Między rekordami a zabawą

35. pzu maraton warszawski | Moda na masowe miejskie bieganie przyszła nad Wisłę, jak wszędzie – z USA. Zwycięzcy najważniejszych imprez od lat przybywają z Afryki. Ale zadowolenie ze wspólnego biegania jest już jak najbardziej polskie.

Publikacja: 26.09.2013 02:21

Polacy lubią biegać, lecz w tej pasji jest wciąż więcej zdrowego amatorstwa niż chęci osiągania szczytów wyczynu. Może to dobrze, bo wielkie maratony lubią się chwalić rekordami uczestnictwa, choć mają niekiedy ambicję wyznaczania wysokich progów sportowych. Jedno z drugim nie musi się kłócić, nawet jeśli podział widać od razu na starcie. Elita biegnie przodem.

35. PZU Maraton Warszawski, który za kilka dni zobaczy stolica, ma ten sam problem – być dużym biegiem masowym i mieć markę dobrego biegu dla profesjonalistów, ze sławami maratonu w pierwszej linii.

Kenia i Etiopia

Jeśli chodzi o markę sportową, największy polski maraton nie ma się czego wstydzić. Mocni biegacze z Afryki, którzy od lat dominują w przemyśle biegowym, odkryli już dawno zalety Warszawy i przyjeżdżają chętnie. Efekt widać w tabelach wyników: zwycięzca z 2011 roku, Kenijczyk John Sammy Kibet, uzyskał czas 2:08:17 godz. i jest to najlepszy męski wynik maratoński uzyskany w Polsce. Rekord kobiecy to 2:28:14 godz., należy także od 2011 roku do Tatiany Gamiery-Szmyrko z Ukrainy, ale ustanowiony został w Krakowie. W Warszawie najszybciej pobiegła Małgorzata Sobańska w 2008 roku – 2:31:20 godz. – i to ona pozostaje na razie najszybszą Polką w maratonie zorganizowanym w kraju.

Czy ktoś poprawi te wyniki? W tegorocznym maratonie w stolicy na starcie stanie m.in. Kenijczyk Felix Limo. Przed laty biegacz wybitny. W listopadzie 2001 roku w Nijmegen ustanowił rekord świata w biegu ulicznym na 15 km, pokonał wówczas samego Hajlego Gebrselassie.

Czas Limo (41:29) stał się inauguracyjnym standardem, odkąd Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) rozpoczęło ratyfikację rekordów w biegach ulicznych. Rekord Kenijczyka przetrwał do 2010 roku.

Felix Limo po raz pierwszy przebiegł dystans 42,195 km w 2003 roku w Amsterdamie. Na mecie był drugi w czasie 2:06:42 – wówczas to oznaczało także drugie miejsce na światowej liście debiutantów. Wkrótce został najszybszym i najskuteczniejszym maratończykiem świata. Wygrał w 2004 roku bieg w Rotterdamie (ustanowił wówczas rekord życiowy – 2:06:14 godz.), potem w Berlinie (2:06:44). Przez kolejne dwa lata zwyciężył w czterech z pięciu maratonów, w jakich wziął udział.

Wśród tych sukcesów były maratony w Chicago (2005) i Londynie (2006). Tę wielką karierę zahamowała przewlekła kontuzja pleców, ale 33-letni biegacz twierdzi, że wyniki 2:09–2:10 są wciąż w jego zasięgu, choć trenuje już mniej, bo czas poświęca głównie interesom w ojczyźnie: handlowi nieruchomościami, farmie mlecznej i plantacji herbaty.

Więcej należy spodziewać się po rekordziście trasy – John Sammy Kibet znów przyjeżdża do Warszawy. Na wyniki może także mieć wpływ znana od lat biegowa rywalizacja kenijsko-etiopska. Do startu w 35. PZU Maratonie Warszawskim zgłosiła się bowiem bardzo silna drużyna z Etiopii – Eshetu Wondimu Tsige ma rekord życiowy 2:06:46, Solomon Molla Tiumauy – 2:08:46, Chala Lemi – 2:08:49. Dołączyli do nich dwaj debiutanci, obaj ze świetnymi wynikami w półmaratonach: Tebalu Zawude Heyi (1:00:33) i Mulu Wasihun Lakew (1:00:35).

