W eliminacjach i półfinale biegał wedle starej dobrej szkoły pewnych siebie mistrzów średniego dystansu – najpierw spokojnie z tyłu grupy, potem w odpowiedniej chwili przyspieszenie, ale bez szaleństw, najważniejszy był awans. Wrażenie, że może znacznie więcej, jednak po tych startach zostawił.
Finał ponownie był popisem umiejętności taktycznych Polaka. Pięciu rywali miało lepsze rekordy życiowe, trójka szybciej biegała w tym sezonie. Lewandowski uznał, że zwycięskiej taktyki się nie zmienia – ruszył niespiesznie, nawet wtedy, gdy z przodu szarpnęli od startu dwaj Kenijczycy, Timothy Cheruiyot i Ronald Kwemoi.