Stolica Kataru to jedno z tych miejsc, które mogłoby podejmować gości hasłem: „Witajcie w piekle". Wystarczy wyjść z samolotu, by zrozumieć, dlaczego piłkarski mundial w 2022 r. zostanie rozegrany zimą, a lekkoatleci biegać, skakać i rzucać będą na klimatyzowanym stadionie.
Stewardesa Qatar Airways żegna wysiadających uroczym uśmiechem, jakby chciała dodać otuchy i przygotować na to, co czeka ich za progiem. Kilka kroków po schodkach, krótki marsz po płycie lotniska do autokaru i już wiesz, że to, czego nasłuchałeś się przed wyjazdem, to nie była przesada. Nawet najwięksi entuzjaści słońca szukają schronienia w klimatyzowanych pomieszczeniach.
Chłodzące kamizelki
Także i nasi reprezentanci, którzy trenują wieczorami na obiektach Qatar Sports Club. Zabrali ze sobą specjalne chłodzące kamizelki. Czego mogą się spodziewać młodsi koledzy, wie Monika Pyrek. – Startowałam na tym stadionie podczas mityngu Diamentowej Ligi – wspomina w rozmowie z „Rz" trzykrotna medalistka mistrzostw świata w skoku o tyczce. – Przyjęto nas wyjątkowo. Mieliśmy prawdziwie królewskie warunki. Świetne jedzenie, dbano, byśmy nie musieli pokonywać długich tras. To był maj, było tak gorąco, że nie wychodziliśmy z hotelu nawet na spacer czy rozruch. Przyjazd na stadion był szokiem dla organizmu – opowiada Pyrek, która w czasie mistrzostw będzie ekspertem jednej z telewizji.
Organizatorzy zainstalowali system klimatyzacji, który ma utrzymać na obiekcie temperaturę 21–26 stopni. Kontrowersje wzbudza termin, w którym odbywają się mistrzostwa. – Przeżyłam coś takiego tylko raz: podczas igrzysk w Sydney. Udało mi się zbudować dwa szczyty formy, ale był to bardzo wyczerpujący sezon zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. To ostatnia w tym roku impreza, egzaminu poprawkowego nie będzie – podkreśla Pyrek, a Marek Plawgo dodaje, że czeka nas partia szachów. – Skutki pewnych decyzji będzie można ocenić dopiero na koniec, czyli podczas przyszłorocznych igrzysk – mówi „Rz" brązowy medalista mistrzostw świata (2007) na 400 m ppł i w sztafecie 4x400 m.
Igrzyskom w Tokio podporządkowała wszystko m.in. Anita Włodarczyk. Mistrzyni młota zrezygnowała ze startów w drugiej części sezonu, w lipcu przeszła operację kolana, ale i ona będzie miała w Dausze swój moment chwały: w niedzielę wieczorem, przed rozpoczęciem sesji finałowej, otrzyma złoto odebrane dopingowej oszustce Tatianie Łysenko za zwycięstwo w MŚ 2013.