Wielka Wanda

Można żałować, że tym razem w tej walce o podium raczej nie zobaczymy Polaków, bo ze względu na przygotowania do wojskowych mistrzostw świata (są w listopadzie) większość dobrych polskich zawodników nie może pobiec w 35. PZU Maratonie Warszawskim. Jeśli na kogoś zwracać uwagę, to na Yareda Shegumo (rek. życiowy 2:12:13 godz.), który rok temu był w Warszawie drugi, oraz Radosława Kłeczka (2:16:57), wicemistrza Polski z Dębna sprzed kilku lat.

Trzeba przyznać, że wielkie biegi maratońskie, zarówno te na igrzyskach i mistrzostwach świata, jak i te sławne miejskie – od Nowego Jorku począwszy, niezbyt często zajmowały uwagę polskich kibiców lekkiej atletyki. Chlubne wyjątki oczywiście były, niedawne 9. olimpijskie miejsce Henryka Szosta w Londynie, najlepsze wśród Europejczyków, zrobiło wrażenie. W igrzyskach jeszcze lepiej pobiegł w 1992 roku Jan Huruk (był 7.), ale najwięcej splendoru przyniosła polskiemu maratonowi Wanda Panfil, mistrzyni świata z 1991 roku, najlepsza w maratonach w Londynie, Nowym Jorku, Nagoi i Bostonie.

Oprócz sukcesów Wandy Panfil były w latach 90. dobre starty Małgorzaty Sobańskiej (m.in. sukces w Londynie), Antoniego Niemczaka, Kamili Gradus (dwa razy Nagoya), Renaty Kokowskiej (trzy zwycięstwa w Berlinie, jedno w Amsterdamie), lecz dziś pozostaje odnotować, że Henryk Szost w ubiegłym roku poprawił w ?tsu (Japonia) rekord z brodą Grzegorza Gajdusa. Najszybszy Polak ma w maratonie wynik 2:07:39, najszybszą Polką pozostaje Małgorzata Sobańska (2:26:08 w 2001 roku w Chicago) i w kwestii wyczynu nie należy liczyć na rychłe zwycięstwo nad Afryką.

Można śmiało zakładać, że dla większości z tysięcy uczestników stołecznego maratonu nie wojna Kenijczyków z Etiopczykami jest najważniejsza, lecz własny, niby mniejszy, ale tak naprawdę jedyny istotny cel: dobiec do mety, poprawić się o kilka minut, wygrać z kolegą, poczuć adrenalinę.

Frekwencja, choć nie jest jedynym miernikiem jakości maratonu, jest ważna. Warszawa w 2012 roku awansowała na 18. miejsce w Europie, w tym powinno być jeszcze lepiej, bo lista zgłoszeń spuchła o kilka tysięcy nazwisk. Liderami pozostają od lat Londyn (ponad 36 tys. uczestników), Berlin i Paryż, lecz w naszej części Starego Kontynentu konkurencja już raczej nie nadąża.

Od czasów pierwszej imprezy biegowej w stolicy, czyli inicjatywy red. Tomasza Hopfera i biegu w 1979 roku (wystartowało ok. 2000 osób), naprawdę sporo się zmieniło.

Przed laty widok osobnika biegnącego po parku bardzo dziwił tych, którzy siedzieli na ławkach lub spacerowali. Teraz to normalność, a nawet rodzaj pozytywnej mody, której sprzyjają nie tylko media lub lekarze, ale także firmy produkujące sprzęt sportowy, odżywki i gadżety pomocne biegającym.

