To był mecz bardzo ważny dla obu drużyn. Włosi liczyli, że w przypadku zwycięstwa zapewnią sobie awans do przyszłorocznych mistrzostw świata w Chinach. Wygrana Polaków znacznie przybliżałaby ich do tego celu, zwłaszcza że tego samego dnia Chorwaci przegrali z pewną już awansu Litwą 62:79.
Włosi to zespół z europejskiej czołówki. Wielu koszykarzy stamtąd trafia do ligi NBA, jeszcze więcej gra w Eurolidze. Stałe miejsce w tych rozgrywkach ma zespół Armani Exchange Mediolan. Świadczy to o sile tamtejszego basketu, ale selekcjonerowi Romeo Sacchettiemu pracy nie ułatwia. Przez konflikt na linii FIBA - Euroliga zawodnicy, występujący w klubowych rozgrywkach nie są zwalniani na mecze reprezentacji. Dlatego skład Włochów w Gdańsku znacznie odbiegał od tego, który wystawili we wrześniu w Bolonii (wygrali 101:82), kiedy Euroliga jeszcze nie grała. W Gdańsku zabrakło Luigiego Datome, Nicolo Mellego, Jeffa Brooksa, Amedeo Della Valle. Przyjechali za to Andrea Cinciarini, Christian Burns i Simone Fontecchio z Mediolanu.
W reprezentacji Polski nie występują gracze euroligowi (choć kilku koszykarzy w przeszłości tam grało). Przyjechał z Chin Maciej Lampe, a wobec kontuzji Kamila Łączyńskiego do kadry wrócił rozgrywający Łukasz Koszarek, który wcześniej sygnalizował, że pożegna się z kadrą i we wrześniowych meczach nie wystąpił.
Polacy przystąpili do meczu podbudowani świetnym zwycięstwem z Holandią 105:78 i w ich grze widać było entuzjazm od samego początku. Zawodnicy Mike'a Taylora świetnie bronili, już w pierwszej kwarcie zaliczyli kilka przechwytów, a potem zdobywali łatwe punkty z kontrataków. Świetnie prezentował się AJ Slaughter, który już do przerwy miał siedem asyst. Szalał rezerwowy Michał Sokołowski, który wymuszał faule, zbierał piłki i trafiał za trzy punkty.
Kiedy na początku trzeciej kwarty Włosi ruszyli do odrabiania strat, a Polacy popełnili kilka błędów, grę wziął na siebie Adam Waczyński: trafił z dystansu, po obrocie i zgasił entuzjazm Włochów. Spokojny i pewny siebie był Lampe.
W drużynie gości robił, co mógł Pietro Aradori, kilka udanych akcji miał Awudu Abbas, po udanym początku zgasł Cinciarini. Polacy mieli niewiele słabych punktów, w końcówce, biegnąc do kontrataku Sokołowski i Lampe zabawili się z rywalem, podając piłkę nad jego głową.
Polacy ciągle nie są pewni wyjazdu do Chin, ale zrobili ważny krok w tym kierunku. Są na trzecim miejscu w grupie (dającym awans). Do rozegrania zostały im jeszcze dwa spotkania: z Chorwacją na wyjeździe i z Holandią u siebie (22 i 25 lutego).
Punkty dla Polski: Lampe 22, Ponitka 18, Sokołowski 15, Waczyński 14, Slaughter 10, Koszarek 9, Gruszecki 3, Hrycaniuk 2, Cel 1