Dużo myślałem o tym, jak będę się zachowywał podczas konkursu. W takiej sytuacji, gdy jestem faworytem, jeszcze nigdy nie nie byłem. Nie czułem się też zbyt dobrze. Niestety, chińskie jedzenie mnie nie zachwyca, wydaje mi się nawet, że z tego powodu trochę opadłem z sił. Wszystko, co możemy tutaj jeść, to rozgotowany makaron i trochę mięsa, które też raczej mi nie smakuje. Ograniczamy się więc do minimum, by przeżyć w jakiej takiej formie.
Pójdziecie z Wojciechem Nowickim w miasto zjeść porządną kolację?
Nie pójdziemy, plan jest taki, że jakoś przeczekamy te parę dni do wylotu i zjemy dobry obiad już w Polsce.
Naprawdę miał pan problem, by wygrać?
Naprawdę. Nie wszystko poszło mi w tych zawodach tak klarownie jak we wcześniejszych konkursach tego roku. Niełatwo startuje się z pozycji tego, od którego wszyscy oczekują rzutów powyżej 80 m, i to już od pierwszej kolejki. Skupiłem się zatem na swojej pracy, założyłem pewien schemat działania i go wykonałem.
Wyszła znów stara prawda – najtrudniej obronić tytuł?