Bieganie jako styl życia, autopromocja, odchudzanie, rzeczywista potrzeba ruchu – każdy powód jest dobry, by bez wstydu ruszyć do parku czy na chodnik. Modę podchwycili także ci, których częściej od innych widać w telewizji, mamy dziś wcale liczną grupę polityków, prezenterów telewizyjnych, aktorów serialowych i innych osób, którym bieganie, poza walorami zdrowotnymi, wydaje się dobrym sposobem poprawy wizerunku.

Obecność w biegach Donalda Tuska, Leszka Balcerowicza, Kazimierza Marcinkiewicza, Grzegorza Kołodki, Joanny Muchy, Wojciecha Olejniczaka, gen. Romana Polki, Macieja Kurzajewskiego, Przemysława Babiarza, Tomasza Lisa, Roberta Korzeniowskiego, Piotra Adamczyka, Edyty Herbuś, Joanny Jabłczyńskiej, Tomasza Karolaka i wielu podobnie rozpoznawalnych postaci z małego i dużego ekranu to dowód i, niezależnie od innych ocen, dobry przykład dla wielu.

Bieganie po polsku ma dziś ciekawą ofertę dla każdego, kto chce przestawić życie na zdrowe tory i przebiec maraton. Jest w czym biegać i jest gdzie biegać, warszawiacy mają Las Bielański, Agrykolę, Pole Mokotowskie, Las Kabacki, park Skaryszewski i dziesiątki innych miejsc do uprawiania swej pasji. W innych miejscach kraju można równie łatwo znaleźć doskonałe trasy, niektóre wyznacza ogólnopolski Program Ścieżek Biegowych.

Polscy amatorzy biegania mają już nawet swoją Koronę Maratonów Polskich, czyli odznakę (plus dyplom), którą otrzyma każdy, kto w ciągu dwóch lat ukończy klasyczne biegi w Dębnie, Krakowie, Warszawie, Poznaniu i Wrocławiu. Odznaczonych liczy się już w setkach.

551 maratonów

Organizacja 35. PZU Maratonu Warszawskiego stała się dobrym pretekstem, by powstał „Leksykon polskich maratończyków”, wydawnictwo, w którym znajdą się Polacy, którzy ukończyli przynajmniej jeden maraton lub ultramaraton. To rodzaj spisu powszechnego ludzi z pasją maratońską.

Leksykon będzie powiększany co rok, może kiedyś zamieni się w dzieło wielotomowe, bo mają w nim być także opowieści o historii polskiego maratonu, ludziach, miejscach, rekordach i medalach. Także w nim można będzie znaleźć odpowiedź na pytanie, ile osób w kraju przebiegło ponad 100 maratonów. Odpowiedź wedle stanu na 31 grudnia 2012 roku: 75 Polaków i 5 Polek. Rekordzista, Jerzy Bednarz z Poznania (rocznik 1946), zaliczył 551 i biegnie dalej.

Polacy lubią biegać, lecz w tej pasji jest wciąż więcej zdrowego amatorstwa niż chęci osiągania szczytów wyczynu. Może to dobrze, bo wielkie maratony lubią się chwalić rekordami uczestnictwa, choć mają niekiedy ambicję wyznaczania wysokich progów sportowych. Jedno z drugim nie musi się kłócić, nawet jeśli podział widać od razu na starcie. Elita biegnie przodem.

35. PZU Maraton Warszawski, który za kilka dni zobaczy stolica, ma ten sam problem – być dużym biegiem masowym i mieć markę dobrego biegu dla profesjonalistów, ze sławami maratonu w pierwszej linii.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Lekkoatletyka
Bogaty rok lekkoatletów. PZLA ratyfikował 88 rekordów Polski
Lekkoatletyka
Diamentowa Liga. Armand Duplantis i Jakob Ingebrigtsen wrócą do Polski po pierścień
Lekkoatletyka
Sebastian Chmara prezesem PZLA. Nie miał konkurencji
Lekkoatletyka
Medal po latach. Polacy trzecią drużyną Europy w Gateshead
Lekkoatletyka
Ile kosztuje sprzęt do biegania? Jak i gdzie trenować? Odpowiedzi w Zakopanem