Minione trzy miesiące to wiele rozstrzygnięć prawnych w kwestii kariery Semenyi – osoby z wrodzonym hiperandrogenizmem, czyli nadmiernym poziomem męskich hormonów płciowych.
Najpierw 8 maja Międzynarodowa Federacja Lekkoatletyczna (IAAF) nakazała biegaczce sztucznie obniżyć poziom testosteronu do 5 nanomoli na litr krwi (naturalny poziom kobiecy: 0,12–1,79 nmol/litr) przed startami na dystansach od 400 m do jednej mili.
Apelacja Semenyi w Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu (CAS) zakończyła się porażką, sędziowie uznali za zasadne nowe reguły IAAF wobec osób takich jak biegaczka z RPA, wobec czego jej prawnicy skierowali sprawę do Federalnego Sądu Najwyższego w Lozannie.
Pierwszą decyzją tego sądu było tymczasowe wstrzymanie na początku czerwca obowiązywania reguł IAAF w okresie rozpatrywania apelacji, co na kilka tygodni otworzyło drogę Semenyi do startów na 800 m bez żadnej ingerencji farmakologicznej. Biegaczka skorzystała z tej możliwości, 30 czerwca wygrała bieg na dwa okrążenia podczas zawodów Diamentowej Ligi w Stanford, bijąc rekord mityngu (1.55,70).
Prawnicy IAAF dostali czas do 25 czerwca na dostarczenie dodatkowego uzasadnienia, dlaczego nowe przepisy są sprawiedliwie i nie powodują dyskryminacji. Po analizie tych dokumentów Federalny Sąd Najwyższy uznał, że Semenya jednak nie ma prawa do tymczasowego przywileju startów z kobietami bez farmakologicznych ograniczeń poziomu testosteronu.