Korespondencja z Dauhy
W sobotę na stadionie Khalifa wszystko wróciło do normy. Nie było co prawda tak pusto jak na początku mistrzostw, ale reklamowe płachty znów wymagały rozwinięcia. Lokalnej publiczności nie przyciągnęła odłożona o jeden dzień – z powodu awarii dźwięku – dekoracja złotego medalisty w skoku wzwyż Mutaza Essy Barshima.
Ekscytację trybun wzbudzały głównie biegi, ale także finał kuli męskiej. Konkurs nie rozczarował. Padł trzeci, czwarty i piąty wynik w historii konkurencji. Tomas Walsh już w pierwszej próbie pchnął 22,90. Cztery następne spalił, ale wydawało się, że złoto ma w kieszeni. Aż nadeszła ostatnia kolejka i odpowiedź Amerykanów. Joe Kovacs pchnął centymetr dalej niż Walsh, Ryan Crouser dokładnie w to samo miejsce co mistrz z Nowej Zelandii. Obrońca tytułu znów spalił i został z brązem.