewne słusznie, ona w tym zamieszaniu jest najmniej winna. Teraz władze zapowiadają protesty dyplomatyczne, jeśli IAAF będzie dalej krzywdziła ich lekkoatletkę.

Semenya wygrała finał mistrzostw świata w Berlinie z ogromną przewagą, ale rywalki nawet nie podeszły do niej za metą, na konferencję zamiast niej przyszedł działacz IAAF, a zaproszenie na badania płci Caster dostała już po jednym z wcześniejszych biegów. Ma męską sylwetkę i rysy twarzy, w Berlinie podkreśliła to jeszcze gładko ułożonymi włosami. Ale od początku afery jej rodzina, a razem z nią działacze i trenerzy z RPA podkreślali, że Caster zawsze czuła się kobietą. W końcu przemówiła również sama biegaczka: w tym tygodniu, w jednym z kolorowych pism z RPA. Wypowiedziom towarzyszyła sesja zdjęciowa ze starannie ułożoną fryzurą - tym razem kobiecą.

Nie wiadomo jeszcze, jakie będą losy złotego medalu Semenyi z Berlina. Wszystko wskazuje na to, że go zachowa, bo dla IAAF jej sprawa to problem natury medycznej, a nie dopingowej. Nie ma mowy o świadomym oszustwie, więc IAAF zastanawia się nad przyznaniem drugiego złotego medalu: dzisiejszej wicemistrzyni świata Janeth Kepkosgei z Kenii. A Caster pozwoli zachować medal, ale zabroni dalszych startów.