Polska wciąż młotem silna

Marcin Lewandowski bije rekord Polski i zdobywa brąz mistrzostw świata w biegu na 1500 m. Jego czas 3.31,36. Wygrał Kenijczyk Timothy Cheruiyot (3.29:26) przed Algierczykiem Taoufikiem Makhloufim (3.31,38).

Publikacja: 06.10.2019 20:07

Marcin Lewandowski – najszybszy Europejczyk w biegu na 1500 m

Marcin Lewandowski – najszybszy Europejczyk w biegu na 1500 m

Foto: AFP

Co zapamiętamy z tych mistrzostw oprócz biegu Lewandowskiego? Pewność siebie bijącą od Pawła Fajdka, luz Piotra Liska, szczerość Piotra Małachowskiego i Konrada Bukowieckiego, klasę Adama Kszczota, nieskrywaną radość Joanny Fiodorow i radość stłumioną Wojciecha Nowickiego.

Czytaj także: Marcin Lewandowski: To jakiś kosmos

Ale najbardziej zapamiętamy chyba Aniołki Matusińskiego. Każdego dnia odpowiadały dzielnie na pytania w strefie wywiadów, zarażając swoją energią i entuzjazmem. Były jak te króliczki z reklamy jednego z producentów baterii. Biegały prawie każdego dnia: w kwalifikacjach i w finałach, indywidualnie i w sztafetach. Justyna Święty-Ersetić i Iga Baumgart-Witan pokonały nawet kolejną barierę, zostając pierwszymi Polkami, które wystąpiły w finale mistrzostw świata na 400 m. To dobry prognostyk przed zbliżającymi się igrzyskami w Tokio, choć rywalki pokazały im, jak dużo czeka je jeszcze pracy.

Przekonał się o tym także Konrad Bukowiecki. Chciał walczyć o medal, zapowiadał, że jest gotowy na 22 metry, ale nie spodziewał się, że do podium trzeba będzie pchnąć prawie metr dalej. Jest świadomy, że nawet gdyby był w pełni zdrowy (kłopoty z palcami), nie osiągnąłby takiego wyniku. Na pocieszenie pozostał mu tytuł najlepszego Europejczyka.

Bukowiecki twierdzi, że konkursów stojących na tak wysokim poziomie jak ten sobotni będzie coraz więcej. Żartował, że może trzeba zmienić dyscyplinę i zacząć rzucać dyskiem. Poważny wydawał się Piotr Małachowski, gdy mówił, że po odpadnięciu w Dausze w kwalifikacjach rozważa zakończenie kariery. Trzeba mieć nadzieję, że gdy ochłonie, zmieni zdanie i do Tokio jednak pojedzie.

Kariery nie zamierza kończyć Adam Kszczot, ale zmian w sztabie trenerskim nie wyklucza. Miał być trzeci z rzędu medal mistrzostw świata, nie było nawet finału. Przez ostatnie pięć lat taki zawód przeżył tylko raz – na igrzyskach w Rio. – Serce chciało, ale nogi nie grały w tym samym rytmie – opowiadał i przepraszał za swoje zachowanie w tak ciężkim dla siebie, naznaczonym bólem i kontuzjami sezonie.

Cieszy kolejny medal Piotra Liska w skoku o tyczce i wielki powrót do skoku wzwyż Kamili Lićwinko. Oboje niedawno zostali rodzicami. Żartowali, że mogą się tytułować mistrzami świata ojców i mam.

Mistrzostwa w Dausze potwierdziły, że Polska wciąż młotem stoi, a nasza dominacja zagrożona w najbliższym czasie nie jest. Paweł Fajdek konkurencję zdeklasował. Można przypuszczać, że gdyby startowała Anita Włodarczyk byłoby i drugie złoto. Trzy medale pozwalają jednak z nadzieją czekać na Tokio.

Co zapamiętamy z tych mistrzostw oprócz biegu Lewandowskiego? Pewność siebie bijącą od Pawła Fajdka, luz Piotra Liska, szczerość Piotra Małachowskiego i Konrada Bukowieckiego, klasę Adama Kszczota, nieskrywaną radość Joanny Fiodorow i radość stłumioną Wojciecha Nowickiego.

Czytaj także: Marcin Lewandowski: To jakiś kosmos

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Lekkoatletyka
Rebecca Cheptegei nie żyje. Olimpijka została podpalona żywcem
Lekkoatletyka
Armand Duplantis kontra Karsten Warholm. Pojedynek, jakiego nie było
Lekkoatletyka
„Biegowe 360 stopni” znów w Zakopanem. „Największa dawka wiedzy dla ludzi kochających bieganie”
Lekkoatletyka
15. Festiwal Biegowy. Trzy dni rywalizacji i dobrej zabawy
Lekkoatletyka
Ostatnia prosta medalistki. Natalia Kaczmarek sezon zakończy w Polsce
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne